Wielki marsz opozycji 4 czerwca przeszedł w niedzielę ulicami Warszawy. Oprócz tego, że ambitne założenia frekwencyjne nie wypaliły, uwagę komentatorów przykuło jeszcze jedno - olbrzymia agresja i wulgarność maszerującego tłumu. Poseł Mejza ostro komentuje zachowanie Donalda Tuska, który daje przyzwolenie na nienawiść wśród swoich zwolenników - “to doprowadzi do tragedii, Tusk hoduje ludzi pokroju Ryszarda Cyby”
Panie Pośle, zanim zapytam o bieżącą politykę, jestem ciekaw, z czym Panu kojarzy się symboliczna data 4 czerwca? Od lat stosunek do różnych rocznic, wypadających w ów dzień, wyznacza linie różnych podziałów politycznych w Polsce.
Faktycznie, 4 czerwca wykreował linię podziału na dwa obozy - obóz zdrady i obóz narodowego interesu.
Dlaczego?
Panie Redaktorze, symbolicznych dat 4 czerwca jest rzeczywiście kilka, ale według mnie podział jest jednak stosunkowo prosty i jego najbardziej jaskrawym przykładem i kulminacją był 4 czerwca 1992r. Podczas „nocnej zmiany”, w obawie przed rozliczeniami zbrodniczej przeszłości i ujawnieniem agenturalnych powiązań, „partia antypolska”, czyli część dawnej „Solidarności” z liberałami Tuska i Unią Demokratyczną, w środku nocy tak policzyła głosy, że udało im się obalić rząd niepodległości śp. Jana Olszewskiego. „Rząd odszedł, agenci zostali”, jak pisała prasa. Agenci, którzy budowali później system oligarchii III RP. Niestety w nocy z 4 na 5 czerwca 1992 roku korki od szampana mogły strzelać na Kremlu.
Skąd opinia o, jak rozumiem, zadowoleniu Rosjan z odwołania rządu śp. Jana Olszewskiego i odsunięcia od władzy popierającej go prawicowej koalicji?
Bo ich ludzie, co prawda, noc z 4 na 5 czerwca mieli bezsenną bo byli zajęci obalaniem rządu, ale później mogli spać spokojnie, bez obaw o konsekwencje ich dawnych czynów. Rząd śp. Jana Olszewskiego, którego polityczne zaplecze skonstruował lider Porozumienia Centrum Jarosław Kaczyński, jako pierwszy twardo i jednoznacznie postawił trzy postulaty polskiej suwerenności: wyprowadzenie wojsk rosyjskich z Polski, akces do NATO i początek wiązania się ze wspólnotą europejską. Wbrew postkomunistom, Unii Demokratycznej i Lechowi Wałęsie, chciał skierować Polskę na Zachód i odciąć od wpływów rosyjskich, które od kilkudziesięciu lat były dla nas kajdanami i pętały naszą wolność. Gdyby nie formacja Jarosława Kaczyńskiego, w umowie z Rosjanami z maja 1992 r. znalazłby się zapis skrajnie dla nas niekorzystny i otwierający służbom moskiewskim furtkę do penetracji Polski przez tajemnicze spółki w miejsce baz żołnierzy radzieckich. Od tych wydarzeń minęło ponad 30 lat, a zachowanie niektórych ludzi jest wciąż aktualne.
Kogo ma pan na myśli?
Na przykład Donalda Tuska. Przecież to on mówił kiedyś, że nie ma żadnej ideologicznej przesłanki, żeby mówić “nie” inwestorowi z jakiegokolwiek kraju, także z Rosji. Wtedy mówił to w kontekście sprzedaży Lotosu, ale przez całą swoją polityczną karierę, począwszy od 4 czerwca 1992, Donald Tusk nie widział żadnych przesłanek, wręcz same zachęty, żeby wpuszczać Rosję do Polski. Dlatego dziś tak protestuje przeciwko komisji badającej rosyjskie wpływy.
Wielu komentatorów zwróciło uwagę na symboliczny kadr podczas marszu 4 czerwca - Donald Tusk razem z Lechem Wałęsą. Dwójka, która odegrała także jedne z głównych ról podczas “nocnej zmian”. Analogie są nieprzypadkowe?
Bez wątpienia. Donald Tusk wymarzył sobie powtórkę z dramatycznych dni sprzed 31 lat. Wtedy to było słynny “liczenie głosów”, dziś “ulica i zagranica”. Plany milionowego szturmu okazały się klapą, ale pokazały prawdziwe intencje totalnej opozycji. Charakterystyczne, że jednym z motywów marszu nienawiści i pogardy była decyzja o powołaniu Komisji ds. badania wpływów rosyjskich. Donald Tusk jak diabeł święconej wody boi się, że prawda o jego tańca do kremlowskich melodii, przy akompaniamencie Berlina, wyjdzie na jaw. Dlatego zrobi wszystko, by szczegóły kontraktów gazowych z 2010, decyzji o likwidowaniu jednostek Wojska Polskiego na wschodzie czy umów między polską SKW a rosyjską FAB, pozostały nieznane przed opinią publiczną. Polacy jednak zasługują, by wiedzieć kto naprawdę rządził naszą Ojczyzną i czyje prostszy wykonywał w latach 2007-2015.
No tak, czy inaczej, jednak trochę osób przyszło.
100 tysięcy. Proszę to porównać z frekwencją Marszu Niepodległości. Chyba, że powołujemy się na Romana Giertycha, który z Włoch naliczył milion osób (śmiech).
le media opozycyjne przedstawiają marsz jako gigantyczny sukces. Zjednoczona Prawica ma się czego obawiać?
Jeśli chodzi o wynik wyborów, to jestem spokojny. Jeśli już miałbym czegoś się obawiać, to jednego - tego, że ta agresja, pogarda, te wszystkie wulgaryzmy przerodzą się w fizyczną agresję wobec zwykłych, normalnych Polaków. Tusk podgrzewa społeczne emocje i traktuje życie jak grę komputerową. Nie chcę, by Polacy byli bici na ulicy lub aby doszło do pojawienia się drugiego Ryszarda Cyby.
Faktycznie ten marsz może według pana prowokować do aktów przemocy?
Proszę spojrzeć na relację z tego marszu Niemal każdy maszerujący w rytm marszu Donalda Tuska albo posiadał obraźliwe tabliczki z knajackim językiem, albo wznosił wulgarne okrzyki. Niestety, co stanowi największą hańbę, wykorzystano również dzieci, które z wymalowanymi 8 gwiazdkami wznosiły okrzyki „PiS do piekła”. Opozycyjny autorytet, Andrzej Seweryn, mówił, że “pisowcom” należy “przypier*ić”, a Frasyniuk nazwał wprost polityków PiS-u “chumi”. Donald Tusk obudził demony nienawiści, żółci i pogardy wobec milionów polskich patriotów, którzy chcą tylko i aż Polski, która jest silna, sprawiedliwa, suwerenna i wolna od agentury obcych wpływów.
Czy Zjednoczona Prawica nie powinna na marsz Donalda Tuska odpowiedzieć własną manifestacją?
Naszą odpowiedzią na igrzyska zemsty i krwawych rozliczeń, czyli jedynej oferty dla Polaków ze strony Donalda Tuska, jest pozytywna wizja rozwoju Polski i godnego życia polskich rodzin. Na tysiącach spotkań w Polsce lokalnej wsłuchujemy się w potrzeby naszych rodaków i odpowiadamy konkretami i sprawczością. Zamiast ośmiu gwiazdek, osiemset złotych na każde dziecko. Stanowimy gwarancję, że żadną „żelazną miotłą” Donald Tusk nie wymiecie programów społecznych, które przekazaliśmy Polakom ani obniżek podatków, które wprowadziliśmy. Obronimy dobry czas dla Polski, gdy bezrobocie jest najniższe w UE – 2,7%, a wzrost gospodarczy największy wśród wszystkich państw OECD. To są konkrety, a nie wulgaryzmy i wycie o rzekomym braku demokracji.
Właśnie, brak demokracji, temat często podnoszony przez polityków PO na tym marszu. Czy możemy mówić o braku demokracji w sytuacji, gdy stutysięczny marsz krytyczny wobec rządu przechodzi spokojnie przez Warszawę bez żadnych zakłóceń?
To już jest największy fikołek Tuska. On sam udowodnił i pokazał, że demokracja za PiS-u ma się wyśmienicie. Każdy może dziś manifestować i nikt nie będzie strzelał do zebranych, jak rząd PO-PSL do górników w Jastrzębiu. Nikt nikogo nie pałował, jak policja kibiców za czasów rządów Tuska i nikomu nikt bezprawnie nie będzie szturmował miejsca pracy, jak ABW wchodziło do dziennikarzy opisujących aferę podsłuchową. Żyjemy w wolnym kraju i musimy zadbać na jesieni o to, aby Polska pozostała nadal wolna i nie dopuścić prorosyjskiego Tuska do władzy.
Pur
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/649571-igrzyska-hejtu-posel-mejza-grzmi-po-marszu-tuska