„To nie była groźba. To raczej poczucie zagrożenia ze strony Niemiec, że gdyby Polska ustanowiła precedens, że wywalczyłaby prawo do reparacji, to inne kraje mogłyby pójść za naszym przykładem” – powiedziała w „Salonie Dziennikarskim” Anna Sarzyńska, odnosząc się do słów ambasadora Niemiec w Polsce ws. reparacji.
Przypomnijmy, że w wywiadzie dla Polskiego Radia 24 ambasador Niemiec w Polsce Thomas Bagger oświadczył, że z punktu widzenia prawa sprawa reparacji jest zamknięta.
Ten temat jest puszką Pandory i lepiej, by ta puszka pozostała nietknięta
— zaznaczył.
Sądzę, że z punktu widzenia rządu niemieckiego w kwestii reparacji powiedziano już wszystko. Rząd polski przedstawił swoje oczekiwania w nocie wysłanej do niemieckiego MSZ-u w październiku ub. roku, a rząd niemiecki, odnosząc się do tej noty w oficjalnej odpowiedzi ze stycznia tego roku, potwierdził swoje dotychczasowe stanowisko
– powiedział Bagger.
Szansa na „wyłom w niemieckim murze”?
Józef Orzeł, szef Klubu Ronina ocenił, że sprawa reparacji może zostać doprowadzona do końca tylko wtedy, kiedy zachowana zostanie ciągłość władzy w Polsce.
Jeśli wygra opozycja, z reparacjami koniec. Chyba już na zawsze. Ogłoszą deklarację, że Niemcy zbudują nam pomnik w Berlinie i tyle
– powiedział Józef Orzeł dodając, że rozwiązanie problemu jest proste.
Trzeba, by polski rząd cały czas wspierał pojedynczych poszkodowanych, rodziny, ludzi, którzy ucierpieli, miasta, które mogą udowodnić straty w wyniku wojny z rąk niemieckich. Trzeba próbować prowadzić te sprawy w sądach – polskich, amerykańskich, niemieckich. To wymaga ciągłej kampanii ze wsparciem polskiego rządu. Prędzej czy później pękną
– wskazał Orzeł.
„Nie można cofnąć się ani o krok”
Marek Formela dodał, że ambasador Niemiec „zawarł pewne ostrzeżenie w swojej wypowiedzi i zrobił to z dyplomatycznym taktem, ale wybrzmiało to asertywnie”.
Jeśli zestawić tę wypowiedź ze słowami Scholza o wyswobodzeniu od nazizmu, to pokazuje, że niemiecka narracja o II wojnie, o odpowiedzialności niemieckiej, nie będzie podlegała jakiejkolwiek zewnętrznej erozji. Jeśli my zmienimy filozofię, to nas nagrodzą, ale jeśli nie zmienimy, to będzie to ciągle przedmiot sporu
– podkreślił szef „Gazety Gdańskiej”.
Nie możemy zmieniać swojej ścieżki, bo jeśli ktoś był w miejscach, gdzie Niemcy mordowali polskich obywateli, to wie, że nie możemy cofnąć się ani o krok. Skala niemieckich zbrodni nigdy nie spotkała się z jakimkolwiek zadośćuczynieniem. Jeśli nie będziemy formułować roszczeń, to nie możemy się spodziewać, że Niemcy dostrzegą swoją winę
– dodał Marek Formela.
Józef Orzeł zauważył, że narracja Scholza prowadzi do tego, że Polki i Polacy jak chca reparacji, to mogą się ich domagać od nazistów, nie od Niemców.
CZYTAJ TAKŻE:
Reparacje a Ukraina
Piotr Semka zwrócił z kolei uwagę na swoją rozmowę z niemieckim publicystą, który w temacie reparacji powiedział, że sprawa jest przez Niemców poważnie traktowana, bo w tyle głowy mają hasło, że niedługo temat roszczeń od Berlina może pojawić się na Ukrainie, a nawet na Białorusi.
W muzeum w Mińsku widziałem mapę spalonych wsi przez komanda śmierci SS. Niemcy nie musieli płacić za to po wojnie, ale „stare grzechy rzucają długi cień”
– powiedział publicysta.
Tak będzie, że Ukraina zgłosi reparacje wobec Rosji, wtedy pojawi się symetria – napadniętemu należy się zadośćuczynienie, niezależnie od tego, kto napadł i kiedy. Pytanie, czy my będziemy potrafili to rozegrać wspólnie z Ukrainą i czy oni spróbują towarzyszyć nam w sprawie reparacji wobec Niemiec
– wskazał Józef Orzeł.
Ludobójstwo na Wołyniu
Goście „Salonu Dziennikarskiego” skomentowali też wystąpienie w polskim Sejmie wystąpienie szefa Rady Najwyższej Ukrainy Rusłana Stefanczuka, który powiedział:
Potomkom ofiar straszliwych wydarzeń na Wołyniu składam wyrazy współczucia i wdzięczności za podtrzymywanie pamięci, która nie wzywa do nienawiści ani do zemsty, ale służy jako ostrzeżenie, że nigdy nic takiego nie powtórzy się między naszymi narodami.
Stefanczuk zapowiedział też: wspólnie będziemy poszukiwać i odnawiać miejsca pamięci; wspólnie przywrócimy z niepamięci imiona tych, którzy spoczywają w bezimiennych mogiłach zarówno w Ukrainie jak i w Polsce. Józef Orzeł ocenił, że Stefanczuk przyjechał „zgasić pożar”, który wybuchł po słowach rzecznika MSZ i wpisie ambasadora Ukrainy w Polsce.
Ważne, co powiedział. To pytanie, czy Ukraina pójdzie śladem tej wypowiedzi. On powiedział: nie boimy się prawdy. Więc przynieśmy im materiały dotyczące Wołynia. Pokażmy im, jak jest,. Nie musi to być publiczna kampania,. Idźmy konkretami, tym, co się stało. Dajmy szansę Ukraińcom, żeby zobaczyli, co zrobili, bo tego nie uczyli się w szkołach
– powiedział Józef Orzeł.
Marek Formela dodał, że warto, by 11 lipca polscy parlamentarzyści złożyli biało-czerwone wieńce we wszystkich miejscach, o których wiemy, że tam zginęli Polacy. Z kolei zdaniem Anny Sarzyńskiej, Polacy chcą oficjalnych przeprosin – „jakiegoś oświadczenia na wyższym szczeblu”.
Strona ukraińska wyraźnie będzie się wzbraniała przed określeniem ludobójstwo
– dodał Piotr Semka.
ZOBACZ TAKŻE:
wkt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/648263-reparacje-puszka-pandory-semka-to-powazna-sprawa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.