Gdy Szymon Hołownia coś zapowiada, to nigdy nie wiadomo czy nie będzie dokładnie odwrotnie. Lider Polski 2050 często zmienia zdanie. Co na to wyborcy?
Pierwsza spektakularna wolta Szymona Hołowni, to styczeń 2023 roku. Polska 2050 była dogadana z resztą opozycji, że wszyscy wstrzymają się od głosu podczas głosowania nad nowelizacją ustawy o SN, która miała przybliżyć Polskę do środków z KPO. Wbrew ustaleniom posłowie od Szymona Hołowni wystawili do wiatru liderów opozycji i zagłosowali przeciw. W wieczór poprzedzający głosowanie Hołownia poinformował partnerów, że jego posłowie zagłosują inaczej niż ustalono. To było też późniejszym powodem odejścia z partii Hanny Gil-Piątek, która w imieniu swojego lidera prowadziła rozmowy dotyczące tamtego głosowania.
Wówczas złamanie ustaleń wywołało wściekłość partnerów z opozycji, którzy zaczęli nerwowo rozważać czy może jednak nie należałoby głosować przeciw nowelizacji. Zachowanie Hołowni wszyscy odczytali w ten sam sposób, że lider Polski 2050 postanowił wszystkich okiwać i zagrać na siebie, licząc, że zyska poparcie w oczach najbardziej antypisowskiego elektoratu. Powodem złości było także złamanie jedności, którą miała zademonstrować opozycja i nigdy później jej się to właściwie nie udało. Wówczas zaczął się też brutalny atak na Hołownię środowisk i mediów sprzyjających PO.
Później Hołownia, który od początku twierdził, że nie chce jednej listy z Donaldem Tuskiem, zadeklarował nagle w wywiadzie, że czeka w tej sprawie na propozycję od lidera PO, by kilka tygodni później ogłosić kolację Polski 2050 i PSL-u.
Szymon Hołownia zaskoczył też partnerów z opozycji deklaracją, żeby odpuścić sobie marsz 4 czerwca. Przez kolejne dni lider Polski 2050, politycy jego partii, a także partii koalicyjnej opowiadali w mediach jak zajęci będą czwartego czerwca i dlaczego absolutnie nie mogą maszerować Tuskiem.
Marszami wyborów się nie wygrywa
— twierdził Hołownia.
To odcięcie się od PO, było o tyle zrozumiałe, że polityk, którego formacja składa się głównie z byłych działaczy Platformy Obywatelskiej, w poszukiwaniu swojej „trzeciej drogi” musi się od partii Tuska jakoś różnić.
Ale i tu nastąpił zwrot akcji i po tym, gdy prezydent podpisał ustawę o komisji ds. wpływów Hołownia jednak zaprosił swoich zwolenników na marsz, twierdząc (wbrew temu co mówił wcześniej), że to nie jest marsz jednej partii.
**Ponieważ zmiana zdania, to drugie imię Szymona Hołowni, wcale się nie zdziwię, gdy zmieni zdanie także w sprawie wspólnego startu w wyborach z PO. Zwłaszcza gdy notowania „trzeciej drogi” zaczną spadać i niebezpiecznie oscylować wokół progu wyborczego. Wtedy okaże się, że wszystko jest możliwe, a dla „dobra Polski” trzeba iść nawet z Tuskiem. Tylko czy za tymi kolejnymi woltami nadążą wyborcy Hołowni? Może oni też nagle zmienią zdanie?”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/648770-zmienny-jak-szymon-holownia-czy-ktos-za-nim-nadaza