Występ Lecha Wałęsy na marszu Tuska nie odbył się zgodnie z planem. Były prezydent opowiadał o swoich „sukcesach”, atakował Jarosława Kaczyńskiego i Sławomira Cenckiewicza. Uczestnicy marszu zmusili go jednak do zakończenia przemówienia.
Po ogłoszeniu, że jest „człowiekiem sukcesu tysiąclecia”, Wałęsa opowiadał o oskarżeniach o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa. Wspomniał o pracy Sławomira Cenckiewicza.
Teoretycznie nie mam obrony. Jak wytłumaczyć, że nie jestem? Nie ma rady. A praktycznie, patrzcie jakie to proste. Jest taki słynny Cenckiewicz. Słyszeliście o nim, że ma być szefem tej grupy na nowo. Zastanawiałem się, dlaczego mnie tak głębi. Dlaczego napisał tyle książek, które wszystko to kłamstwa. On w to wierzy. A dlaczego wierzy? Bo ten robotnik, ten prosty człowiek nie mógł tego osiągnąć. Musiała mu pomagać bezpieka. Musiał iść na sznurku bezpieki, dlatego mu się udało. Z tego powodu on mnie robi agentem
– powiedział.
Następnie atakował prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
A z jakiego powodu mnie robi Kaczyński? On dobrze wiedział, że jemu nie daruję niszczenia Polski, że go prędzej czy później wyrzucę. I dlatego postanowił rzucić potwarz, by mi was zabrać. Ale ja przeczekałem to wierząc, że przyjdzie dzień, w którym powiemy: „Panie Kaczyński, taczki stoją. Do przodu”. I ten dzień nadchodzi
– mówił.
Okrzyki tłumu
Zgromadzeni na pl. Na Rozdrożu nie byli jednak zachwyceni długą opowieścią byłego prezydenta. Zwolennicy opozycji zaczęli skandować: „Idziemy, idziemy”.
Jak nie chcecie słuchać, to dziękuję bardzo, wszystkiego dobrego
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/649310-tak-go-potraktowali-walesa-jak-nie-chcecie-sluchac