Nie można pozwolić, by kryzys się zmarnował - tym amerykańskim powiedzeniem kieruje się Bruksela, która chce teraz wykorzystać trudne położenie Włoch i szantażuje je wstrzymaniem wypłaty 19 miliardów euro z kolejnej transzy środków KPO.
Rzym do końca maja ma zaraportować jak wypełnia unijne wymagania zawarte we włoskich kamieniach milowych KPO. Tymczasem północne Włochy zostały dotknięte katastrofalnymi powodziami. W regionie Emilia-Romania zginęło 16 osób, a straty wyceniane są na 8 miliardów euro. W związku z tym rząd Giorgii Meloni zwrócił się do Brukseli o zrozumienie i szybkie odblokowanie funduszy. Brukselscy urzędnicy jednak jak hieny zwęszyli ofiarę i tragedię Włoch potraktowali jako okazję do przedstawienia kolejnych żądań.
Wszystko wskazuje na to, że zadziałał taki sam schemat jak w Polsce. Włoska opozycja wraz lobby ekologów napisała donos do Brukseli na własny rząd. Ta zaś dostrzegła okazję do podporządkowania sobie gabinetu Giorgii Meloni. Socjaliści z Partii Demokratycznej domagają się, by pieniądze na odbudowę Emilii-Romano trafiły do specjalnego funduszu, którym zarządzałby szef regionu, który jest z ich partii. Ponadto lewica przeciwstawia się obniżeniu podatków i spłaszczeniu stawek. Jeszcze w październiku, po groźbach Ursuli von der Leyen pod adresem powstającego po wyborach prawicowego rządu, opozycja stanęła w obronie włoskiej demokracji przed uzurpacjami eurokratów i po stronie przyszłego gabinetu Giorgii Meloni. Teraz włoska lewica idzie drogą polskiej opozycji totalnej.
W Brukseli włoska lewicowa opozycja ma duże wsparcie w postaci komisarza ds. gospodarki Paolo Gentilioniego, byłego sekretarza Partii Demokratycznej, który domaga się wstrzymania reformy podatkowej we Włoszech i chce blokowania KPO. To kolejny dowód na to jak dysfunkcjonalny, rodzący patologie jest ustrój Unii. Oto człowiek, który nie ma żadnej legitymacji demokratycznej, bo jego partia przegrała wybory we Włoszech, używa swego stanowiska w Unii i pieniędzy ze składek Europejczyków do szantażowana rządu własnego kraju, sprawowania nad nim władztwa i wymuszania realizacji swojej polityki. Ta sytuacja przypomina nieco tę z początków rządów PiS. Wtedy pozbawiona już mandatu Polaków komisarz Elżbieta Bieńkowska popierała nakładanie kar na Polskę za to, że rząd nie chciał zgodzić się na przymusowe przesiedlanie do Polski nielegalnych imigrantów.
Swoje żądania ma też lobby ekologiczne. Chodzi m.in. o wstrzymanie budowy tam w Apeninach i „uwolnienie” rzek - przywrócenie im naturalnego biegu. To pretekst dla Brukseli do całkowicie bezprawnej ingerencji w wewnętrzne sprawy państwa członkowskiego.
Fundusze te (KPO) pójdą również na przywrócenie zaburzonej równowagi między naturą a zabudowaniami. (…) Na przykład odtworzone zostanie koryto rzeki Pad, dziś wybetonowane, rekultywowana zostanie zieleń wzdłuż brzegów, aby zrobić miejsce dla natury. Musimy uczynić przyrodę naszym partnerem w walce ze zmianami klimatycznymi
— mówiła w rozmowie z włoską agencją ANSA von der Leyen, która potwierdziła, że własną decyzją zablokowała wypłatę Włochom 6 miliardów euro.
Ani von der Leyen, ani cała Bruksela oczywiście nie mają pojęcia, czy w Apeninach powinny być budowane tamy i jakie maja być koryta włoskich rzek. I nie jest to ich sprawa. Rządzący Hiszpanią komuniści i socjaliści przeprowadzają właśnie „uwalnianie rzek”. Likwidują tamy, zbiorniki wodne, jazy, czego efektem jest ogromna susza jaka dotknęła całe połacie kraju. Podobne pomysły mają być realizowane we Włoszech. Patologiczny, antydemokratyczny ustrój Unii sprawia jednak, że niemiecka urzędniczka pod byle pretekstem może szantażować cały kraj i domagać się realizacji dowolnych pomysłów. Dla eurokracji nie ma znaczenia tragedia jaka dotknęła Włochy.
W tle tych nikczemnych działań jest zmuszanie Włoch dla poparcia zniesienia zasady jednomyślności w Unii, co chcą wymóc jej państwa właścicielskie jak Niemcy, czy Francja. Włochy już wydają się temu ulegać. Druga sprawa to protesty włoskiego przemysłu motoryzacyjnego przeciwko szaleńczej decyzji i zakazie sprzedażny samochodów spalinowych po 2035 roku. Branża ta daje Włochom, ponad 5% PKB i pracę ponad 300 tysiącom osób.
Pozornie gra toczy się na kilku poziomach, ale tak naprawdę sprowadza się do kolejnej brutalnej, gwałcącej zasady praworządności i demokracji ingerencji Brukseli w wewnętrzne sprawy państwa członkowskiego. Schemat ataku jest dokładnie ten sam co w Polsce - pretekstów dostarcza opozycja, a Bruksela szantażuje i blokuje pieniądze. Eurokracja nie toleruje w Unii żadnego prawicowego rządu. Dla Polski szantaże wobec Rzymu to okazja, by wejść w rodzaj koalicji z rządem Meloni. Jedziemy na tym samym wózku, przy czym sytuacja Włoch ze względu na stan gospodarki i choćby kryzys imigracyjny jest znacznie gorsza, niż nasza. Sojusznikiem może okazać się Szwecja, w której narastają antyunijne nastroje.
Będę to wciąż powtarzał: ustroju Unii nie da się naprawić. Trzeba go obalić. I po jesiennych wyborach będzie to jedno z najpilniejszych zadań.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/648414-unia-szantazuje-wlochy-jak-polske-wstrzymaniem-funduszy-kpo