„Zdecydowanie będziemy się sprzeciwiać wszelkim mechanizmom przymusowej relokacji migrantów w krajach Unii Europejskiej; uważamy że te takie mechanizmy nie powinny mieć miejsca - stanowisko naszego rządu jest tu niezmienne” - powiedział rzecznik rządu Piotr Müller.
W Sejmie podczas rozmowy z dziennikarzami rzecznik rządu został zapytany o kwestie de facto obowiązkowych relokacji migrantów do państw członkowskich UE. Z informacji PAP wynika, że do tej sprawy powróciła Komisja Europejska.
KE chce, żeby kraje UE, które nie będą chciały uczestniczyć w relokacji migrantów, płaciły „ekwiwalent finansowy” w wysokości 22 tys. euro na migranta. Według informacji PAP taką propozycję przedstawiła w środę komisarz UE ds. wewnętrznych Ylva Johansson ambasadorom państw członkowskich.
Stanowisko naszego rządu jest tutaj niezmienne. Uważamy, że wszelkie mechanizmy przymusowej relokacji nie powinny mieć miejsca i tutaj zdecydowanie będziemy się sprzeciwiać
— powiedział Müller.
Propozycja Johansson to wznowienie dyskusji, która rozpoczęła się w 2015 r. wraz z kryzysem migracyjnym w UE. Wtedy część krajów nie chciała się na to zgodzić. W efekcie KE uruchomiła procedury naruszenia prawa UE wobec tych krajów, w tym m.in. Polski.
Z informacji PAP wynika, że podczas rozmów z Johansson stały przedstawiciel RP przy UE Andrzej Sadoś zwracał uwagę, że w Polsce milion uchodźców z Ukrainy jest objętych ochroną międzynarodową, a UE na pomoc im przekazała 200 mln euro. Podkreślił, że na jednego uchodźcę z Ukrainy KE przeznaczyła zatem 200 euro, a jednocześnie w planach ma obciążenie państw, które nie będą chciały przyjmować nieregularnych migrantów w ramach mechanizmu przymusowej relokacji, kwotą 22 tys. euro. To – jak zaznaczył - rażąca dysproporcja.
Według informacji PAP KE proponuje relokację do innych krajów UE 30 tys. migrantów, z możliwością zwiększenia do 120 tys. osób. Na środowym spotkaniu, jak wynika z nieoficjalnych informacji, Francja i Niemcy wskazywały, że chcą relokacji na poziomie co najmniej 35 tys. migrantów. Paryż miał też wskazywać, że 22 tys. euro ekwiwalentu za migranta to zdecydowanie za mało. Tymczasem poparcie dla stanowiska Polski miały wyrazić m.in. Słowacja, Chorwacja i Węgry.
Przymus solidarności
Należy zapewnić solidarność. Dlatego Komisja zaproponowała system obowiązkowej solidarności. Państwa członkowskie będą mogły decydować o środkach solidarnościowych. Mogą one obejmować relokację, wsparcie finansowe i operacyjne. Ważne jest, aby państwa członkowskie potrzebujące wsparcia je otrzymały
— poinformowała PAP rzeczniczka Anita Hipper.
Polska i część krajów UE jest przeciwnych propozycji dotyczącej relokacji.
W tej sprawie wypowiedziała się też szwedzka prezydencja w UE.
Obowiązkowej relokacji nie było, nie ma i nie będzie w propozycji. Obowiązkowa solidarność to inna sprawa. Kraje pierwszego wjazdu potrzebują wsparcia w ich ważnych pracach, związanych z zarządzaniem granicami zewnętrznymi. Ale obowiązkowa relokacja nie wchodzi w grę
— napisała na Twitterze Maria Stenergard, minister ds. migracji Szwecji.
KE zamierza przedstawić nową propozycję reformy azylowo-migracyjnej, która ma rozwiązać problemy państw południa Europy, związane z napływem migrantów.
Trzecia opcja, o której mówi KE, czyli wsparcie operacyjne, miałoby polegać na przekazaniu np. pomocy technicznej krajom, które borykają się z napływem uchodźców, np. w postaci namiotów czy pomocy humanitarnej. O to musiałby jednak poprosić kraj, który ma problemy z napływem migrantów.
W praktyce kraje mogłyby mieć więc wybór tylko między dwoma opcjami - relokacją migrantów albo ekwiwalentem finansowym w wysokości 22 tys. euro na migranta, którego nie chcą przyjąć.
Kolejna dyskusja w tej sprawie ma się odbyć na posiedzeniu ambasadorów państw członkowskich.
Polska jest przeciwna propozycji dotyczącej relokacji
Nie ma i nie będzie zgody na przymusową relokację migrantów do Polski
— oświadczył mister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Przymusowa relokacja migrantów do Polski? Jasne stanowisko szefa MSWiA ws. planów KE: „Nie ma i nie będzie zgody”
Propozycję reformy azylowo-migracyjnej przedstawiła w środę komisarz UE ds. wewnętrznych Ylva Johansson ambasadorom państw członkowskich. To wznowienie dyskusji, która rozpoczęła się w 2015 r. wraz z kryzysem migracyjnym w UE. Wtedy część krajów nie chciała się na to zgodzić. W efekcie KE uruchomiła procedury naruszenia prawa UE wobec tych krajów, w tym m.in. Polski.
Komisarz Johansson zaproponowała w środę de facto wprowadzenie mechanizmu przymusowej relokacji nieregularnych migrantów. Polska i inne państwa członkowskie sprzeciwiły się tej propozycji. Komisarz zaproponowała, że jeśli któreś z państw UE nie będzie chciało uczestniczyć w relokacji migrantów, to będzie musiało płacić 22 tys. euro za nieprzyjętego migranta. Miałby to być ekwiwalent finansowy, a de facto byłaby to kara
— powiedziało PAP polskie źródło dyplomatyczne.
Z informacji PAP wynika, że podczas rozmów z Johansson ambasador Polski przy UE Andrzej Sadoś wskazał, że w Polsce 1 mln uchodźców z Ukrainy jest objętych ochroną międzynarodową, a UE na pomoc im przekazała 200 mln euro. Podkreślił, że na jednego uchodźcę z Ukrainy KE przeznaczyła zatem 200 euro, a jednocześnie w planach ma obciążenie państw, które nie będą chciały przyjmować nieregularnych migrantów w ramach mechanizmu przymusowej relokacji, kwotą 22 tys. euro. To – jak zaznaczył - rażąca dysproporcja.
Z informacji PAP wynika ponadto, że KE proponuje relokację do innych krajów UE 30 tys. migrantów, z możliwością zwiększenia do 120 tys. osób.
Na spotkaniu, jak wynika z nieoficjalnych informacji, Francja i Niemcy wskazywały, że chcą relokacji na poziomie co najmniej 35 tys. migrantów. Paryż miał też wskazywać, że 22 tys. euro ekwiwalentu za migranta to zdecydowanie za mało.
Tymczasem poparcie dla stanowiska Polski miały wyrazić m.in. Słowacja, Chorwacja i Węgry.
CZYTAJ TEŻ:
pn/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/648121-ke-chce-relokacji-albo-pieniedzy-muller-nie-ma-na-to-zgody