Kilka bardzo ważnych wypowiedzi pada w rozmowie z szefem sztabu Prawa i Sprawiedliwości, który zamieszcza tygodnik „Sieci”. Z Tomaszem Porębą rozmawiali Jacek i Michał Karnowscy.
Oto pięć kluczowych z punktu widzenia analizy politycznej stwierdzeń Tomasza Poręby padających w wywiadzie.
1. Marszami wyborów się nie wygrywa
Takie spotkania są ważne w polityce ale samymi marszami wyborów się nie wygrywa. Bez wiarygodnej, wypracowanej oferty programowej to jest pusty przebieg. Oni też to wiedzą, mają świadomość iż programu już nie zbudują. Jedyną szansę widzą zatem w rozhuśtaniu emocji, wywołaniu jakiejś zimnej domowej wojny. Ulica i zagranica – tyle zostało.
My mamy inną linię. Będą kolejne tysiące spotkań w terenie. Jeździmy do ludzi, jesteśmy między ludźmi, tam gdzie żyją i pracują. Właśnie prezes Jarosław Kaczyński zainaugurował „Trasę dotrzymanego słowa”, będą też kolejne takie akcje, pełna mobilizacja i aktywność w terenie do ostatniego dnia przed wyborami. Nasze hasło na tym etapie kampanii to „Przyszłość to Polska”.
Najważniejsze, to nie dać się sprowokować, wciągnąć w brudne gierki. Musimy robić swoje, na nikogo się nie oglądać, nie grać na ich polu. Mamy swój program, własny plan, dobry pomysł na tę kampanię. Trzymanie się tego jest podstawowym warunkiem zwycięstwa.
2. Program ma znaczenie
Negatywna wobec propozycji z Ula narracja była od początku inspirowana przez naszych zwłaszcza medialnych przeciwników, co de facto potwierdzało, że nasze propozycje były trafione.
Zasypano ludzi sondażami, że rzekomo to się nikomu nie podoba, nikt tego nie chce. Ale skoro tak, to dlaczego Donald Tusk próbował licytacji co do terminu wprowadzenia 800 Plus?
Chaotyczna, nerwowa reakcja naszych przeciwników pokazała jak bardzo Konkrety Kaczyńskiego trafiły w oczekiwania Polaków. Mnie to nie dziwi, bo one są wynikiem naszej rozmowy z Polakami. Każdy, kto zajmuje się dłużej polityką wie też, że tego typu propozycje też potrzebują czasu. Ludzie zapoznają się ze szczegółami, rozmawiają o tym w rodzinach. Dziś nasze badania pokazują, że to był strzał w dziesiątkę. Ludzie widzą to też w kontekście realizowanych już przez nas znanych programów społecznych, wiedzą, że jak coś zapowiadamy, to zrobimy. W przypadku 800plus ważny jest też kontekst putinflacji, której skutki ta waloryzacja na pewno częściowo zniweluje.
3. Zbijanie sondaży
Ewidentnie jesteśmy świadkami operacji zbijania nam poparcia w sondażach. W naszych wewnętrznych badaniach mamy mocne 40 procent i więcej.
Nie wierzę w te sondaże [które dają PiS 31-32 procent]. Nie dlatego, że są dla nas złe, ale ponieważ doświadczenie poprzednich kampanii wskazuje iż nie ma większego sensu zwracać na nie uwagę. Więcej tam politycznych marzeń niż rzetelności badawczej. Wedle tych badań Prawo i Sprawiedliwość miało przegrać wszystkie wybory po 2015 roku, a prezydent Andrzej Duda nie miał nigdy szans na wybór, a potem na reelekcję. Wcześniej sondaże nie dawały też większych szans Śp. Lechowi Kaczyńskiemu, a wygrał z Tuskiem w cuglach.
Przypomnę też panom, że w 2018 roku wybory samorządowe przegraliśmy nawet według badań exit poll, robionych wśród opuszczających lokale wyborcze. Mieliśmy mieć władzę w jednym, dwóch sejmikach, skończyło się na ośmiu. W 2019, w kampanii przed wyborami europejskimi, w tych samych sondażach opozycja miała rzekomo ośmiopunktową przewagę – ostatecznie wygraliśmy je zdecydowanie.
Udało nam się przetrwać zimę. Realizując operację węglową kolejny raz udowodniliśmy sprawność państwa, wprowadzając tarcze antyinflacyjne i energetyczne pokazaliśmy troskę o Polaków. Wtedy w naszych wewnętrznych badaniach mieliśmy ok. 35 procent poparcia, obecnie mamy mocne 40 procent i więcej. Ale oczywiście nałożyło się na to wiele innych czynników, jak spadek inflacji, która do końca roku powinna być jednocyfrowa. Rosną inwestycje, bezrobocie wciąż utrzymuje się na rekordowo niskich poziomach, według danych OECD jesteśmy w tej chwili najszybciej rozwijającym się w tej grupie krajem.
Nikt nie twierdzi, że jest idealnie. To są niestabilne, trudne czasy z potężnymi kryzysami przychodzącymi z zewnątrz, jak pandemia, wojna. Ale sądzimy, że to spadek chwilowy i nastąpi wkrótce odbicie, tym bardziej, że ceny się stabilizują. Mimo problemów sprawczość gospodarcza, radykalny wzrost poziomu życia w porównaniu z epoką Tuska, pozostają znakiem firmowym Prawa i Sprawiedliwości.
4. Przeciwnicy nie cofną się przed niczym
To będzie najtrudniejsza, najbardziej brutalna wyborcza walka po 1989 roku – bo stawka jest największa. Walka idzie o przyszłość, o suwerenność i rozwój naszej ojczyzny. Albo będzie nadal rządził obóz prezesa Jarosława Kaczyńskiego i kierunek budowy zamożnej, silnej gospodarczo i militarnie, ambitnej i pewnej siebie Polski będzie kontynuowany albo wróci to, co było przed rokiem 2015. Czyli lekceważący stosunek do państwa polskiego i majątku narodowego, pogardliwy wobec zwykłego człowieka, służalczy wobec zewnętrznych interesów, nędza milionów. Nie mamy złudzeń: nasi polityczni przeciwnicy nie cofną się przed niczym.
Jest część biznesu, który będzie starał się wspierać PO. Z prostego powodu: za Tuska praca była tania jak barszcz, pracownicy się nie liczyli, z podatkami też można było kombinować. Mafie paliwowe i vatowskie straciły miliardy, też chcą powrotu złotych czasów.
Drugim źródłem takich wątpliwych pieniędzy będą instytucje europejskie, które futrują finansowo różne organizacje mające podprogowo wspierać opozycję.
Trzecim - media opozycyjne, telewizje, portale, gazety, potężne, bogate, agresywne, przypominające coraz bardziej sztaby opozycji. Przeciwnik jest więc groźny, nie należy go lekceważyć. Ale tak jest nie od dzisiaj, bo gdybyśmy rywalizowali tylko z partiami opozycyjnymi, byłbym zupełnie spokojny o wynik. Niestety, naszym głównym dziś przeciwnikiem jest bardzo mocno rozbudowany front medialny na czele z TVN i obcymi portalami, sączący często bardzo kłamliwą narrację o tym co się dzieje w Polsce, który aby doprowadzić do zmiany władzy, nie cofnie się przed niczym.
5. Plan na wakacje i jesień
Styczeń i luty to było przede wszystkim przypomnienie na czym polegała polityka Donalda Tuska, zwłaszcza relacje z Rosją i Niemcami. Zadaliśmy wtedy Tuskowi dziesięć pytań, na które do dziś nie umie odpowiedzieć choć dotyczą spraw tak fundamentalnych jak umorzenie ponad miliarda złotych długu Gazpromowi, uzależniająca Polskę umowa gazowa, dopuszczenie do powstania gazociągu Nord Stream, a zablokowanie Baltic Pipe, plan sprzedaży rafinerii Możejki i Lotos Rosjanom, niedofinansowanie i zwijanie Wojska Polskiego, zwłaszcza na wschodzie, oddanie śledztwa smoleńskiego w ręce Rosjan.
Kolejnym krokiem była wielka rozmowa z naszymi rodakami, rozjechaliśmy się wszyscy po całym kraju, to było ogromne przedsięwzięcie. Wszystkie głosy, emocje, pretensje, pochwały i oczekiwania zebraliśmy, uważnie przeanalizowaliśmy. Finałem był majowy Ul Programowy, bardzo udana, merytoryczna konwencja, zakończona trzema Konkretami Kaczyńskiego.
Sukcesywnie będziemy odkrywać kolejne karty naszego programu, równie mocne, trafiające w oczekiwania społeczne. Pod koniec czerwca odbędzie się kolejne duże wydarzenie. Chcemy jeszcze mocniej pokazać, że jesteśmy gotowi na trzecią kadencję, chcemy te wybory wygrać.
Oceniam, że opozycja może się jeszcze zjednoczyć. Widać tam duże ruchy, kalkulacje, wygibasy i wolty. Coraz więcej sygnałów świadczy, że to się tak może skończyć. To nie dziwi, bo skoro nie łączy ich żaden program, to nic ich nie hamuje, wszystko jest tylko kalkulacją. Skutkiem jest dalsza erozja wiarygodności w oczach wyborców, patrzących na to z niesmakiem. Coraz częściej słyszę opinię, że gdyby opozycja wygrała, czekałby nas potworny chaos.
Wszystkie badania pokazują, że poza kręgiem absolutnych wyznawców Polacy uważają Tuska za polityka niewiarygodnego, za to Prawo i Sprawiedliwość jest w oczach nawet nam niechętnych wyborców bardzo wiarygodne. Swoją nagłą woltą, bo przecież wcześniej wyzywał polskie rodziny korzystające z 500 Plus od niepracujących pijaków, mówił o rozdawnictwie, a nagle zaczął obiecywać podwyżkę, Tusk wprowadził ogromną dezorientację w swoich szeregach. Jego wyborcy są rozedrgani, skonfundowani, czują się upokorzeni bo wierzyli we wcześniejsza propagandę, że programy społeczne to zło. Mam w oczach taki obrazek z badań, gdy pytamy zwolenników PO, co o tym sądzą. Odpowiadali rozeźleni: „dajcie spokój, prosimy, o to nie pytajcie”. To dla nich bolesny temat, czują się oszukani przez Tuska. Zaczynają się między sobą zastanawiać, czy zarzuty, że jest hochsztaplerem, nie są prawdziwe.
W pewnym sensie ta kampania jest dość prosta: musimy zmobilizować jak najwięcej naszych wyborców i jednocześnie zdemobilizować wyborców konkurencyjnych partii. Z tego punktu widzenia, im więcej Donalda Tuska tym dla nas lepiej. Jemu bardzo nie ufają także wyborcy innych partii.
mk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/649913-pis-nie-damy-sie-wciagnac-w-te-ich-brudne-gierki