Platforma Obywatelska i jej przewodniczący nie spodziewali się, że tak szybko wymyślone przez nich hasło „Sprawdzam”, które niedawno zaproponowali, jeśli nie boleśnie, to co najmniej kłopotliwie może obrócić się przeciwko nim. W każdym razie takie są ich pierwsze reakcje, po tym jak obóz rządzący uchwalił ustawę o komisji sprawdzającej rosyjskie wpływy na bezpieczeństwo wewnętrzne kraju. Ustawy, która – wedle opozycji - niszczy fundamenty i dotychczasowy dorobek cywilizowanego świata.
Wszystkim, którzy interesują się wydarzeniami politycznymi, utkwiło w pamięci niedawne, podstępne hasło Donalda Tuska – „Sprawdzam”, w odniesieniu do wiarygodności zapowiedzi Prawa i Sprawiedliwości o waloryzacji programu 500 plus do wysokości 800 plus. Jego prawdziwą intencją było jednak nie sprawdzenie prawdziwości zapowiedzi, lecz jej podważenie, gdyż postawiony przez Donalda Tuska warunek był niewykonalny, o czym doskonale jako były premier wiedział. Tym warunkiem miało być podwyższenie świadczenia niemal natychmiast, od 1 czerwca, podczas gdy rządząca partia przewidziała wprowadzenie podwyżki o 300 zł od stycznia przyszłego roku. A więc po jej uwzględnieniu w budżecie na 2024 rok.
Uchwalona w ostatni piątek ustawa „o komisji badającej rosyjskie wpływy” wzbudziła natychmiastową ostrą krytykę całej opozycji. Niemniej jednak największe krytyczne uderzenie w ustawę nastąpiło ze strony Platformy Obywatelskiej i sprzyjających jej mediów. Atak ten od pierwszych godzin prowadzony jest dwoma torami. Pierwszy strumień krytyki ogranicza się do larum, starającym się wskazać złamanie wszelkich norm konstytucyjnych, zdemolowanie wszelkich znanych z historii dorobku ludzkości zasad demokracji, wprowadzenie ustroju politycznego, praktykowanego obecnie przez Putina w Rosji i Łukaszenko (mimo słabowitego zdrowia) na Białorusi. Jeśli idzie o konstytucję to ustawa ta, zdaniem jednego z polityków opozycji, narusza – słyszałem na własne uszy – kilkanaście jej zapisów.
Drugi strumień można określić mianem „ostrzegawczo – sankcyjny”. Opozycja, nie po raz pierwszy zresztą, uprzedza prezydenta Andrzeja Dudę – wykazując godną pochwały, swoistą lojalność wobec głowy państwa– że za podpisanie tej ustawy może być w przyszłości, a więc po skończeniu kadencji, postawiony przed Trybunałem Stanu. Bliżej nieokreślone, ale już wiadomo, że jakieś konsekwencje czekają posłów, którzy podnieśli ręce za tą ustawą. W każdym razie nie mogą liczyć na żadną taryfę ulgową. Gdyż, jak zaraz po głosowaniu powiedział Donald Tusk, „ma już upatrzoną strategię” i wedle niej, popierający ustawę, „będą bardzo żałowali”.
Nieco dziwię się postawie Donalda Tuska. Między innymi dlatego, że co najmniej pośrednio on sam zainspirował obecną władzę do powołania tej komisji. Od kilku lat oskarżał PiS i jej liderów o prowadzenie polityki jak określał „według scenariusza pisanego na Kremlu”. Całkiem nie tak dawno sugerował, że PiS zdobył władzę w 2015 roku, zawdzięczając to ingerencji służb rosyjskich w sprawy związane z nagraniami taśm w restauracji „Sowa i Przyjaciel” i ujawnieniem ich treści przez media. To wywołało reakcję obronną w postaci przedsięwzięcia „Sprawdźmy” – jak się naprawdę rzeczy mają z tymi wpływami rosyjskimi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/648372-moda-na-sprawdzanie-ustawa-o-badaniu-wplywow-rosyjskich