Pozycja Polski w Unii Europejskiej rośnie, w szczególności po agresji rosyjskiej na Ukrainę. Nasz głos jest słuchany, natomiast ważne jest, żeby nasze racje były brane bardziej poważnie pod uwagę - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl minister ds. UE Szymon Szynkowski vel Sęk.
wPolityce.pl: Jak wynika z tematu pierwszej z debat Kongresu Polska Wielki Projekt, jesteśmy świadkami procesu globalnej przebudowy ładu politycznego i społecznego, wywołanego wojną na Ukrainie. W którym momencie tej przebudowy jesteśmy? Do czego zmierzamy?
Szymon Szynkowski vel Sęk: Przy tak dynamicznym rozwoju sytuacji geopolitycznej trudno jest ten moment uchwycić. Możemy raczej patrzeć na to przez pryzmat wyzwań, które są przed nami. Dzisiaj głównym, krótkoterminowym wyzwaniem jest wsparcie Ukrainy po to, by trzymała jak najdalej od naszych granic Federację Rosyjską, która stosuje w swojej polityce imperialistyczne metody, łamie prawo międzynarodowe, posługuje się w polityce międzynarodowej agresją jako środkiem.
Cele średnio i długookresowy, to odbudowa stabilności geopolitycznej w Europie. To możemy uzyskać poprzez własne zbrojenie się. Te nakłady na zbrojenia bardzo znacząco zwiększamy poprzez silne sojusze i zwiększenie także obecności wojsk amerykańskich w Polsce.
Tę stabilność budujemy także przez niezależność energetyczną, którą budujemy krok po kroku, oraz poprzez silne miejsce Polski w Unii Europejskiej. I to jest to wyzwanie najtrudniejsze, obliczone na najdłuższy czas.
Jaka jest dziś nasza pozycja w Unii Europejskiej?
Ona rośnie, w szczególności po agresji rosyjskiej na Ukrainę. Nasz głos jest słuchany, natomiast ważne jest, żeby te racje nie tylko w polityce wschodniej, ale też w innych politykach, w sprawach instytucjonalnych, były brane bardziej poważnie pod uwagę. A my dążymy do tego, żeby wokół tych racji budować koalicję państw, która będzie w stanie zaproponować inną wizję Unii Europejskiej, niż wizja centralistyczno-federalistyczna, jaka dziś proponują Paryż i Berlin.
Ze strony europosła Jacka Saryusz-Wolskiego padły podczas tej debaty mocne słowa o konieczności konfrontacji Polski w ramach Trójkąta Weimarskiego z Niemcami i Francją.
Czasami – kiedy sprawa dotyczy naszych fundamentalnych interesów - trzeba iść na konfrontację, i tylko taką konfrontacją możemy o te interesy walczyć. Czasami z kolei trzeba wejść w dialog, dzięki któremu możemy Niemcy i Francję wciągać na pokład, gdzie to my jesteśmy liderem. Tak jak np. w naszej polityce wschodniej udaje nam się to robić.
Gdybyśmy skonfrontowali się w Niemcami tuż po agresji rosyjskiej na Ukrainę, nie byłoby możliwe wymuszenie na Niemczech wysyłki broni na Ukrainę. Premier uznał, że nie będzie krytykował Niemiec tylko przez media, ale pojechał do Berlina i zgłosił oczekiwanie do kanclerza Scholza, by Niemcy pomagały Ukrainie również wysyłką broni. Okazuje się, że to był skuteczny element nacisku, więc należy stosować w polityce zagranicznej wszystkie narzędzia, które są do dyspozycji: czasami nacisk, czasami dialog. A najlepsza jest kombinacja obu tych elementów. Tak samo, jak najlepsza jest gra kombinacyjna w piłce nożnej: ani pełna ofensywa, kiedy można strzelić jedną bramkę, a trzy stracić, ani pełna defensywa i murowanie bramki, co skazuje drużynę na porażkę. Najlepsze zespoły umieją dopasować taktykę do bieżącej sytuacji. I my tak powinniśmy też grać w dyplomacji.
Notował Radosław Molenda
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/649109-wywiad-szynkowski-vel-sek-w-europie-gramy-kombinacyjnie?fbclid=IwAR0rtzIXH2QuoYMYUXBcoO90oEHip5ZngBFtPmljPvkH3cguTHgC8PLeGRs