W debatach publicznych na temat reparacji należnych Polsce od Niemiec za zniszczenia wojenne często pojawia się za Odrą następujący argument: skoro między naszymi narodami doszło do pojednania, to nie ma sensu wysuwać jakichś roszczeń z przeszłości. Niekiedy w tym kontekście pojawia się nawet przywołanie słynnego listu biskupów polskich do niemieckich z 1965 roku z pamiętanymi słowami „Przebaczamy i prosimy o przebaczanie”, tak jakby Episkopat zrzekł się jakichkolwiek odszkodowań w imieniu państwa polskiego.
Jest to klasyczne pomieszanie dwóch perspektyw: moralnej i prawno-politycznej – tak jakby gesty symboliczne miały anulować należności finansowe. Tego typu pomieszanie jest zresztą charakterystyczne dla polityki niemieckiej, o czym boleśnie przekonali się Czesi. Warto przypomnieć ich przykład, bo może on stanowić ważną lekcję dla innych.
„Niepolityczna polityka” Václav Havla
Po aksamitnej rewolucji i obaleniu komunizmu prezydentem Czechosłowacji został Václav Havel, który postanowił doprowadzić do pojednania z Niemcami. Częściowo wynikało to z jego przeświadczenia, że droga na Zachód prowadzi przez RFN, a częściowo z głęboko moralnej perspektywy przykładanej przez niego do rzeczywistości politycznej. Nic więc dziwnego, że podczas swojej pierwszej wizyty zagranicznej, 2 stycznia 1990 roku, podczas spotkania w Bonn z prezydentem Richardem von Weizsäckerem, potępił zasadę odpowiedzialności zbiorowej oraz przemoc, której doświadczyli Niemcy sudeccy w trakcie wysiedleń z Czechosłowacji przeprowadzonych w 1945 roku na podstawie dekretów Beneša.
Václav Havel traktował swe słowa jak wielkoduszny gest dobrej woli otwierający drogę do pojednania. Chodziło mu o wyciągnięcie ręki na zgodę poprzez symboliczny akt oddający – jego zdaniem – historyczną sprawiedliwość. Niemcy odebrali to jednak jako oznakę słabości oraz dowód na słuszność roszczeń wysuwanych przez swoje ziomkostwa. Z moralnego aktu wyciągnęli więc konsekwencje polityczne i – powołując się na słowa Havla – zaczęli domagać się zwrotu swych majątków pozostawionych na terenie Czechosłowacji.
Pomijali przy tym zupełnie przyczyny, dla których Niemcy zostali po wojnie wysiedleni z czeskich Sudetów. Otóż stworzyli oni w okresie międzywojennym piątą kolumnę, która posłuszna rozkazom Hitlera przyczyniła się do likwidacji państwa czechosłowackiego. Praga nie chciała, aby podobna sytuacja powtórzyła się w przyszłości.
Pragmatyczna Realpolitik Helmuta Kohla
Niemieckie roszczenia wobec Czech stały się kością niezgody między obu państwami przez następnych kilka lat. Ekipa Helmuta Kohla i Hansa-Dietricha Genschera twardo nie godziła się na podpisanie czesko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie, jeżeli znajdzie się w nim zapis o prawnych gwarancjach mienia poniemieckiego dla Czechów. Z powodu nieustępliwego stanowiska Berlina negocjacje przeciągały się, jednak Praga wykazała się większym uporem i w końcu dopięła swego. Wspomniany dokument podpisano dopiero w 1996 roku (dla porównania: analogiczny traktat między Polską a Niemcami podpisany został w 1991 roku).
Postawa Niemców była największym rozczarowaniem Havla w jego polityce zagranicznej. To, co było moralnym gestem idealisty i romantyka, oni sprowadzili do zimnej i bezwzględnej Realpolitik. Teraz obserwujemy podobne zachowanie Berlina w sprawie reparacji wojennych należnych Polsce: wspomniany list biskupów czy wspólny uścisk Kohla i Mazowieckiego w Krzyżowej sprowadzają do wymiaru finansowego, tak jakby symboliczne gesty przekreślały należne zadośćuczynienia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/648182-jak-niemcy-moralne-gesty-sprowadzaja-do-zimnej-realpolitik