Rozpisanie przetargu na nowe okręty podwodne zapowiedział w środę wicepremier, szef MON Mariusz Błaszczak. Zakup takich jednostek w programie Orka od lat przewidywały plany modernizacyjne. „Realizacja programu Orka to przywrócenie zdolności niezbędnych na współczesnym polu walki” - komentuje zapowiedź szefa MON Marek Świerczyński z Polityki Insight. „Marynarka Wojenna czeka na okręty podwodne” - mówi z kolei redaktor naczelny „Nowej Techniki Wojskowej” Mariusz Cielma.
Przystępujemy do realizacji programu Orka, jeszcze w tym roku ma zostać rozpoczęte postępowanie, którego celem będzie zakup okrętów podwodnych wraz z transferem niezbędnych technologii, które chcemy uzyskać w drodze zamówienia offsetowego
— oświadczył minister na konferencji Defence24 Day w Warszawie.
Jakie okręty?
Zapowiedział, że niebawem resort poda więcej szczegółów o liczbie okrętów, ich wyposażeniu i kompetencjach, jakie ma przynieść kontrakt przemysłowi i ośrodkom naukowo-badawczym. Podkreślił, że okręty ma cechować zdolność do długotrwałych misji, przenoszenia wielu środków bojowych, elastyczność konfiguracji, a także „wysokie zdolności skrytego przemieszczania się z dużą prędkością i długotrwałego wyczekiwania pod wodą”.
Okręty mają być zdolne wystrzeliwać torpedy i pociski manewrujące zdolne razić cele w głębi terytorium agresora. „Przeciwnik musi zdawać sobie sprawę, że w przypadku ataku na nasz kraj nie tylko jego siły poniosą wysokie straty, ale także że posiadamy kły, które umożliwią nam wyprowadzenie uderzenia w miejscu, w którym najmniej sie tego spodziewa” - mówił szef MON.
Polskie Kły
Termin „Polskie Kły” w odniesieniu do broni dalekiego zasięgu pojawił się w roku 2012 w planach modernizacji dotyczących zdolności do rozpoznania i rażenia na duże odległości. Stosowano go wtedy m.in. do pocisków przeciwokrętowych NSM, w które uzbrojono Nadbrzeżny Dywizjon Rakietowy, później Morską Jednostkę Rakietową, pociski powietrze-ziemia JASSM dla myśliwców F-16, a także do pocisków manewrujących dalekiego zasięgu, w które miały być uzbrojone okręty podwodne.
Wicepremier dodał, że MON śledzi rozwiązania na świecie, a „w ostatnich miesiącach z uwagą obserwowaliśmy projekt pozyskania nowych okrętów podwodnych przez Australię”, który przewiduje współpracę z USA i Wielką Brytanią przy budowie jednostek o napędzie jądrowym.
Chciałbym zaprosić partnerów, zarówno z naszego kontynentu, jak i spoza niego do udziału w przetargu, który niebawem ogłosimy” - powiedział szef MON.
Zainteresowanie „Orką” innych krajów
Zainteresowanie programem Orka wyrażały Francja, Niemcy i Szwecja, które deklarowały daleko idącą współpracę przemysłową. Szwedzki koncern Saab oferował okręt z A26, niemiecka grupa TKMS (thyssenkrupp Marine Systems) okręty typów 212A i 214, a francuska Naval Group (dawniej DCNS) - jednostkę typu Scorpene uzbrojoną w pociski manewrujące produkcji MBDA. Francuzi zastrzegali, że nie przewidują uzbrojenia tych okrętów w pociski innego producenta.
Zakup nowych okrętów podwodnych od lat przewidywały plany modernizacji technicznej.
Plany modernizacji technicznej Marynarki Wojennej
Od 2012 r., kiedy zaprezentowano koncepcję rozwoju Marynarki Wojennej do roku 2030, resort w ramach programu Orka zapowiadał zakup trzech jednostek. Umowa miała zostać podpisana w 2013 r., pierwsze dwa okręty dostarczone do roku 2022, ostatni do 2030.
Program Orka był jednym z priorytetów planu modernizacji technicznej na lata 2013-2022, został zapisany w kolejnych planach na lata 2017-26 i 2021-35.
Wartość programu szacowano na ok 10 mld zł. Z czasem pojawiła się koncepcja zakupu czterech okrętów, do wymagań wpisano też uzbrojenie w pociski manewrujące dalekiego zasięgu. Rozważano także wspólny zakup z Norwegią lub Holandią, by zmniejszyć koszty programu.
Pod koniec 2017 r. MON - kierowane wtedy przez Antoniego Macierewicza - zapowiedziało, że decyzja o wyborze strategicznego partnera w programie pozyskania okrętów podwodnych Orka zostanie podjęta w styczniu 2018 r. Na początku stycznia 2018 r. Macierewicza zastąpił na stanowisku szefa resortu Mariusz Błaszczak.
W sierpniu 2019 MON informowało, że „trwa faza analityczno-koncepcyjna, która ma określić sposób pozyskania nowych okrętów podwodnych dla Marynarki Wojennej”, przy jednoczesnych pracach nad pozyskaniem okrętu podwodnego w ramach rozwiązania pomostowego, które miało pozwolić na utrzymanie wyszkolonych załóg i zdolności do działań podwodnych po wycofaniu starych jednostek.
Rozwiązania pomostowe
W 2020 r. rząd informował o rozmowach ze Szwecją w sprawie udostępnienia zmodernizowanych okrętów A17/Södermanland jako rozwiązania pomostowego do czasu docelowego rozwiązania i zakupu nowych jednostek.
W lutym 2021 MON zapowiedziało, że Marynarka Wojenna otrzyma najpierw nowy okręt obrony wybrzeża w programie Miecznik, a nabycie używanych okrętów podwodnych zależy od szwedzkiej oferty, w tym ceny i terminu dostaw. Resort przewidywał wtedy odbiór do 2034 r. dwóch nowych okrętów podwodnych; nadal rozmawiano o dzierżawie zakończonej kupnem dwóch używanych, zmodernizowanych jednostek typu A17 jako rozwiązaniu pomostowym.
W grudniu 2021 ze służby zostały wycofane ORP Sęp i ORP Bielik – ostatnie dwa okręty podwodne typu Kobben. Obecnie Polsce pozostał jeden okręt podwodny – ORP Orzeł, zaprojektowany w ZSRR i zwodowany w 1985 roku.
„Bardzo dobra zapowiedź”
Bardzo dobrze, że to zostało zapowiedziane, będziemy obserwować dalszy rozwój wypadków, bo na razie wiemy tyle, że została wyrażona kierunkowa wola polityczna ponownego podejścia do zakupu okrętów podwodnych
— skomentował dla PAP zapowiedzi szefa MON Marek Świerczyński z Polityki Insight.
Przypomnijmy, że minister Błaszczak obiecywał, że doprowadzi ten program do końca, wtedy była mowa o okrętach używanych
— powiedział ekspert, nawiązując do negocjacji o remoncie i modernizacji okrętów od Szwecji jako rozwiązania pomostowego. Przypomniał, że nastąpiło to po zmianie decyzji, ponieważ „poprzednik Błaszczaka, Antoni Macierewicz, chciał pozyskać okręty z budową przynajmniej ich części w Polsce”.
„Wracamy do tej zdolności na morzu, która jest niezwykle potrzebna, wręcz obowiązkowa”
Według Świerczyńskiego, „wracamy niejako do punktu wyjścia i do tej zdolności, która jest jedną z najbardziej ograniczonych, de facto nie istnieje, a która - jak pokazuje sytuacja na Bałtyku, na Morzu Czarnym i na światowym oceanie - jest niezwykle potrzebna, wręcz obowiązkowa, jeżeli mówimy o tzw. wielodomenowym polu walki”. Podkreślił, że okręt podwodny „to platforma najtrudniejsza do wykrycia ze wszystkich platform bojowych, wszystko inne łatwiej zaobserwować”.
Zwrócił uwagę na wiele zadań, jakie może wypełniać taka jednostka.
Okręt podwodny to platforma uzbrojenia, rozpoznania, skrytego patrolowania, platforma dla sił specjalnych, która możemy umieścić w dowolnym miejscu wód przybrzeżnych czy też oceanu światowego i która może wykonywać rozmaite zadania, często wiele na raz
— powiedział.
Może przenosić pociski dalekiego zasięgu, startujące spod wody, a więc trudne do lokalizacji, i to oczywiście bardzo duża zaleta
— dodał.
Użycie przez szefa MON terminu „kły” w odniesieniu do uzbrojenia dalekiego zasięgu, którym mają dysponować okręty programu Orka świadczy - zdaniem Świerczyńskiego - „że wicepremier przyznaje, że pewne plany, które powstały wiele lat temu i do dziś nie zostały zrealizowane, są wciąż aktualne i nabierają znaczenia”.
To pozytywna deklaracja
— ocenił.
„Dobrze, że pochylono się także nad potrzebami dywizjonu okrętów podwodnych”
Podobną opinię wyraża redaktor naczelny „Nowej Techniki Wojskowej” Mariusz Cielma.
Okręty podwodne nowej generacji są wypatrywane przez flotę, bo zanikają nie tylko zdolności operacyjne, ale też organizacyjne i kadrowe. Jeden okręt, który posiadamy - ORP Orzeł - i który nie jest w stanie wypełniać zadań operacyjnych, nawet w minimalnym stopniu nie zaspokaja potrzeb, nie spełnia wymogów koniecznych, by sprostać przeciwnikowi
— powiedział Cielma.
Dobrze, że wśród wielu programów modernizacyjnych pochylono się także nad potrzebami dywizjonu okrętów podwodnych
— dodał.
Pozytywnie ocenił także zapowiedź zakupu w drodze przetargu. Zaznaczył, że „postępowanie przetargowe będzie być może trwało dłużej, ale przetargi, czyli postępowania konkurencyjne, zwykle pozwalają osiągnąć lepszą cenę i korzyści dla gospodarki”.
Jak pokazują także działania w Ukrainie, polska Marynarka Wojenna powinna posiadać okręty podwodne. Łatwo sobie wyobrazić, jaki kłopot miałaby Flota Czarnomorska, gdyby Ukraińcy posiadali choć jeden operacyjny okręt podwodny
— zauważył.
Nowy sprzęt dla dywizjonu okrętów podwodnych jest niezbędny, szczególnie że dzisiaj państwo polskie dużo inwestuje w zbrojenia, uruchomiło specjalne programy finansowe, więc środki na to zadanie też powinny się znaleźć
— ocenił Cielma.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/647969-mon-zapowiada-wraca-program-orka-i-zakup-okretow-podwodnych