„Proszę sobie przypomnieć jak liczne były demonstracje organizowane przez Strajk Kobiet. I co z tego wynikło? Ulicą władzy się nie zdobywa. Przyjdą wybory i zdecyduje karta wyborcza. I głęboko wierzę, że ludzie wybiorą dobrze” - mówi w rozmowie z portalem wPoltyce.pl Adam Borowski, opozycjonista w czasach PRL.
wPolityce.pl: Został Pan zaatakowany przez uczestników Marszu 4 czerwca. W jakich okolicznościach do tego doszło?
Adam Borowski: Zaatakowano mnie w momencie, gdy udzielałem wywiadu telewizji publicznej. Było to na Placu Powstańców przy siedzibie TVP. Tamtędy akurat przechodziła jakaś odnoga marszu, bo on sam szedł Nowym Światem.
Zaatakowano mnie w sposób bardzo wulgarny, a jednocześnie krzyczano do mnie „kultury ku…a”. Odpowiedziałem na to ze spokojem, co chyba jeszcze bardziej tych mężczyzn zdenerwowało. Tłumaczyłem tym osobom, że oni chcą demokracji, która odbiera mi prawo do zabrania głosu, odbiera mi moje konstytucyjne prawa.
Ponurym żartem było to, że jeden z mężczyzn nazwał Pana „komunistą”.
To pokazuje, że ci ludzie nie mają pojęcia czym był komunizm, czym był bolszewizm. To pojęcia im kompletnie obce. To czysta nienawiść. Do tych ludzi nie trafiają żadne racjonalne argumenty. Nawet takie, że chcą odebrać mi moje prawa.
Nawet publicznie zadałem pytanie Władysławowi Frasyniukowi, co oznacza w praktyce hasło ukrywające się za tymi ośmioma gwiazdkami? Co się kryje za tym wulgarnym hasłem „Je…ć PiS”? Czy to znaczy, że trzeba mnie zabić? Przecież nie jest problemem istnienie takiej czy innej partii, czy obecność takiego czy innego polityka. Oni przychodzą i odchodzą. Chodzi o to, że oni są naszymi reprezentantami. To elektorat Prawa i Sprawiedliwości desygnuje ich do reprezentowania swoich interesów. Według tych osób, które mnie zaatakowały, nie mogę głosować na te osoby, na które chcę. Dla nich demokracja jest wtedy, kiedy będę głosował na opozycję. A co zrobić z 10 milionami osób, które głosują na Prawo i Sprawiedliwość? Jak ich zanihilować?
Widziałem na marszu rodzinę z transparentem, na którym widniało hasło „Szanujmy demokrację”. Tylko co ten transparent ma wspólnego z tym marszem? Osobiście zgadzam się z tym hasłem. Sam mógłbym pod nim przejść nie tylko z Placu na Rozdrożu na Plac Zamkowy, ale pójść nawet do Częstochowy. Tylko treść tej demonstracji, gdzie dominowało hasło „ośmiu gwiazdek”, gdzie jedna z uczestniczek chwaliła się na swoim transparencie, że „świetnie strzela do kaczek”, zupełnie się z nim rozmija. Przecież to jest jawne namawianie do fizycznej eliminacji przeciwników politycznych.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wielbiciele Tuska zaatakowali Adama Borowskiego i dziennikarkę TVP! „Organizatorzy udzielili przyzwolenia na tego typu zachowania”
Z jednej strony mieliśmy wulgarne przesłania ze strony Andrzeja Seweryna i Władysława Frasyniuka, a z drugiej strony Donald Tusk mówił o tym, że „nie ma Polski bez miłości, solidarności i wolności”. Czy to się nie wyklucza?
Najlepszym przykładem są słowa Władysława Frasyniuka, który z jednej strony mówi o tym, że „zgoda buduje”, aby po przecinku dodać „obalamy te chu…e”. Czyli mnie należy wyeliminować? Dlatego zadałem mu pytanie: czy chcesz mnie wyeliminować? Kolegę z celi? A czymże na to zasłużyłem? Tym, że nie podzielam twoich poglądów? To, kto jest bliższy bolszewii: czy ja, który daję prawo Władysławowi Frasyniukowi do zachowania swoich poglądów, czy on, który odbiera mi te prawa?
Reporter telewizji wPolsce.pl Maciej Zemła rozmawiał z mężczyzną, który na marsz przyszedł z transparentem, na którym Jarosław Kaczyński został przedstawiony z hitlerowskim wąsem. Gdy został zapytany o ten transparent, to odpowiedział, że „panuje nad nami Hitler”. Jak to wytłumaczyć? Trudno uwierzyć, że ten mężczyzna mógł nie wiedzieć, kim był Hitler. Gdzie on widzi podobieństwo?
Czy ten mężczyzna przeczytał chociaż jedną książkę? Myślę, że tak i że on doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co robił Adolf Hitler. Tylko nienawiść nie pozwala mu racjonalnie myśleć. Po prostu. Nienawiść zatruwa takim osobom umysł i serce. Co ma wspólnego z Hitlerem Jarosław Kaczyński? Kompletnie nic. Ale to nienawiść podpowiada temu człowiekowi takie porównania. To czysta nienawiść.
CZYTAJ WIĘCEJ: NASZA RELACJA z marszu Tuska. Co do powiedzenia mają autorzy wulgarnych haseł? „Hitler nad nami panuje”; „Koniec tego dobrego”
Najgorsze jest chyba to, że tą nienawiść dorośli przelewają na młodych, często nawet na swoje dzieci. Widzieliśmy szokujące nagranie grupki dzieci, które skandowały hasło „PiS do piekła”. Obrazek szokujący i smutny zarazem.
Która matka otrzymująca 500 plus każdego miesiąca, a od 1 stycznia będzie to 800, otrzymująca wszelką pomoc w postaci różnych np. wyprawek, będzie uczyć dzieci wykrzykiwać takie hasła? Przecież te dzieci są niewinne, one nie mają pojęcia o tym, co mówią, są manipulowane przez rodziców. Na szczęście tych dzieci było mało. Wierzmy w to, że nie jest to powszechna praktyka. Niestety, są to jednak smutne obrazki.
Po ataku na Pana powiedział Pan, że „przykład idzie z góry”. Pana zdaniem Donald Tusk i Platforma Obywatelska dają takim zachowaniom „zielone światło”?
To przyzwolenie jest od lat. Od 2005 r., kiedy nie powstał rząd PO-PiS. Od momentu, kiedy zostały urażone ambicje Donalda Tuska, który przegrał wybory prezydenckie, a jego partia przegrała wybory parlamentarne.
Tusk zawsze miał przy sobie różnych cyngli. Wystarczy wspomnieć tutaj np. Janusza Palikota, który znieważał i ubliżał śp. prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Miał Radosława Sikorskiego czy później prezydenta Bronisława Komorowskiego. Nie mam wątpliwości, że Tusk mógłby jednym ruchem zatrzymać nienawiść sączoną przez Palikota. Nigdy jednak tego nie zrobił. Dziś sam często nie wytrzymuje. Ponadto toleruje takie wulgarne wypowiedzi jak Andrzeja Seweryna. On ich nie potępia. Proszę zauważyć, że nikt z opozycji nigdy nie potępił ataków na biura poselskie polityków Prawa i Sprawiedliwości. Niektórzy posłowie mówili co prawda, że oni nie popierają takich zachowań, ale „rozumieją ten gniew”. Zresztą o tym „gniewie” mówił na marszu Rafał Trzaskowski. Oni to tolerują bo, jest im to na rękę, bo chcą zastraszyć elektorat PiS-u. Mnie też często pytają, czy ja się nie boję? Oczywiście, że się boję się, bo komuniści mnie nie złamali, a cóż dopiero oni? Ale to jest zwyczajnie niedobre dla Polski. Bo gdyby to był spór o wartości, o kierunek rozwoju i byśmy się wymieniali argumentami, to ludzie mogliby zdecydować. W tym przypadku rozbudza się jednak nienawiść, aby zaćmić umysł, który nie może logicznie myśleć.
Czy Pana zdaniem ten marsz da wiatr w żagle opozycji? 500 tys. osób nie było, ale nie można ukryć, że był on i tak bardzo liczny. Można mówić o sukcesie opozycji.
Nie wierzę w to. Proszę sobie przypomnieć jak liczne były demonstracje organizowane przez Strajk Kobiet. I co z tego? Ulicą władzy się nie zdobywa. Przyjdą wybory i zdecyduje karta wyborcza. I głęboko wierzę, że ludzie wybiorą dobrze. Dla mnie „dobrze”, to znaczy, że zagłosują na Zjednoczoną Prawicę. Ale jak śpiewał Jacek Kaczmarski „każdy ma prawo wybrać źle”. Dla ludzi nie można być lepszym niż oni sami chcą być dla siebie. Jeżeli nie chcą docenić wielkiej pomocy ze strony państwa, która do nich trafiła, jeżeli nie chcą zauważyć zmian, które w Polsce zaszły, inwestycji, które zostały już zrealizowane i tych, które się jeszcze realizują, to cóż zrobić? To wybiorą źle.
Mają do tego prawo.
Tak, mają do tego prawo.
Rozmawiał Kamil Kwiatek
CZYTAJ TAKŻE: RELACJA. Ulicami Warszawy przeszedł marsz Tuska. Lider PO agitował: „Tej fali już nic nie zatrzyma. Olbrzym się obudził”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/649455-nasz-wywiad-borowski-po-ataku-na-marszuto-czysta-nienawisc