Czarna środa w Sejmie. Po raz kolejny posłowie opozycji prą do awantur. Mało znana opinii publicznej posłanka podjęła się roli inicjatorki konfrontacyjnej operacji, nie przebierając w środkach. W swoim ślepym ataku zgubiła gdzieś kobiecą subtelność i rozwagę. Najwyraźniej zmobilizowała ją potrzeba chwili politycznej. Niedalekie starcie wyborcze do parlamentu. Krew wyborczą poczuł też doświadczony poseł PSL. „Uszył” na tę ważną potrzebę – mówię o wyborach – żart średniej jakości, by ranić nim jednego z liderów rządzącej partii, ministra obrony narodowej. Praktycznie uderzyć w całą formację.
Jedna z posłanek cynicznie wniosła propozycję, o której z góry wiadomo, że jest nie do zrealizowania. Chodziło tylko o ugodzenie przeciwnika. Torpedując zarazem przedsięwzięcie rządzącej partii korzystne dla setek tysięcy Polaków. Jednocześnie wykorzystała swój nierealny apel do publicznego stawiania fałszywych oskarżeń rządzących, powtarzając w pełni świadomie niczym nie poparte kalki produkowane bezkarnie przez lidera partii. Wszystko w ramach walki politycznej, w czasie toczącej się praktycznie już od wielu tygodni kampanii wyborczej. Posłanką tą jest pani Marzena Okła-Drewnowicz, działaczka Platformy Obywatelskiej. Za liderem swojej partii zaapelowała o wprowadzenie projektu dotyczącego waloryzacji 500 plus do 800 plus od 1 czerwca, czyli za mniej niż półtora miesiąca. Przedłożyła ten projekt jako dorobek swego klubu parlamentarnego. Zażądała też, aby włączyć procedowanie tego pomysłu od ręki. Od rozpoczynających się właśnie obrad. I przestąpiła do ataku. Taki sam projekt przedłożony wcześniej przez PiS, mający być wprowadzony od 1 stycznia 2024 roku nazwała „szantażem politycznym” brzmiącym: „Damy wam, jak na nas zagłosujecie”. Rozpędzona Marzena Okła-Drewnowicz dalej okładała PiS.
Doprowadziliście gospodarkę do ruiny. Doprowadziliście ludzi do ruiny finansowej. Oszukujecie ludzi. Wyrównajcie im to, co zabraliście. Tu i teraz
— grzmiała.
Riposta ministra Czarnka
Znany z polemicznego temperamentu minister Przemysław Czarnek, nie pozostając dłużny, odpowiedział z mównicy sejmowej posłance Platformy m.in. „Wy kradliście, a my dajemy dzieciom”.
Równie gorąca wymiana zdań nastąpiła po agresywnej zaczepce, na jaką się zdecydował poseł PSL Krzysztof Paszyk wobec ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka. Nawiązując do sprawy odnalezienia po kilku miesiącach od jej upadku rosyjskiej rakiety w lasach bydgoskich, zapytał ministra ironicznie: „Czy panu coś nie spadło? Chociaż jest wielce prawdopodobne, że nawet jak coś by panu spadło, to by pan nie zauważył”. Na tę jawną drwinę, natychmiast zareagował minister Mariusz Błaszczak: „Jeśli pan pyta, co na głowę komu spadło, to niech pan w lustro spojrzy, panie pośle”.
Obraz „Czarnej środy” w Sejmie dopełnił głośno wypowiedziany epitet, skierowany do schodzącego z mównicy ministra. W istocie ta obelżywość mówi prawdę o jego autorze. Epitet został wykrzyczany z ukrycia, aby nie można było sprawcy zidentyfikować. Kto więc jest „tchórzem”?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/647995-po-dniu-obrad-sejmu-w-pamieci-pozostaja-slowne-bijatyki