A więc, według TSUE, Polska znów „naruszyła prawo Unii Europejskiej”. Jest przecież oczywiste, że w Polsce sędzia A ma prawo kwestionować legalność działania kolegi B, tylko dlatego, że nominację wręczył prezydent, którego A nie lubi.
Nie podlega również dyskusji fakt, że sędziowie mają prawo należeć do de facto politycznych organizacji, i to w sposób tajny. Tak właśnie orzekł TSUE.
Co innego na Zachodzie, w Niemczech czy Francji. Tam sędzia, który zechciałby siać anarchię, podkładać bomby pod system prawny, kpić z uprawnień prezydenta czy kanclerza, zostałby błyskawicznie pogoniony, i słusznie. Podobnie skończyłaby się próba infiltracji systemu prawnego przez organizacje sędziowskie zaangażowane w działalność polityczną. Długo by nie podziałali.
Tamte państwa szanują siebie same. Polsce, tak jak w XVIII wieku, narzucają anarchię. Nawet argumentują rzecz podobnie: wszak to wszystko dla dobra Polaków.
Pozostaje nam czekać na werdykt zasadniczy, już widoczny w ogólnych zarysach, choć jeszcze całościowo niewypowiedziany. Będzie to werdykt krótki, ale jasny. Brzmiał będzie mniej więcej tak:
Istnienie niepodległego, suwerennego państwa polskiego łamie unijne traktaty, dyrektywy, preambuły i prawa szczegółowe. Dopóki państwo polskie będzie broniło swojej podmiotowości, dopóty będzie funkcjonowało niezgodnie z prawem Unii i linią orzeczniczą TSUE.
Nie ma już Unii, do której wstępowaliśmy. Jest coś zupełnie innego, i - nie ukrywajmy - coraz brutalniejszego. Coraz trudniej mieć nadzieję, że zwodami, ustępliwością, kompromisami, dobrą wolę, da się zapobiec czołowemu zderzeniu. I to nie z winy Polski niepodległej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/649548-kiedy-tsue-orzeknie-ze-niepodleglosc-pl-lamie-unijne-prawo