Zainspirowana przez Donalda Tuska, widoczna na marszu opozycji, nowa fala wulgarnych ataków na premiera Jarosława Kaczyńskiego, prowadzona w stylu starej niemieckiej propagandy, to warte odnotowania zjawisko.
Lider PO już wie, że nie umiał rządzić, a prezes PiS będzie kiedyś emerytowanym zbawcą narodu. Kontrast jakości w sprawowaniu władzy, twarde dane pozwalające porównać poziom życia i sprawność państwa są dla „króla Europy” kompromitujące. Nie życzę tego Polsce, ale wystarczyłoby pół roku po ewentualnej zmianie władzy, by Polacy za Kaczyńskim zapłakali. Także ci, którzy dziś zostali zmanipulowani.
Ciekawie mówił o tym w prowadzonej przez red. Michała Adamczyka „Strefie Starcia” w TVP ceniony socjolog dr Tomasz Żukowski. Odrzucając propagandową pianę, skupił się na słowach Tuska.
Tusk powiedział, że rządzący okradają polskie rodziny z pieniędzy, przyszłości. Tak? Ten rząd zrobił dla polskich rodzin więcej niż wszystkie rządy w przeszłości i to opinia publiczna dostrzega.
Tusk powiedział, że dziesiątki tysięcy Polaków straciły pracę. Tak? Za czasów tego rządu bezrobocie spadło do najniższego poziomu w Europie i jest dwa razy mniejsze niż w okresie rządów PO.
Tusk dodał, że ci bezrobotni wyjechali, bo nie byli w stanie znieść tego, co się dzieje. Tak? Między rokiem 2010 a 2015 wyjechało z Polski dodatkowe 400 tysięcy osób. Między 2015 a 2020 wróciło 160 tysięcy osób
— analizował dr Żukowski. I spuentował:
Tusk dziś ślubował. Powinien ślubować, że będzie mówił tylko prawdę. Ale wtedy nie miałby nic do powiedzenia.
Dodam, że wtedy nie miałby też czym rozkręcać złych i toksycznych emocji, nie zdołałby do swojego aparatu propagandowego wciągnąć nawet dzieci skandujących „PiS do piekła”.
Nie namówiłby ludzi, by znów chcieli (jak przed Smoleńskiem) „strzelać do Kaczek” albo wkładać oponentów Tuska wora, by ich potem utopić w jeziorze.
To jest język i propozycja, której Tusk nigdy nie uruchomiłby w Berlinie. To jest coś, co śmie oferować tylko słowiańskim tubylcom - bo nimi tak naprawdę pogardza.
Ale też bądźmy szczerzy: propozycja „totalnej opozycji” trafiła w przypadku części naszych współobywateli na podatny grunt. Wzięli to bez chwili refleksji. Pewnie częściowo zmanipulowani, stanęły za tym przekazem przecież potężne, umiejące prać mózgi media. Ale jednak wzięli.
Ludzie wykształceni niosą te obrzydliwe transparenty, ludzie wysoko postawieni społecznie krzyczą „je..ć PiS”, gwiazdy medialne domagają się komór dla prezydenta, a autorytety teatralne wołają, by „przypier….ć”. I idą pod skradzionymi szyldami „Solidarności” ramię w ramię z Urbanem.
Jak do tego momentu doszli? Jakie emocje ich tam doprowadziły?
Popatrzyłem na to wczoraj trochę z bliska. I chyba mam odpowiedź. To jest klasowe. To nie jest (tylko) nienawiść do Kaczyńskiego i PiS, to jest nienawiść do tych Polaków, którzy za PiS odzyskali godność.
Do tych, którzy wcześniej musieli czapkować za pracą albo emigrować do ciężkiej pracy na obczyźnie. A jak im się nie podobało, słyszeli też wulgarne „spier….j”.
Do tych, których posiadanie więcej niż jednego, dwojga dzieci spychało w nędzę. Podobnie jak emerytura (nie ta esbecka).
Do tych, którzy wcześniej nad morze jeździli być może raz w okresie szkoły, a potem nad lokalną rzeczkę. A dziś, jak nam to wyjawiło z wściekłością kilku celebrytów, opalają się i „żrą” frytki nad Bałtykiem, zabierając „elicie” miejsce.
Do tych, którzy dziś mieszkając na prowincji, też mogą mieć dobre drogi, połączenia kolejowe i inną infrastrukturę (nie twierdzę, że wszyscy już mają, ale rozwój tzw. prowincji postępuje bardzo szybko).
A najbardziej do tych, którzy wiedzieli lub podejrzewali, że dlatego za Tuska pieniędzy na nic nie było, państwo i wojsko było zwijane, dług publiczny rósł, wszystko szło słabo lub źle, bo był on straszliwym nieudacznikiem. Albo robił to celowo.
Rządy Jarosława Kaczyńskiego udowodniły, że przeczucie milionów Polaków, iż z rządami Donalda Tuska było coś nie tak, miało mocne podstawy. Ten pierwszy polityk okazał się sprawnym menadżerem, ten drugi amatorem, któremu pod nosem mafie i cwaniacy zwijali setki miliardów złotych. Za jego wiedzą czy nie - to temat na inny tekst.
Miliony ludzi odzyskały za rządów PiS godność podwójnie: nie tylko zyskały możliwość normalnego życia w swoim kraju, ale jeszcze oszołomami okazali się ci, którzy twierdzili, że nie ma dobrej alternatywy dla Tuska/Balcerowicza. Również wszystkie te ich analizy ekonomiczne, europejskie papiery ekspertów, tyrady o groźnym populizmie Kaczyńskiego okazały się funta kłaków warte. Budżet w dobrej kondycji, mimo pandemii, wojny i wywalczonych przez polską opozycję sankcji brukselsko-niemieckich. Już nie mówię o sprawach takich jak stosunek do Rosji, koncepcjach oparcia bezpieczeństwa na Berlinie - tu wyszli po prostu na ludzi skrajnie naiwnych i bardzo niemądrych, kompromitująco infantylnych.
A tak w ogóle, to pracownik zdrożał, służba domowa zdrożała. Uprzywilejowane grupy III RP, szokująco egoistyczne w swoim postępowaniu, też nie mogą tego znieść.
To realne usolidarnościowienie państwa przez obóz propolski najbardziej ich boli. Stąd ta nienawiść. I to jest nienawiść klasowa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/649400-to-jest-nienawisc-do-milionow-polakow-nienawisc-klasowa