Przyzwyczailiśmy się już do faktu, że mainstream europejski nagradza tylko tych Polaków, którzy potrafią śpiewać w salonowym chórze na lewicową nutę i pod batutą Brukseli. Dlatego też we wtorek prezydent Warszawy -Rafał Trzaskowski odebrał nagrodę The European Construction Award of the Economic Circle w Barcelonie „za pracę na rzecz przyjęcia ukraińskich uchodźców w Warszawie, wspieranie praw mniejszości i obronę praworządności”.
Co do pierwszej zasługi, nie będziemy się spierać – Prezydent miasta Warszawy nie przeszkadzał nam specjalnie w naszym porywie przywożenia Ukraińców ze wschodniej granicy i goszczenia ich w naszych domach. Zapanował też nad akcją pomocową nie gorzej niż prezydenci Przemyśla, Radomia czy wielu innych miast. Co do pozostałych „zasług”, tak mile widzianych na Zachodzie -rzeczywiście Pan Prezydent wyrabia stachanowskie normy w ramach tęczowej opozycji totalnej i klimatyzmu.
Co bardzo wymowne - przed prezydentem Warszawy tę samą nagrodę zdążyli już odebrać Mario Draghi i Ursula von de Leyen. Niechże więc swoi- swoich nagradzają zanim w reakcji na rozkład i degradację Europy pod przewodnictwem socjalistów zapanują wreszcie konserwatyści. Nawet w Hiszpanii, do której zawitał Trzaskowski, w niedzielnych wyborach lewica poniosła historyczną klęskę. Miejmy więc nadzieję, że już niedługo zabawią na najwyższych salonowych stołkach piewcy progresu, teorii płci i klimatyzmu.
Żal tylko hiszpańskiego Króla Filipa VI, który co i raz zmuszony jest ściskać rękę osobliwych Polaków, a to Michnika a to Trzaskowskiego myśląc (za sprawą suflerów), że ma do czynienia z najwybitniejszymi umysłami i liderami współczesnej Polski. Monarcha zdziwiłby się odrobinę wiedząc, ile milionów Polaków kojarzy Trzaskowskiego raczej z rozkładem demokracji a nie jej obroną. Jak można było przypuszczać -Rafał Kazimierz Trzaskowski wykorzystał wszystkie dane mu szanse, aby w wywiadach dla mediów przedstawić własny kraj jako zakładnika w rękach reżimu prezesa Kaczyńskiego.
Najdłuższy wywiad z Trzaskowskim, opublikował jak się zdaje „EL PAÍS” czyli dziennik uchodzący za oficjalny biuletyn socjalistyczno-komunistycznego rządu premiera Pedro Sáncheza, któremu społeczeństwo w ostatnich niedzielnych wyborach pokazało czerwoną kartkę a rozmiarem klęski zmusiło do przedwczesnych wyborów. Dla odbiorcy hiszpańskich mediów fakt, że tylko dwa „czerwoniutkie” media opublikowały wywiady z Trzaskowskim jest dobitnym faktem, że traktowany jest tam jako reprezentant lewicowego myślenia i progresistowskiej agendy. Przyjrzyjmy się jednak fragmentom rozmowy opublikowanej we wtorkowym EL PAÍS ponieważ przestrogi prezydenta m.st. Warszawy odnośnie stanu naszej demokracji powinny nas jednak przejąć (choć jak zeszłoroczny śnieg):
Polska jest nadal demokracją choć demokracją w stanie oblężenia. Brałem udział w ostatnich wyborach prezydenckich i były one demokratyczne, ale niesprawiedliwe. Rząd wydaje miliony na propagandę, podczas gdy my mamy ograniczone prawem budżety. Teraz zaś rząd wykorzystuje wszystkie dostępne mu instrumenty państwowe, aby skomplikować nam życie. Obserwujemy to po wczorajszej decyzji o utworzeniu specjalnej komisji do zbadania powiązań z Rosją, co sugerowałoby, że Donald Tusk je utrzymywał, kiedy był premierem. To prawdziwy skandal. Wygląda to jak bolszewickie polowanie na czarownice z lat trzydziestych ubiegłego wieku. I oczywiście jest to niezgodne z konstytucją. Krótko mówiąc, nie wierzę w systematyczne oszustwa wyborcze, ale uważam, że niestety proces wyborczy jest zagrożony.
Oczywiście, Trzaskowski i spółka żyją w stałym poczuciu zagrożenia, zakneblowania i dlatego właśnie uśmiechnięty prezydent m.st. Warszawy odbył rajd po nagrodę z rąk Króla Filipa VI a mainstreamowa prasa Hiszpanii przywykła nagłaśniać jego i jemu podobnych, czyli tylko tych, którzy skarżą się na reżim Kaczyńskiego w Polsce. „Bolszewickie polowanie na czarownice” jeszcze się nie rozpoczęło więc Trzaskowski, choć nikomu nieznany w Hiszpanii, zdecydował się nawet na udzielanie paru rad „przyjaciołom z Partii Ludowej”. W końcu jak chwali się w wywiadzie – ma doktorat więc wie lepiej. A też redakcja „EL PAÍS” znana z admiracji dla skrajnej lewicy europejskiej i nienawiści do konserwatystów wydobyła z Trzaskowskiego to czego potrzebowała, a więc uderzenia w prawicę europejską:
W ubiegłą niedzielę Hiszpania stała się ostatnim krajem europejskim, który skręcił w prawo, notując ogromny wzrost skrajnej prawicy. Czy jesteśmy w trakcie zmiany cyklu?
Trzaskowski: Niestety populiści są wszędzie. Kiedy PiS przyszedł do władzy w Polsce, mówiłem wszystkim, że to nie jest tylko węgierski czy polski fenomen, ale że siły populistyczne podważają demokrację tam, gdzie mogą. Pamiętam niedowierzanie moich amerykańskich przyjaciół. Po Trumpie zrozumieli o czym mówiłem. Zupełnie inaczej jest, gdy centroprawicowe partie demokratyczne, takie jak Partia Ludowa, wygrywają wybory, a inaczej gdy decydują się na wejście w koalicję z Voxem, bo to ułatwi promowanie w Europie populizmu na dużą skalę.
W Europejskiej Partii Ludowej, twojej rodzinie politycznej w Europie, można zaobserwować tendencję do zbliżania się do skrajnej prawicy.
Trzaskowski: Nie wszędzie. W Polsce na pewno nie. Populiści nazywają mnie liberałem i szalonym lewicowcem, a ja nadal jestem w EPL. Ale tak, czasami widzimy, że zwłaszcza na poziomie lokalnym partie politycznego centrum myślą o tworzeniu pragmatycznych koalicji z prawicą. Ale mogę państwu powiedzieć, że nie skończy się to dobrze, bo to oznacza, że my, demokratyczne partie EPL, legitymizujemy populistów, a nie powinniśmy tego robić.
Jakieś przesłanie dla Partii Ludowej?
Trzaskowski: Mam wielu przyjaciół w Partii Ludowej, wielu z nich jest burmistrzami, jak ten w Madrycie. Więc trzymam za nich kciuki, ale mam nadzieję, że nie będą zmuszeni lub nie podejmą decyzji o sojuszu z Voxem. Jest niebezpieczny. To trochę może niedelikatne udzielanie przyjaciołom porad politycznych, ale chciałbym ich ostrzec.
Znając Hiszpanów i fakt jak alergicznie zareagowali już na podobne rady Donalda Tuska w 2022, (zwłaszcza, że nikt nie prosił o nie), tym bardziej teraz po historycznym sukcesie VOX – na niewiele się zdadzą recepty pana dr Trzaskowskiego.
Zresztą wywiad Trzaskowskiego na łamach dziennika już skomentował błyskotliwie eurodeputowany VOX tweetem o treści:
Żałosny ten prezydent Warszawy, mówi że VOX jest niebezpieczny, ale niemieccy socjaldemokraci, wszyscy skorumpowani przez Gazprom i przyjaciele Putina, wydają mu się tacy wspaniali…
Jeszcze bardziej zadziwiające oskarżenia wysunął Trzaskowski w wywiadzie dla lewackiego „El Periodico de Catalunya”, gdzie przyznał rację dziennikarzowi w temacie okrucieństwa rządu Morawieckiego z jakim traktowani byli imigranci syryjscy w odróżnieniu od ukraińskich. Przypominał też, że postawa rządu „posłużyła do rozpalenia ksenofobii w Polsce. W czasie kryzysu na Morzu Śródziemnym Kaczyński mówił nawet, że migranci przynoszą choroby. Prawicowi politycy twierdzili, że imigranci będą gwałcić nasze kobiety. Udało im się wywołać strach wobec ludzi spoza naszej kultury”.
Poza tym przypomniał o planowanym „bolszewickim trybunale dla Tuska” bo znów zapomniał, że rozmawia z dziennikarzami, gdzie bolszewizm się całkiem dobrze kojarzy. Oczywiście obwieścił stan zagrożenia dla polskiej demokracji, nadmienił o prześladowaniach wobec opozycji i pochwalił swoje starania zbliżenia Warszawy do Barcelony w jej planie klimatystycznym. Zuch prezydent! Nigdzie nie ma tak źle, populistycznie i wstrętnie na świecie jak w jego rodzimej Polsce.
Dobrze, że tournée Trzaskowskiego po Barcelonie było krótkie, a przyzwoite media nie miały ochoty na dialog z nim. Im mniej Trzaskowskiego w Hiszpanii, (która właśnie skręciła w prawo!) tym lepiej dla Polski. W końcu nikt inny tak wymyślnie nie demonizuje i nie ośmiesza własnego kraju jak sami Polacy z opozycji antypolskiej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/649005-lewica-europejska-nagradza-trzaskowskiego