Tak jak w wyprowadzonym z Białorusi ataku hybrydowym na polską granicę nie chodzi o przepchnięcie tych konkretnych grup, które rzucono do ataku, tak w planie przymusowej relokacji migrantów do Polski z Zachodu nie chodzi o podawaną dziś grupę dwóch tysięcy. W obu przypadkach celem jest przebicie polskiej granicy i stworzenie korytarzy, którymi popłyną dziesiątki i setki tysięcy migrantów z całego świata.
Bo ilu jest biedniejszych niż Polacy i Europejczycy? Ilu zechce skorzystać z szansy? Miliony? Dziesiątki milionów? Miliardy?
Słusznie ocenił to wicepremier Jacek Sasin: Chcą, by Polacy płacili za klęskę lewicowej polityki „otwartych granic”.
Nie może być na to zgody. Odebranie nam prawa do decydowania o tym, kto może się u nas osiedlić, przyniosłoby tragiczne konsekwencje. De facto oznaczałoby radykalne ograniczenie suwerenności. Niemiecko-brukselskie centrum władzy politycznej, nie kontrolowane przez nikogo, zyska prawo zmiany struktury społecznej i narodowościowej naszego państwa.
Patrząc na sposób wprowadzania rozwiązań niosących tak dalekosiężne skutki (głosowaniem ministrów spraw wewnętrznych!) można się spodziewać płynnego i szybkiego zwiększania kwot, do dziesiątek i setek tysięcy. Raz ulegniemy, popłynie rzeka.
Bo przecież w tle nie jest jakiś nagły kryzys (ten mieliśmy u nas wskutek wojny na Ukrainie) ale niechęć do podjęcia skutecznej obrony granic unijnych. Polska pokazała, że jest to możliwe. Zamiast wziąć przykład grupy rządzące Unią proponują podzielenie się problemem.
Szokuje też powiązanie ewentualnej odmowy z koniecznością płacenia kar. Jednego nie przyjętego migranta wyceniają tam na 22 tysiące euro. Na jednego przyjętego przez nasz kraj prawdziwego uchodźcę z Ukrainy dali po 200 zł, ok. 45 euro. Podwójne standardy? Rasizm?
Nie zapominajmy, że w tle jest cel ideologiczny: migranci z krajów dalekich kulturowo są „cenniejsi” bo mają nas „ubogacić” kulturowo, zmienić nasze zwyczaje, życie społeczne, rolę chrześcijaństwa w życiu publicznym. Tak to przeprowadzili w wieli krajach zachodnich, takie cele stawiają sobie w tej rundzie.
Ta operacja najbardziej uderzyłaby w ludzi żyjących z pracy, w mniejszych miejscowościach. To tam najszybciej pogorszyłby się poziom bezpieczeństwa, tam najpierw powstają strefy no-go. Bo przecież luksusowe osiedla establishmentu pozostaną nietknięte. Co najwyżej zwiększą ochronę.
Polacy są pierwsi gdy trzeba naprawdę pomagać, co pokazała nasza reakcja na falę uchodźców wojennych z Ukrainy i na samą wojnę. Mamy też odwagę odrzucać szaleństwa lewicowych społecznych eksperymentatorów. Dzięki temu jesteśmy tu, gdzie jesteśmy, a nasza ojczyzna jest w tak dobrym stanie. Nie jest to jednak dane na zawsze. Trzeba tego bronić, trzeba stale pilnować Polski. Przed nami kolejna ważna bitwa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/650029-to-przyniosloby-tragiczne-konsekwencje