Na łamach „Gazety Wyborczej” ukazał się tekst autorstwa Dominiki Wielowieyskiej wymierzony w historyka, prof. Sławomira Cenckiewicza. Dziennikarka przekonywała, że historyk to nie tylko „bezwzględny lustrator” i „prześladowca Wałęsy”. Wielowieyska oskarżyła też prof. Cenckiewicza o… groźbę.
Historyk na celowniku „Wyborczej”
Prof. Sławomir Cenckiewicz w ostatnim czasie często jest wymieniany jako osoba, która mogłaby zasiąść w komisji ds. badania rosyjskich wpływów. Wkrótce na antenie telewizji publicznej wyemitowany zostanie serial dokumentalny przedstawiający nieznane dokumenty i informacje na temat polsko-rosyjskiego resetu z lat 2007–2015, którego prof. Cenckiewicz jest współautorem.
Teraz, na łamach weekendowego dodatku do „Gazety Wyborczej” - „Wolna sobota” - Dominika Wielowieyska napisała tekst mający uderzać w historyka. Padło wiele zarzutów o nierzetelność, nadinterpretację dokumentów czy fanatyzm. Wielowieyska ponownie wyciągnęła sprawę lustracji nie tylko Wałęsy, ale też dziadka prof. Cenckiewicza. O samym historyku Wielowieyjska napisała, że jest „radykalnym konserwatystą”, a osoby, które go znają, „nie chcą wypowiadać się o nim pod nazwiskiem. Wskazują, że jest bezwzględny w walce z oponentami. Brutalnie niszczy ludzi, których uważa za wrogów”.
W artykule chętnie wypowiedział sie za to Radosław Sikorski, obecnie europoseł.
Fakt, iż miał dziadka w UB, go napędza. On chce się uwiarygodnić w swoim środowisku, więc nikomu nie da się prześcignąć w radykalizmie. Do tego jest konserwatywnym fundamentalistą, co tylko jeszcze bardziej nakręca jego fanatyzm. Teraz ten człowiek zasiądzie w komisji inkwizycyjnej i będzie czerpał garściami z metod, które na przesłuchaniach stosował jego dziaduś z UB, by oskarżać ludzi o szpiegostwo na rzecz amerykańskich imperialistów. A następnie dziaduś tych podejrzanych eliminował. Teraz wnuczek - na szczęście tylko politycznie, a nie fizycznie - będzie eliminował wykreowanych szpiegów Rosji
— oświadczył Sikorski.
Groźba Cenckiewicza?
Wielowieyska oskarżyła też historyka o groźbę. Chodzi o sprawę wpisu na Twitterze, w którym prof. Cenckiewicz poruszył sprawę siostry dziennikarki - Agnieszkę, która w 1991 roku rozpoczęła pracę w MSZ, w 1995 roku została wiceszefową Departamentu Europy Zachodniej. Następnie sprawowała funkcję dyrektora-koordynatora Departamentu Integracji Europejskiej. Z kolei w latach 2001–2007 pełniła funkcję dyrektor Departamentu Promocji, a od 2008 r. kierowała Departamentem Spraw Zagranicznych w kancelarii premiera Donalda Tuska.
Zdaniem Wielowieyskiej, wpis, który historyk zamieścił wówczas na Twitterze, „można traktować jako groźbę, ponieważ członkowie komisji, która w jaskrawy sposób łamie konstytucję, mogą pomówić każdego obywatela o wszystko, nie ponosząc żadnej odpowiedzialności”. Chodzi oczywiście o komisję ds. badania rosyjskich wpływów.
Sylwetka prof. @Cenckiewicz. Polecany przez Antoniego Macierewicza historyk pokazał już kilkakrotnie na co go stać i na ile jest rzetelny w swojej pracy. Można więc przewidzieć jak będzie wyglądała jego aktywność w rosyjskiej komisji
— stwierdziła we wpisie na Twitterze Dominika Wielowieyska, promując swój tekst na łamach „GW”.
Dobre foto! Nie lubi go Kaczyński, więc nie został prezesem IPN. Dlaczego Cenckiewicz dostanie „ruską komisję” „lex Tusk”?
— odpowiedział prof. Sławomir Cenckiewicz.
W kolejnym wpisie historyk wskazał, że teks jest… rozczarowujący.
Przeczytałem. Rozczarowujące! Haki te same - nuda, ale polecam bo porządkuje wątki mimo bzdur. Najbardziej podoba mi się wątek nie-towarzyskości i kostyczności, która odstrasza! Potwierdzam. I pozdrawiam panie Wielowieyskie - bo chyba razem pisały ten tekst
— napisał prof. Cenckiewicz.
Dyskusja w sieci
Tekst Wielowieyskiej zwrócił też uwagę innych użytkowników Twittera. Zwracają oni uwagę na szereg błędów popełnionych przez dziennikarkę „Gazety Wyborczej”.
Przecież to jest tekst tak kompromitujący dziennikarkę uchodzącą za poważną, z wieloletnim stażem, że ja nie mogę…
— napisał Przemysław Misiołek.
Pozwoliłem sobie wysmagać Pani paszkwil o @Cenckiewicz tzw. biczem satyry. Pani artykuł skierowany dla bezkrytycznych wielbicieli treści Pani gazety, więc naturalną rzeczy koleją musiał być tendencyjny. PS. Cenckiewicz ma jak najgorsze zdanie o moich poglądach („haniebne”)
— podkreślił prof. Stanisław Żerko.
Tekst pełen błędów „Cenckiewicz wie lepiej niż esbecy że Wałęsa był agentem” bzdury o WSI (np. pomylono Komisję Likwidacyjną z Weryfikacyjną) Walentynowicz, lefebrystach itd @DWielowieyska było już lepiej za zaczerpnąć dane z biogramu na Wikipedii ps. doktor to stopień nie tytuł
— ocenił Michał Kozłowski.
„Prześladowca Wałęsy”, „zajadły lustrator Wałęsy i własnego dziadka”. Zestawienie z „własnym dziadkiem” i Wałęsą wyborne. Przecież dziadek Cenckiewicza, wiadomo - był prezydentem i odcisnął, jako agent, piętno na najnowszych dziejach Polski
— napisał Tomasz Łysiak.
Co to są za bzdury. Chociaż w sumie kogo ma się bać amatorski Front Obrony Tuska z Wyborczej, jak nie @Cenckiewicz i jego wiedzy o „resecie” z Rosją
— doda Piotr Pałka.
Jeden z najlepszych historyków dziejów PRL w swoim - pokoleniu. Mówiło mi to kiedyś wielu badaczy, którzy poglądowo się różnią z SC. Katelbach, Wałęsa, świetnie opisany Zarząd II, Kukliński. Masa tekstów o opozycji Wybrzeża. A przy tym normals. Dlatego trzeba z nim jechać
— skomentował Grzegorz Wszołek.
Co tam musi być w tych archiwach że jest taki kwik? Że tak się boją?
— zastanawiał się „ForfiterPolityczny”.
CZYTAJ TAKŻE:
wkt/TT/wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/650166-cenckiewicz-na-celowniku-gw-lustrator-walesy-i-dziadka