UE znów próbuje bronić się przed nielegalną migracją metodą wykręcania rąk prawu europejskiemu. Winniśmy tłumaczyć – co nasz rząd robi – że relokacja na siłę to nic innego, jak przesiedlenie! My mamy fatalne doświadczenie z przesiedleniami na siłę – ocenia przyjęcie w Radzie UE tzw. paktu migracyjnego w rozmowie z portalem wPolsce.pl europoseł Witold Waszczykowski, były minister spraw zagranicznych.
wPolityce.pl.: Europa zapomina już o pandemii Covid-19, oswoiła z wojną na Ukrainie. Czas wrócić do przymuszania przez instytucje europejskie takich krajów, jak Polska, do przyjmowania nielegalnych migrantów z obszaru Maghrebu?
Witold Waszczykowski: Z pewnością czynniki, o których Pan mówi, sprzyjają spodziewanej Nowej Fali migracyjnej w lecie. Europa rzeczywiście trochę poradziła sobie poradziła sobie z pandemią, jakoś radzi z kryzysem energetycznym spowodowanym przez Putina, więc można myśleć, jak się przed tą Nową Falą zabezpieczyć.
Problem w tym, że UE znów robi to metodą wykręcania rąk prawu europejskiemu. Mam tu na myśli fakt, że decyzja o przyjęciu paktu migracyjnego nie rozróżnia dwóch pojęć: imigranta i uchodźcy, dla których istnieją dwie odrębne regulacje prawne. Unia Europejska wszystkich, którzy nadciągają do Europy z południa, traktuje jako uchodźców.
Myśmy o tym mówili już w 2015 roku. Gdy chodzi o uchodźców, to rzeczywiście jeden z artykułów lizbońskich mówi o wspólnotowej polityce. Natomiast jeśli mamy do czynienia z migracją zarobkową, to nie ma wspólnej polityki, tylko każde państwo reguluje przyjęcie w zależności od swoich potrzeb demograficznych bądź potrzeb rynku pracy. Tak więc w przypadku tzw. paktu migracyjnego mamy źle postawioną podstawę prawną.
To kwestia prawna, ale jest także kwestia ideologiczna.
Wśród liberalno-lewicowej większości dominuje pogląd, że Europa musi być otwarta. Europa – mówi się - nie może być fortecą i ma obowiązek przyjmować ludzi praktycznie z całego świata.
To jest utopijne założenie, ponieważ wyobraźmy sobie, że nagle 2 miliony Chińczyków uzna, że ciężko im się żyje pod Pekinem i najchętniej osiedliby w Bawarii czy na Mazowszu. Nie możemy Europy otwierać na niekontrolowany napływ.
Są jeszcze kwestie ideologiczno-polityczne. Lewica uważa, że napływ emigrantów zwanych uchodźcami może po pewnym czasie po pierwsze - rozbić struktury kulturowe, europejskie, tradycję chrześcijańską itd. A po drugie - z czasem ci migranci staną się ich wyborcami, ponieważ będą zależeć od systemu pomocy społecznej. A więc mamy do czynienia z konglomeratem problemów, dylematów.
Co Polska w takim razie może lub powinna zrobić, by się przed tym bronić?
W dalszym ciągu wykorzystywać prawne możliwości, jakie nam zostały, pokazywać, że to nie są uchodźcy, tylko imigranci. W związku z tym nie podlegają oni pod rozwiązania prawne Unii dotyczące uchodźców. Oczywiście powinniśmy także bronić się poprzez zaskarżanie tych decyzji.
Po trzecie – winniśmy kontrować i forsować naszą koncepcję, wg której mamy swoich uchodźców ukraińskich, aby w ustaleniach unijnych to było ujęte. Przyjęliśmy kilka milionów ludzi i nie mamy możliwości przyjmować osób z innych części w świata. Dalej – winniśmy tłumaczyć – co nasz rząd robi – że relokacja na siłę to nic innego, jak przesiedlenie! My mamy fatalne doświadczenie z przesiedleniami na siłę na Syberię, przesiedleniami w czasie II wojny światowej zarówno z okupacji sowieckiej jak niemieckiej.
Ja już w 2016 roku, kiedy odwiedzałem Niemcy, pytałem: „jak wy to sobie technicznie wyobrażacie, że my na siłę mamy zabierać imigrantów z obozów w Niemczech, Włoszech, Grecji”? I pytałem prowokacyjne: i co? Może jeszcze w tych samych wagonach mamy ich przywieźć, w których wy wywoziliście nas w czasie II wojny światowej wiadomo do jakich obozów?
Wreszcie to, co możemy i powinniśmy w tej sytuacji robić, to pokazywać praktyczne skutki takiej relokacji. Jeśli ci ludzie na siłę zostaną przywiezieni, to oni też - korzystając z otwartych granic - uciekną do innych państw. Nie szkodzi, że u nas będą zarejestrowani. Będą w Niemczech czy Francji pracować na czarno. W efekcie co, co sobie Unia zagwarantuje, to wielki chaos. To jest pożywka na handlarzy ludźmi, dla mafii, które będą im załatwiały legalizacje pobytu w pracy itd. To jest recepta na tak dalej te że wielką katastrofę.
Katastrofę również kulturową.
Ta katastrofa szykowana jest przez lewicę. Miliony ludzi z obcych kultur, to zjawisko, przed którym trzeba się bronić. I to nie jest rasizm. Obce kultury nie chcą się asymilować, nie chcą tolerować naszej kultury, naszego prawa i obyczajów. To jest recepta na totalne rozbicie naszych państw przez olbrzymie grupy emigrantów. Także w kontekście wielkiej wojny, którą Rosja rozpoczęła na wschodzie, przymusowa relokacja imigrantów jest receptą na wielką destabilizację Europy, na osłabieniu naszego bezpieczeństwa. I to jest gra na rękę Putinowi, jego wojnie hybrydowej. Tym bardziej będzie chciał przez Białoruś wepchnąć do nas, przez Polskę do Europy tysiące nielegałów.
Rozmawiał Radosław Molenda
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/650057-wywiad-waszczykowski-przymusowa-relokacja-to-przesiedlenia