Mamy wojnę, gdyż chodzi o zasadnicze osłabienie Polski, o pozbawienie polskich władz wpływu na różne obszary funkcjonowania państwa i narodu.
Najwyższy czas przestać używać eufemizmów. Od początku 2023 r. Niemcy prowadzą wojnę przeciw Polsce. Bez użycia bombowców, rakiet, czołgów i piechoty, ale jednak wojnę, współczesną wersję Fall Weiss. Wcześniej były liczne prowokacje, co nasuwa oczywiste analogie historyczne. Ta wojna jest kuriozalna, bowiem Niemcy należą do tej samej co Polska organizacji obronnej (NATO) oraz są razem z nami członkami Unii Europejskiej, co wyklucza prowadzenie wojny, chyba że po tej samej stronie, przeciwko wspólnemu wrogowi.
Za bezpośredni powód wojny można uznać notę dyplomatyczną Polski do rządu Niemiec z 3 października 2022 r. w sprawie reparacji za straty wojenne (Niemcy odpowiedziały, że „sprawa reparacji i odszkodowań za straty wojenne pozostaje zamknięta”). Wojna z grubsza polega na działaniach osłabiających międzynarodową pozycję Polski. Polega na szkodzeniu materialnie polskiemu państwu i polskiej gospodarce. Na karaniu i dyskryminacji Polski za suwerenne decyzje, m.in. w dziedzinie energetyki i sądownictwa. Na podważaniu ładu prawnego w Polsce i próbach narzucenia zewnętrznych rozwiązań poprzez naciski na instytucje Unii Europejskiej oraz rządy poszczególnych państw. Na ograniczaniu polskiej suwerenności i równych praw, m.in. na dążeniu do zniesienia weta, co skutkowałoby łatwym przegłosowywaniem wszelkich szkodliwych dla Polski decyzji.
Nie bez znaczenia jest wielka akcja dyfamacyjna wobec Polski podejmowana w Niemczech lub z inspiracji różnych niemieckich sił i kręgów, przez media, ośrodki opiniotwórcze, środowiska naukowe i kulturalne. Żeby obniżyć konkurencyjność Polski, osłabić wiarygodność finansową oraz odebrać Polakom moralne uzasadnienie dochodzenia swoich praw, domagania się zadośćuczynienia za krzywdy i straty wojenne czy odrzucania fałszywych oskarżeń o współsprawstwo, np. w Holokauście czy w czystkach etnicznych.
Działania Niemiec przeciwko Polsce można nazwać wojną, gdyż zmierzają one do zasadniczego osłabienia Polski oraz pozbawienia polskich władz wpływu na wiele obszarów funkcjonowania państwa i narodu. Ostatecznie te działania dążą do ograniczenia suwerenności i niepodległości Polski, a gdyby pojawiła się taka możliwość - wręcz likwidacji niepodległego polskiego państwa. Żeby ułatwić osiągnięcie takich celów, stosowane są wobec Polski różne formy ultimatum i szantażu (jednymi z tych form są wyroki TSUE oraz blokowanie należnych Polsce środków z KPO). Wojna zakłada osiągnięcie wymienionych wyżej celów, niekoniecznie przy użyciu przemocy czy sił zbrojnych.
Zgodnie z III konwencją haską (z 1907 r.) regulującą konflikty zbrojne (art. 1), rozpoczęcie działań zbrojnych powinno zostać poprzedzone formalnym aktem wypowiedzenia wojny. Może to też być ultimatum, czyli warunkowe wypowiedzenie wojny. Jeśli warunki nie zostaną wypełnione w wyznaczonym terminie, od tego momentu mamy stan wojny. Tyle że konwencja haska to tylko ramota, skoro po II wojnie światowej państwa napadają na inne bez oficjalnego wypowiedzenia wojny. Zresztą III Rzesza i Sowiety napadły na Polskę bez wypowiedzenia wojny we wrześniu 1939 r.
Wojna Niemiec przeciw Polsce w 2023 r. w jakimś zakresie przypomina wojnę celną Niemiec przeciw Polsce w latach 1925-1934 (faktycznie wygasła ok. 1931 r.). W połowie 1925 r. straciły ważność dwa postanowienia Traktatu Wersalskiego. Pierwsze zapewniało państwom alianckim klauzulę najwyższego uprzywilejowania w wymianie handlowej z Niemcami. Drugie dotyczyło tylko Polski: Niemcy przez 3 lata zobowiązane były przyjmować bezcłowo węgiel z polskiego Górnego Śląska (6 mln ton rocznie). W 1924 r. Niemcy zażądały od Polski klauzuli najwyższego uprzywilejowania. Polska te żądania odrzuciła. 15 czerwca 1925 r. Niemcy ogłosiły zakaz kupowania w Polsce węgla bez cła, a wkrótce cło nałożono na wiele innych polskich towarów. Polska odpowiedziała podobnymi działaniami.
Cła objęły 57 proc. polskiego eksportu do Niemiec, czyli 27 proc. całego eksportu II RP (dla Niemiec działania odwetowe Polski oznaczały tylko 3-proc. spadek wymiany). Wojna celna Niemiec wstrząsnęła polską gospodarką, społeczeństwo gwałtownie biedniało, spadła wartość złotego. Gustav Stresemann, ówczesny minister spraw zagranicznych Niemiec, liczył nie tylko na ustępstwa w handlu, ale też na zmiękczenie Polski w kwestii proponowanej przez Berlin korekty polsko-niemieckiej granicy. Liczył na to, że „kryzys gospodarczy i finansowy w Polsce dojdzie do punktu szczytowego, a całe polskie państwo popadnie w niemoc i chaos”.
Polska w chaos i niemoc nie popadła, a w dłuższej perspektywie wojna celna Niemiec okazała się korzystna dla naszej gospodarki. Znaleziono nowe rynki zbytu, zbudowano port w Gdyni, uniezależniający Polskę od portu w Gdańsku. W 1933 r. ukończono budowę linii kolejowej łączącej Śląsk z Pomorzem, co umożliwiło eksport polskiego węgla na nowe rynki, m.in. do Skandynawii. Sytuacja gospodarcza zaczęła się poprawiać już w 1926 r., kiedy to nastąpił wzrost inwestycji i produkcji na rynek krajowy. Wojna celna miała korzystny wpływ na rozwój przemysłu i rzemiosła. Wojna ta uświadomiła Niemcom, że Polska nie jest państwem sezonowym, że ekonomicznym szantażem nie da się jej pokonać.
Wojna celna sprzed prawie stu lat pomaga wyznaczyć granice tego, na co współczesna Polska absolutnie nie powinna się zgodzić. Tym bardziej że możemy się odwołać do „Traktatu między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Federalną Niemiec o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 17 czerwca 1991 r.”. Tam w art. 1. pkt 1. zapisano, że „umawiające się strony będą kształtować swoje stosunki w duchu dobrego sąsiedztwa i przyjaźni. Dążą do ścisłej pokojowej i partnerskiej współpracy we wszystkich dziedzinach”. Niemcy wyraźnie ten traktatowy zapis łamią.
Artykuł 2. traktatu stanowi: „Umawiające się strony (…) przestrzegają wzajemnie suwerennej równości, integralności terytorialnej, nietykalności granic, niezawisłości politycznej oraz zasady zakazującej użycia siły lub groźby jej użycia”. W tym samym artykule możemy przeczytać, że „[strony] potwierdzają prawo wszystkich narodów i państw do swobodnego stanowienia o swym losie bez zewnętrznej ingerencji oraz do kształtowania swego rozwoju politycznego, gospodarczego, społecznego i kulturalnego według własnych życzeń”. Z kolei art. 36. stanowi: „Umawiające się strony będą umacniać współpracę w ramach organizacji międzynarodowych, ze szczególnym uwzględnieniem organizacji europejskich. Będą wzajemnie udzielać sobie pomocy w rozwijaniu współpracy z międzynarodowymi, zwłaszcza europejskimi, organizacjami i instytucjami”. Na pierwszy rzut oka widać, że Niemcy nie udzielają Polsce żadnej pomocy, a naszą pozycję międzynarodową wręcz wysadzają w powietrze.
Niemcy łamią też artykuł 4. pkt 2. „Traktatu o Unii Europejskiej”: „Unia szanuje równość Państw Członkowskich wobec Traktatów, jak również ich tożsamość narodową, nierozerwalnie związaną z ich podstawowymi strukturami politycznymi i konstytucyjnymi, w tym w odniesieniu do samorządu regionalnego i lokalnego. Szanuje podstawowe funkcje państwa, zwłaszcza funkcje mające na celu zapewnienie jego integralności terytorialnej, utrzymanie porządku publicznego oraz ochronę bezpieczeństwa narodowego”. I jeszcze łamany jest zapis pkt. 3 art. 4. TUE: „Zgodnie z zasadą lojalnej współpracy Unia i Państwa Członkowskie wzajemnie się szanują i udzielają sobie wzajemnego wsparcia w wykonywaniu zadań wynikających z Traktatów”.
Skoro tyle jest wrogich działań Niemiec wobec Polski, mających skutki wewnętrzne i międzynarodowe, nie sposób uznać Niemiec za państwo Polsce choćby obojętne. Niemcy prowadzą politykę otwarcie wrogą wobec Polski, czyli prowadzą wojnę przeciwko Polsce, choć nie używają wszystkich środków, jakie zwykle są z wojną kojarzone. Ale współczesne wojny nie muszą wyglądać tak, jak wojna Rosji przeciwko Ukrainie. Trzeba otwarcie mówić o tym, co Niemcy robią i domagać się zakończenia tej obecnej wojny przeciwko Polsce. I zakończenia wreszcie wojny z lat 1939-1945, czyli zapłacenia Polsce i Polakom reparacji.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/650415-dosc-eufemizmow-niemcy-prowadza-wojne-przeciwko-polsce