Sąd Najwyższy poczuł się powołany do kontrolowania prerogatyw prezydenta Rzeczpospolitej i nakazał ponowne sądzenie ministra Mariusza Kamińskiego oraz Macieja Wąsika. Dawniejsze próby skazania polityka były intrygą środowiska Platformy Obywatelskiej, by mocny i zwalczający korupcję Kamiński nie mógł wspierać rządu PiS swoją obecnością w Radzie Ministrów. Andrzej Duda uciął intrygę, ułaskawił obu panów, bo takiej możliwości udziela mu Konstytucja. Ta może być interpretowana przez Trybunał Konstytucyjny, ale teraz zachciało się podecydować i Sądowi Najwyższemu.
Totalna niestabilność polskiego sądownictwa, polityczne zaangażowanie sędziów, powolność procedur i niepewność co do sprawiedliwych wyroków paraliżują kraj na wielu płaszczyznach. I ustrojowych, i na poziomie życia codziennego - na rozprawy czekamy długo, kwestionuje się jednych sędziów, a inni zajęci są udzielaniem wywiadów dla zagranicznej prasy, by mówić jak to w Polsce panuje faszyzm.
A przecież te zabawy kosztują. W Polsce jest blisko 10 tysięcy pobierających pensje sędziów, do tego cała obsługa, utrzymywanie budynków, rozmaite świadczenia - a pewność profesjonalnego i sprawiedliwoego załatwienia sprawy - zdecydowanie poniżej oczekiwań. Może to odpuścimy?
W społeczeństwach przedsądowych albo takich gdzie państwowe rozstrzyganie sporów i wydawanie wyroków nie działało funkcjonowały na przykład pojedynki albo prawo zemsty. Oto grożący wszystkim pozwami Roman Giertych mógłby wysyłać sekundanta z wyzwaniem na pojedynek na broń palną, a Janusz Korwin-Mikke naszą redakcję (czy też mnie samego) wyzwałby na przykład do walki na szable, sam oczywiście wysyłając kogoś w zastępstwie (syna?). Może i to brutalne, ale nie mniej sprawiedliwe niż obecny system, a za to jak tańsze! Pieniądze zaoszczędzone na sędziach można by przeznaczyć na żłobki i przedszkola. Jest to ulubiony argument lewicy, gdy chce ona obalić jakiś tożsamościowy wydatek (pomnik, muzeum, instytucja), więc może by poparła i taki plan. Jakiś nowy Boziewicz napisałby kodeks honorowy tym razem nie odbierając zdolności honorowych homoseksualistów (pojedynki jako czynności wolne od LGBT?), mężczyźni zaczeliby się sami szkolić w strzelaniu i pojedynkach.
Ewentualnie pozostawałby rzut monetą. Moneta byłaby wolna od wpływów politycznych (niezawisła!) i nie jeździłaby do Brukseli namawiać urzędników do nakładania sankcji na Polskę. Nie nazywałaby się „nadzwyczajną kastą” i nie stałaby ponad prawem.
Patologia trzeciej władzy jest już tak ekstremalna, że naprawdę nie da się wymyślić gorszego systemu. Nawet losowanie wyroków czy stare, poczciwe „sądy Boże” dawałyby ludziom więcej poczucia stabilności.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/649711-a-moze-o-wyroku-sadu-powinien-decydowac-rzut-moneta
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.