Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu, a wcześniej Komisja Europejska nie pozostawiają złudzeń. „Kasta” i jej polityczni sojusznicy nie cofną się przed niczym, by wspomóc Donalda Tuska i jego formację w nadchodzących wyborach. Wczorajsze orzeczenie TK i wcześniejsze ataki Komisji Europejskiej na Trybunał Konstytucyjny oraz KRajową Radę Sądownictwa, to znak, że dla Polski, rządzonej przez obóz Zjednoczonej Prawicy, litości nie będzie.
Można się rozpisywać, że wczorajsze orzeczenie TSUE godzi w polską konstytucję, neguje linię orzeczniczą (nie tylko polskiego) TK, dotyczy przedmiotu sporu, który od prawie roku nie istnieje (Izba Dyscyplinarna SN została zlikwidowana) i jest jawnym pogwałceniem traktatów. To wszystko jest oczywiste i student I roku wydziału prawa i administracji jest w stanie to zrozumieć. Tyle racjonalność, bo reszta to tylko polityka.
Wczorajszy wyrok TSUE jest istotnym (dla części elektoratu opozycji) narzędziem. Szczególnie po niedzielnym marszu Donalda Tuska. To wzmocnienie jego przekazu i kolejna interwencja TSUE/KE na kilka miesięcy przed wyborami. Nie pierwsza i nieostatnia. Tak będzie to wyglądało. Najpierw ulica, a potem obce nam trybunały, będą przekonywały Polaków, że żyją oni w państwie słabym, zacofanym, izolowanym nie kalekim prawnie. To oczywiste bzdury, ale jako dodatkowe elementy kampanii wyborczej, te tematy, wydają się dla części opozycji nośne. Wszystko ma działać na korzyść zmiany władzy w Warszawie. A że są to prawnicze buble? Kogo to dzisiaj obchodzi!
Orzeczenie TSUE oraz wcześniejsze ataki KE na TK i KRS to znak, że żadnych pieniędzy z KPO Polska nie otrzyma. Nie teraz. Zlikwidowano wprawdzie Izbę Dyscyplinarną, przygotowano (niezwykle kontrowersyjną) nowelizację ustawy o SN, która trafiła do TK, rząd zabiega o przychylność unijnych urzędników i co z tego wynika? Kompletnie nic. Pieniędzy jak nie było tak nie ma, trwa dewastowanie polskiego wymiaru sprawiedliwości, a hieny z Brukseli i Berlina obserwują ten teatr z narastającym rozbawieniem.
Mieliśmy rację i co z tego?
I znów powinienem napisać, że armia polityków, sędziów, dziennikarzy (i ja niżej podpisany) mieliśmy rację, wiedzieliśmy, że właśnie tak się to skończy. Tylko co z tego wynika? Ponownie nic. Ta gra będzie się toczyła nawet jeśli obóz Zjednoczonej Prawicy wygra wybory utworzy nowy rząd. Jeśli nie zmieni się układ sił w Parlamencie Europejskim, Polska, będzie nadal grillowana. Patrząc na niezłe wyniki prawicy w wielu wyborach w Europie, tli się gdzieś nadzieja. Warto jednak zastanowić się nad innym scenariuszem: opozycja wygrywa wybory w Polsce i skutecznie formuje rząd. To oczywiste, że Komisja Europejska pomoże nowej władzy, która (to pewne) pogrążana w wewnętrznym konflikcie, będzie potrzebowała jakiegokolwiek sukcesu. Tylko za jaką cenę? „Kasta” rzuci się do gardeł uczciwym sędziom, którzy nie chcieli uczestniczyć w jej wcześniejszej hucpie, zniszczone zostaną KRS, TK i to co zostało z Sądu Najwyższego. Wasalizacja wobec Berlina oznaczać będzie zmianę filozofii wobec Rosji. Destrukcji ulegnie wielkie wsparcie polskich rodzin, której państwo gwarantuje dziś solidne podstawy bytowe. Wrócą Balcerowicze, Giertychy i Lisy. Zmieni się także polityka obronna. Oczywiście na niekorzyść Polski, a ku wielkiemu zadowoleniu Putina lub jego następców (także tych, których kremlowski reżim trzyma dziś w więzieniach, a oni sami nienawidzą Polski Ukrainy, prezentując zwykły carsko-sowiecki imperializm). To będzie Polska zarządzana wspólnie z nomenklaturowymi mediami, reszta będzie się musiała podporządkować. Na lata.
P.S. Gdy kończyłem ten felieton, Sąd Najwyższy, zadecydował, że sprawa ministrów Wąsika i Kamińskiego. Sprawa została przekazana do ponownego rozpoznania do sądu okręgowego. To dobre podsumowanie moich powyższych słów. Skrajnie upolityczniony SN, miał gdzieś orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie. Ot, codzienność. Sędziowie SN są wszakże „sędziami europejskimi”, wiernymi TSUE i Brukseli. Orzeczenia TK ich nie obowiązują.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/649614-tsue-i-tusk-o-pieniadzach-z-kpo-mozna-zapomniec