Ustalenie ceny za migranta – 20 tys. euro - jest koronnym dowodem, że w „pakcie migracyjnym” chodzi o handel ludźmi.
Do 8 czerwca 2023 r. cywilizowany świat i jego instytucje, międzynarodowe organizacje oraz państwa walczyły z handlem ludźmi. Ban Ki-moon, sekretarz generalny ONZ w latach 2007-2016, mówił, że „handel ludźmi jest jednym z najbardziej haniebnych bolączek naszego świata - okrutną formą pogwałcenia praw człowieka, czyniącą z życia ludzkiego przedmiot handlu, sprzedaży, eksploatacji, nadużyć w końcu obracającą je w ruinę. (…) Musimy zająć w tej sprawie wspólne stanowisko, rzucić na nią światło, umieścić przestępców za kratkami i zapewnić ochronę oraz wsparcie ofiarom handlu ludźmi i osobom szczególnie zagrożonym tym procederem”. Zapamiętajmy: trudniący się handlem ludźmi są przestępcami i należy ich umieścić za kratkami.
8 czerwca 2023 r. Rada Unii Europejskiej (z udziałem ministrów spraw wewnętrznych państw członkowskich) wyprodukowała narzędzie legalizujące handel ludźmi. Głosowano większością kwalifikowaną, co daje przedsmak tego, czym będą głosowania na poziomie Rady Europejskiej, jeśli zlikwidowane zostanie weto i wszystko będzie „klepane” większością kwalifikowaną. Tym narzędziem jest „pakt migracyjny”, przyjęty mimo sprzeciwu Polski i Węgier.
„Pakt migracyjny” na razie nazywa się „stanowiskiem negocjacyjnym”, gdyż będzie przedmiotem negocjacji z Parlamentem Europejskim. Ale znając skład parlamentu można być pewnym, że on tylko pakt poprawi, czyli pogorszy, wprowadzając wszelkie możliwe idiotyzmy i czyniąc z paktu poręczne narzędzie handlu ludźmi, jak szlachetnie by tych idiotyzmów nie uzasadniano.
Pakt zawiera m.in. system „obowiązkowej solidarności”, co samo w sobie jest oksymoronem, bo „obowiązkowa solidarność” to po prostu przymus. Wartość „obowiązkowej solidarności” wyceniono na 20 tys. euro za osobę. I choć podobno „żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji”, to „ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy”. Czyli mamy handel ludźmi w czystej postaci, tylko na ograniczoną skalę. Tą skalą jest (na razie, bo będzie można to zmieniać w górę i w dół) 30 tys. osób rocznie.
Ustalenie ceny za migranta jest koronnym dowodem, że chodzi o handel ludźmi. Albo konkretne państwo przyjmie migrantów (przed dotarciem do UE już byli oni przedmiotem handlu), czyli zaakceptuje wcześniejszy proceder handlu ludźmi, albo zapłaci 20 tys. euro za każdą nieprzyjętą osobę. Pozostaje doprecyzowanie, kto będzie dysponował pieniędzmi z tego handlu i w jakich proporcjach. Oczywisty jest charakterystyczny dla handlu ludźmi element przymusu, bo np. Polska musiałaby płacić za osoby, które ani nie chciały do naszego kraju dotrzeć, ani w nim pozostać, gdyż ich celem były Niemcy, Holandia, Szwecja czy Dania.
Tych, którzy zajmują się handlem ludźmi powinno się „umieścić za kratkami” – jak postulował były sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon. Z prostego powodu: za złamanie artykułu 3 „Protokołu dodatkowego o zapobieganiu, zwalczaniu oraz karaniu handlu ludźmi, w szczególności kobietami i dziećmi”, uzupełniającego „Konwencję Narodów Zjednoczonych o zorganizowanej przestępczości międzynarodowej” z 2000 r. oraz „Konwencję Rady Europy” z 2005 r.
Zgodnie z konwencjami i protokołem „handel ludźmi” oznacza „werbowanie, transport, przekazywanie, przechowywanie lub przyjmowanie osób, z zastosowaniem gróźb lub użyciem siły, lub też z wykorzystaniem innej formy przymusu, uprowadzenia, oszustwa, wprowadzenia w błąd, nadużycia władzy lub wykorzystania słabości, wręczenia lub przyjęcia płatności lub korzyści dla uzyskania zgody osoby mającej kontrolę nad inną osobą, w celu wykorzystania”. Proste jak trzonek od szpadla.
Sprawa handlu ludźmi jest tym prostsza, że „zgoda ofiary handlu ludźmi na zamierzone wykorzystanie (…) nie ma znaczenia, jeżeli posłużono się którąkolwiek z metod [wymienionych powyżej]”. A „werbowanie, transport, przekazanie, przechowywanie lub przyjęcie dziecka celem jego wykorzystania uznawane jest za ‘handel ludźmi’ nawet wówczas, gdy nie obejmuje żadnej z metod [wymienionych powyżej]”.
Po nowelizacji „Kodeksu karnego” (20 maja 2010 r.) zmianie ustawy o Policji oraz nowelizacji „Kodeksu postępowania karnego” (Dz. U. Nr 98, poz. 626), także w polskim prawie istnieje definicja handlu ludźmi. I za taki mogą być uznane takie czynności, jak werbowanie (nakłanianie, zjednywanie, zaciąganie), transport (przemieszczanie, przewożenie z zastosowaniem środków komunikacji), dostarczanie (umieszczanie w innym miejscu), przekazywanie (powierzanie, dawanie w celu dysponowania), przechowywanie (zatrzymywanie w jednym miejscu, przetrzymywanie w ukryciu), przyjmowanie osoby (zatrzymywanie przekazanej osoby).
Popełnia przestępstwo handlu ludźmi nie tylko ten, kto używa „przemocy lub groźby bezprawnej” czy „uprowadzenia”, lecz także „podstępu”, „wprowadzenia w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania”. A także każdy, kto „nadużywa stosunku zależności”, „wykorzystuje krytyczne położenie lub stan bezradności”, „udziela albo przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą albo „obiecuje korzyść osobie sprawującej opiekę lub nadzór nad inną osobą”. Prawie wszystko z tego można zmieścić w „pakcie migracyjnym”, bo on „nadużywa”, „wykorzystuje” i „obiecuje”, czyli albo sankcjonuje handel ludźmi, albo go umożliwia czy też do niego zachęca.
Istnieje wiele powodów, by Biuro Narodów Zjednoczonych do Spraw Narkotyków i Przestępczości, które realizuje „Program Globalny przeciwko Handlowi Ludźmi” zaczęło działać przeciwko unijnym handlarzom ludźmi. Przecież powinno ono zapobiegać przestępstwu handlu ludźmi, chronić prawa ofiar oraz karać organizatorów, uczestników oraz beneficjentów. A za Biurem do akcji powinni wkroczyć prokuratorzy w poszczególnych państwach. Handlarze ludźmi (w szerokim rozumieniu) nie mogą być bezkarni, choćby działali w imieniu Unii Europejskiej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/650152-unia-europejska-usankcjonowala-handel-ludzmi