„Co prawda jeden z sondaży pokazał teraz, że KO o jeden punkt procentowy wyprzedza PiS, ale mówiąc szczerze w pojedynkę KO z PiS-em nie wygra i po wyborach to PiS będzie miał powierzoną misję tworzenia rządu jako pierwszy. A chodzi o to, byśmy to my w trójkę wygrali wybory i mieli ewentualnie misję tworzenia rządu, być może z Lewicą, a kto wie co z tą Konfederacją jeszcze będzie. Oczekiwałbym na opozycji jeszcze takiego jednego ruchu. Cóż z tych wyliczeń, szczególnie prof. Flisa, że jak w wyborach wystartują trzy opozycyjne bloki, to uzbiera się większość mandatów, gdy nie będzie ustalonego wspólnego, żelaznego programu opozycji. Jeśli tego nie będzie, to obawiam się, że po wygranych wyborach zaczniemy kłócić się o program, a następnie o ‘stołki’” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Eugeniusz Kłopotek, były poseł PSL, wójt gminy Warlubie.
wPolityce.pl: Był pan na marszu 4 czerwca?
Eugeniusz Kłopotek: Byłem.
I jak wrażenia?
To było rzeczywiście potężne pospolite ruszenie. Są te wzajemne przepychanki na temat tego, ilu było uczestników. Strona rządowa mówi, że może 100 tys. osób, a druga strona, że pół miliona. Sam sobie przeanalizowałem tę sprawę tak – z Placu na Rozdrożu do Placu Zamkowego jest około 3,5 kilometra. Jak marsz ruszył o godz. 12, to ja z grupą osób z PSL-u i Polski 2050 – nie było nas dużo, razem może z 500 uczestników - staliśmy na szczęście w cieniu drzew na Agrykoli. Dopiero o 14:30 ruszyliśmy. Gdy przez megafon była informacja, że marsz dociera do Placu Zamkowego, to dopiero ruszyliśmy. Policzyłem to sobie tak – szliśmy całą szerokością jezdni i chodników, w jednym rządku można było nas zmieścić w granicach 50 osób, powiedzmy że co pół metra był taki rządek, czyli maksymalnie mogło nas tam być 350 tys. osób.
To i tak znakomita frekwencja.
Tak, ale to czego się najbardziej obawiam, to to, że głosy, które jeszcze do niedawna były dla tzw. Trzeciej Drogi, zaczynają się przerzucać na rzecz KO – to już widać w nowych sondażach. Dzieje się tak dlatego, że nie potrafimy wykonać jeszcze jednego ruchu, żeby w trójkę razem usiąść i razem pójść wygrać wybory. Co prawda jeden z sondaży pokazał teraz, że KO o jeden punkt procentowy wyprzedza PiS, ale mówiąc szczerze w pojedynkę KO z PiS-em nie wygra i po wyborach to PiS będzie miał powierzoną misję tworzenia rządu jako pierwszy. A chodzi o to, byśmy to my w trójkę wygrali wybory i mieli ewentualnie misję tworzenia rządu, być może z Lewicą, a kto wie co z tą Konfederacją jeszcze będzie. Oczekiwałbym na opozycji jeszcze takiego jednego ruchu. Cóż z tych wyliczeń, szczególnie prof. Flisa, że jak w wyborach wystartują trzy opozycyjne bloki, to uzbiera się większość mandatów, gdy nie będzie ustalonego wspólnego, żelaznego programu opozycji. Jeśli tego nie będzie, to obawiam się, że po wygranych wyborach zaczniemy kłócić się o program, a następnie o „stołki”.
Bardzo prawdopodobne, że tak właśnie to się skończy, jeśli nowy rząd miałoby tworzyć kilka partii obecnej opozycji.
U Piaseckiego w bożonarodzeniowej „Kawie na ławę” złożyłem deklaracje, że jeśli opozycja pójdzie jednym blokiem do wyborów, to siadam na rower i jadę do Częstochowy z pielgrzymką dziękczynną. Jeśli nie, to i tak tam pojadę, ale będzie to pielgrzymka pokutna za brak roztropności i mądrości po stronie opozycyjnej. Jestem zwolennikiem jednoznaczności. Od paru lat mówimy, że trzeba odsunąć PiS od władzy. To zróbmy to, idźmy do wyborów razem i to zróbmy, a nie kalkulujmy, co się bardziej opłaca.
PSL i Polska 2050 przypominają jednak, że takie zjednoczenie opozycji skończyło się porażką w przypadku ostatnich wyborów do Parlamentu Europejskiego, przywołują też przykład węgierski, gdzie zjednoczona opozycja przegrała, i przykład czeski, gdzie opozycja startująca w dwóch blokach przejęła władzę.
Ok, to w takim układzie posłuchajmy głosu Lewicy, Czarzastego, usiądźmy i spróbujmy podpisać porozumienie przedwyborcze określające, jakie sprawy chcemy wspólnie załatwić po wyborach. Może wtedy będzie łatwiej spotkać się po tych wyborach. Wciąż jednak uważam, że pewne fory ma ten, kto wygrywa wybory, czyli ten, kto o godz. 21 w dniu wyborów słupek ma najwyższy, co potwierdzi potem PKW, bo to takiej formacji prezydent powierza misję tworzenia rządu. I co? Znajdą się tacy, którzy chętnie się przykleją do PiS-u. Cały czas się mówi o ewentualnej koalicji PiS-u z Konfederacją, a jeśli PiS-owi dalej będzie brakować posłów, to znajdą się tacy którzy dadzą się skusić.
Dadzą się skusić również posłowie reprezentujący PSL?
Historia uczy, że również byli posłowie z PSL-u, którzy później zmienili barwy partyjne. Tak że znajdą się tacy, którzy przykleją się do PiS-u i wtedy będzie posprzątane.
Podczas marszu szedł pan obok Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza?
Tak, ale w dalszej części marszu Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia przeszli bliżej czoła marszu.
Liderzy PSL-u i Polski 2050 ostatecznie byli na marszu, ale nie zabrali ostatecznie głosu ze sceny – pojawiały się różne interpretacje, dlaczego tak się stało. Szymon Hołownia mówił o tym, że liderom nie udało się dotrzeć na czas na scenę, bo byli zatrzymywani na rozmowy przez uczestników marszu. Sam Donald Tusk skomentował dziś te tłumaczenie tak, że jakoś 60 innym przemawiającym udało się dotrzeć na scenę.
Nie zabrali głosu ze sceny, ja oczekiwałem, że to zrobią. Nie wiem, dlaczego tak się stało. Natomiast nie w tym rzecz – najważniejsze, żeby przełamać lody. Nie chcę być złośliwy, ale jeśli będziemy się droczyć i dalej kalkulować, to tak jakbyśmy nie chcieli przejąć władzy.
Jednak na pewno pan dostrzega, że wspólny start wyborczy KO, PSL i Polska 2050 jest bardzo trudny do wyobrażenia biorąc pod uwagę, że Donald Tusk apelował o jedną listę od miesięcy, a ze strony PSL-u i Polski 2050 odpowiedź była stale ta sama, negatywna.
Elektoraty PSL-u i Polski 2050 nie pokrywają się, wręcz się uzupełniają, ale to jest wszystko za mało. KO, PSL, Polska 2050 muszą usiąść i razem podjąć decyzję. Sama KO nie wygra wyborów, ale ze wsparciem PSL-u i Polski 2050 jest w stanie wygrać.
Czy pan jako realny postrzega taki scenariusz, w którym KO odbierze wyborców Lewicy i Trzeciej Drodze – o tym zresztą pan wspominał – na tyle silnie, że Trzecia Droga nie osiągnęłaby 8 proc. głosów, a Lewica 5 proc., czyli że oba te komitety nie wprowadziłyby swoich reprezentantów do Sejmu? To scenariusz bardzo korzystny dla PiS.
Część naszych wyborców i Lewicy może po tym marszu przerzucić swoje sympatie na KO, żeby opozycja wygrała te wybory. To jest możliwe. Dlatego mówię jeszcze raz – panowie, siądźcie w trójkę i się dogadajcie. A jak nie, to jak już mówiłem żartobliwie w innym wywiadzie, prezes Kaczyński może siadać i otwierać butelkę szampana.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/649812-nasz-wywiad-klopotek-ko-sama-nie-wygra-wyborow