Po dzisiejszym wyroku TSUE potęguje się dyskusja o sztucznym chaosie, który do polskiego sądownictwa wprowadzają Komisja Europejska i jej Trybunał. Zdaniem Sebastiana Kalety, wiceministra sprawiedliwości, Trybunał w Luksemburgu ponownie pogwałcił zapisy traktatowe.
CZYTAJ TAKŻE:TSUE po stronie „kasty”: „Reforma polskiego wymiaru sprawiedliwości z grudnia 2019 r. narusza prawo Unii”
TSUE kolejny raz orzekł w całości zgodnie z wnioskiem KE. W skrócie. Mimo, że UE nie ma w traktatach kompetencji do oceny organizacji sądownictwa, to TSUE wywiódł, że akurat polskie może oceniać. Wyrok wskazuje, że w Polsce sędziowie mogą się bezkarnie wzajemnie kwestionować (lecz nie można kwestionować sędziów powołanych przez Radę Państwa PRL)
– napisał Sebastian Kaleta.
Wiceminister sprawiedliwości zwrócił też uwagę na fakt, że TSUE uderzył w transparentność dotyczącą sędziów. Dzięki ustawie każdy obywatel mógł dowiedzieć się, czy dany sędzia należy do skrajnie upolitycznionego stowarzyszenia sędziowskiego i czy nie był członkiem PZPR przed 1989 rokiem.
Dodatkowo Polacy nie mają prawa do informacji wg TSUE do sprawdzenia czy sądzący ich sprawy sędziowie są politycznymi aktywistami. To farsa i kolejny dowód na to, że żadne kompromisy przez UE nie będą przez nich respektowane
– napisał Sebastian Kaleta.
Poza brakiem kompetencji do orzekania traktaty naruszone są jeszcze inny sposób. mimo, że w protokole do Traktatu Lizbońskiego wyłączono możliwość orzekania przez TSUE w sprawie przestrzegania przez Polskę Karty Praw Podstawowych, TSUE konsekwentnie orzeka na jej podstawie i dokonuje jej wykładni wobec Polski
– podkreślił wiceminister sprawiedliwości.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/649503-o-co-naprawde-chodzi-w-dzisiejszym-wyroku-tsue