Lech Wałęsa i megalomania - oto nieśmiertelny duet! Były prezydent próbował w Gdańsku nawiązać do aktualnych wydarzeń politycznych, ale - jak zawsze - musiał skupić się na sobie. „Chyba nie trzeba już was przekonywać do czego zdolna jest ta ekipa. Zaczęto niszczenie Polski od Lecha Wałęsy” - mówił, dochodząc w końcu do groteskowej próby obrony. „Zorganizowali fakty, że byłem agentem. (…) Przysięgam, że nigdy nie miałem z tym nic wspólnego” - dodał.
Wałęsa wystąpił w trakcie wydarzenia w Gdańsku, zorganizowanego przez Europejskie Centrum Solidarności z okazji rocznicy częściowo wolnych wyborów w 1989 r. Razem z nim na scenie występowali m.in. Jan Krzysztof Bielecki, prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz i marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk.
Wałęsa o teczkach Kiszczaka: „Nigdy nie miałem z tym nic wspólnego”
Były prezydent próbował nawiązać do aktualnych wydarzeń, najprawdopodobniej w kontekście marsz Tuska, zaplanowanego na niedzielę. Próbował…
Paru ludzi zaczaiło się, czekało aż zmęczymy się. Na zasadach kłamstw i pomówień przejęli władzę. Trochę zlekceważyliśmy to, pozwoliliśmy, by populiści, demagodzy i prowokatorzy przejęli władzę
— przemawiał.
Ale Wałęsa nie byłby sobą, gdyby ani słowem nie wspomniał… oczywiście o sobie.
Chyba nie trzeba już was przekonywać do czego zdolna jest ta ekipa. Zaczęto niszczenie Polski od Lecha Wałęsy
— mówił, nie wymieniając „ekipy” z nazwy, choć oczywiście każdy domyśla się, o kim mowa.
Ci ludzie mnie znali. Wiedzieli, że nie pozwolę na niszczenie Polski, dlatego zorganizowali fakty, że byłem agentem. Przekonali panią Kiszczakową, która poparła ich pomysł na „teczki Kiszczaka”. Przysięgam, że nigdy nie miałem z tym nic wspólnego
— próbował zapewniać w groteskowy sposób.
Wałęsa wzywa, by „wreszcie zrobić porządek”
Jednak próba obrony błyskawicznie zamieniła się w opowieści w stylu fantazji i bajek.
Oni wiedzieli, że ja nie daruję. Prędzej, czy później, doprowadzę do rozliczeń. Ten czas nadszedł. Niebezpieczeństwo, z którym mamy do czynienia, jest wprost proporcjonalne do długości ich urzędowania. Zabrano mi autorytet, próbowałem wcześniej odsunąć tych ludzi, ale zniszczyli mnie na tyle, że nie byłem w stanie was pozyskać, byście poparli moją koncepcję
— dodał Wałęsa w wyjątkowo zagmatwanym wywodzie.
Oni na dziś i na jutro wymyślili rozwiązania, a pojutrze [jest - red.] jeszcze bardziej niebezpieczne. Oni są odpowiedzialni za tragedię smoleńską. Oni są odpowiedzialni za to, że cały świat pokłócili z nami
— ciągnął były prezydent, strasząc i obrażając rządzących.
Ostatecznie Wałęsa zaapelował do zgromadzonych w Gdańsku, by „wreszcie zrobić porządek”.
Nie wybaczą nam przyszłe pokolenia, jeśli tego nie zrobimy, bo oni rujnują kraj, rujnują w każdej dziedzinie i będą robić to dalej. Bo to są tego typu ludzie
— powiedział.
Aż dziw bierze, że ktokolwiek, nawet zwolennicy opozycji, mogą na poważnie potraktować takie bajki.
CZYTAJ TAKŻE:
olnk/Polsat News/TVN24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/649217-bajki-walesy-nie-mialem-nic-wspolnego-z-teczkami-kiszczaka