Grzegorz Schetyna najwyraźniej chce być większym cwaniakiem niż Donald Tusk. W przeszłości mu się to czasem udawało – zarówno wtedy, gdy pracował na Tuska (czasem za niego), jak i wtedy, gdy działał przeciwko. Wtedy Tusk przeważnie był szefem Schetyny. Teraz Schetyna udaje, że pracuje na siebie, ale w istocie chce się popisać, żeby Tuskowi udowodnić, jaki jest niezbędny.
Konkretnie Schetyna cwaniakuje twierdząc (w Radiu Zet), że rząd Prawa i Sprawiedliwości nie zrealizuje obietnicy podwyższenia programu 500+ o 300 zł. Powołał się nawet na jakieś tajemnicze badania, w których Polacy „nie wierzą w 800+”. I upiera się, że PiS już się wycofuje z tej propozycji, tym bardziej że ona padła po to, żeby coś przykryć, a nie żeby została zrealizowana.
Grzegorz Schetyna zwykle stara się wciskać jakiś kit, ale mniej nachalnie niż inni. Tym razem wciska kit kompletny, bo nawet on wie, że program 800+ zostanie zrealizowany. Bo gwarantem jest PiS. Schetyna wie, że program nie miałby żadnych szans, ale tylko wtedy, gdyby jego gwarantem był Donald Tusk. Przecież przewodniczący Platformy Obywatelskiej wcale nie zaproponował własnej wersji 800+. On tylko chce, żeby rząd i PiS się wywróciły na tym programie przed wyborami, dlatego zaproponował jego wprowadzenie od 1 czerwca 2023 r.
Pomysł Tuska był oczywiście wygłupem, bo nawet on jest w stanie się zorientować, ile czasu potrzeba na przyjęcie stosownego prawa. I zapewne wie, że nikt rozsądny nie dorzuci 2 mld zł miesięcznie w czasie, gdy inflacja jest wciąż dwucyfrowa. Z tego wynika, że ani Tuskowi, ani Schetynie w ogóle nie chodzi o jakiś program, a już podejrzewanie ich o to, że chcą zrobić coś dobrego dla ludzi równie mocno trzyma się realiów jak to, że przewodniczący PO potrafi grać w piłkę nożną. Wystarczy powiedzieć, że on nawet biegać jak piłkarz nie potrafi, a sama technika piłkarska to po prostu komedia. Technika Tuska w polityce jest zresztą nie lepsza, tylko tego nie sposób tak łatwo zauważyć (przynajmniej niefachowym okiem), jak udawania piłkarza przez kompletnego lebiegę. Nic nie zmienia to, że ambitnego lebiegę.
Dlaczego Schetyna opowiada głupoty, jakoby PiS rezygnowało z zapowiedzi, którą dopiero obudowuje prawnie? On sam oczywiście wie, że to brednie. Ale włączył sobie tryb cwaniaka. Ten tryb jest u Schetyny dwustopniowy. Pierwszy poziom to cwaniakowanie, żeby PiS dało się wsadzić na lewe sanki i zaczęło wprowadzać program 800+ jeszcze w 2023 r. Oczywiście w PiS nawet małe dzieci wiedzą, że uleganie podpowiedziom Tuska, Schetyny i spółki byłoby czystą głupotą. Tym bardziej że przecież nie chodzi o prawdziwych beneficjentów, tylko o wzmocnienie szans samego Tuska i PO.
Schetyna oczywiście nie wierzy, że ktoś go posłucha w Prawie i Sprawiedliwości, bo zna tam sporo ludzi, ale nikt nie jest tak naiwny, jakby były szef PO chciał. Zresztą nie o to chodzi. Tusk pogrywa sobie ze Schetyną w sprawie nie tylko miejsca na liście i okręgu, w którym ten drugi miałby startować, ale też w kwestii tego, czy w ogóle powinien. Ostatecznie mógłby na własną rękę kandydować do Senatu. A gdyby przegrał, Tusk będzie pierwszym, który się tym nie zmartwi.
Schetyna nie bardzo wie, co zrobić, więc wygłupia się w sprawie 800+ (i doskonale wie, że się wygłupia), żeby Tusk to docenił (robienie z siebie błazna to w końcu jakieś poświęcenie) i chociaż nie glanował go w wyborach parlamentarnych. Ale Schetyna starając się być w polityce i w PO cwaniakiem od co najmniej 30 lat nie może mieć złudzeń, że nabierze kogoś w PiS albo nabierze Tuska. On tylko chce mieć alibi, że się stara. I jednak coś kładzie na stole, czyli własną powagę i poczucie godności. Są bowiem wygłupy niskokosztowe, gdy chodzi o godność oraz powagę i są wygłupy wysokokosztowe, a takim jest robienie z siebie błazna. Tym bardziej gdy nikt właściwie tego nie doceni.
Schetynie musi się naprawdę palić w dolnej części pleców, jeśli chwyta się desperackich środków, żeby u Tuska wyprosić, wyżebrać czy wymusić jakiś rodzaj amnestii. Warto jednak przeprowadzić w takiej sytuacji rachunek zysków i strat. Są takie upokorzenia (należą do nich mocne wygłupy), na które nie warto się zdobywać. Twarz ma się tylko jedną. Tuskowi może to zwisać, ale Schetynie nie powinno. Z tego prostego powodu, że Tusk ma władzę w partii, a Schetyna nie.
Są jeszcze Polacy skłonni traktować Grzegorza Schetynę poważnie. Ale jeśli będzie zdobywał łaski u szefa w sposób tak uwłaczający godności i powadze nic z tego nie zostanie. I tak Schetyna ma już u wielu Polaków przechlapane za wzięcie na listę do europarlamentu kilku znanych komuchów. To nie tylko wstyd przed rodzicami akowcami (albo wobec pamięci o nich), ale i własną opozycyjną biografią. Panie Grzegorzu, mandat nie jest tego wart. Niech pan przestanie się kompromitować i sobie szkodzić.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/648002-panie-schetyno-niech-pan-przestanie-sie-kompromitowac
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.