Liderzy opozycji postanowili pograć trochę w grę „nie ma wroga”. Taka nowa wersja zabawy w „pomidora”. Tylko przy tej drugiej grze na każde pytanie należało odpowiadać „pomidor”, a liderzy opozycji mają mówić: „nie ma wroga na opozycji”. I każdy się stara, ale wszystkim wychodzi jakieś „ale” i ostatecznie kończy się wskazaniem wroga. I tak Donald wskazuje na Szymona i Władka, Włodek na Donalda i Szymona, Szymon na Donalda. Gdzie nie spojrzeć, tam wrogowie.
Zobaczmy jak w „nie ma wroga” bawią się liderzy partii opozycyjnych.
Naprawdę nikt mnie nie skłoni, żebym powiedział chociaż jedno złe słowo na temat innych partii opozycyjnych. Proszę was wszystkich jeszcze raz bez wyjątku, żebyście wspierali się nawzajem i nawet jeśli ktoś dokonuje innego wyboru, z którym my się nie zgadzamy, bo mamy inny pogląd, to żebyśmy uszanowali tę zasadę, że po stronie demokratycznej opozycji nie mamy wrogów i nie mamy przeciwników
— mówił w Krakowie kilka dni temu Donald Tusk.
Jednak kilka chwil później następuje wspomniane „ale” i wyjątek od zasady, że „nie ma wroga”:
Ale na jedną uwagę muszę sobie tutaj pozwolić. Do wyborów, do października nie ma „trzeciej drogi”. Jest tylko jedna droga do zwycięstwa
— zakomunikował Tusk.
Czyli „nie ma wroga”, ale ten Szymon i ten Władek, to jednak wrogowie.
Zobaczmy jak ta sama zabawa wygląda na Lewicy. Włodzimierz Czarzasty też próbuje grać w „nie ma wroga”:
Od nas żadnego złego słowa, na temat partii opozycyjnych nie usłyszycie, bo wspólnie musimy wygrać. Mamy taką zasadę, wspieramy to i będziemy o tym mówili
— przekonywał w Olsztynie współprzewodniczący Nowej Lewicy.
Jednak i tu pojawia się „ale”:
Liberałowie mówią tak naprawdę, że każdy da sobie w życiu radę. Czyli Włodek Czarzasty, Łaguny pod Przasnyszem – miejsce ojcowizny, bez względu na to jaki jest status materialny jego rodziców da sobie radę. Jak jest zdolny chłopak, to da sobie radę. No dobra, ale nie każdy chłopak jest zdolny. Nie każda osoba jest w stanie zdobyć wykształcenie
— docinał w kolejnym słowie liberałom spod znaku Tuska Czarzasty. Choć w grze „nie ma wroga” oberwało się i Hołowni.
Szymon Hołownia mówi: zastanówmy się czy religia powinna być na maturze. Szymon Hołownia mi mówi: zastanówmy się ile powinien kler zarabiać. A ja mówię Szymonowi Hołowni, którego bardzo cenię i szanuję: nie mamy tych problemów, bo religii nie będzie w szkołach
— punktował Czarzasty.
Czyli „nie ma wroga” poza Tuskiem i Hołownią.
Jakby komuś jeszcze było mało tej wymiany uprzejmości, to posłuchajmy Szymona Hołowni do Donalda Tuska. Ten sam Hołownia, który apelował o zakończenie bratobójczej wojny na opozycji w Sejmie wysapał w biegu;
To nie jest czas ani miejsce w tej przedwyborczej gonitwie na oszukiwanie ludzi w ten sposób
— podsumował przedwyborcze zapowiedzi Tuska lider Polski 2050.
Zabawa w „nie ma wroga” słabo idzie, bo bój toczy się w dużej mierze o ten sam elektorat i nie jest to elektorat partii rządzącej. Trzeba uwieść osoby PiS niechętne. Dlatego emocje na opozycji będą eskalowały.
Choć Lewica przekazała liderom PO, PSL i Polski 2050 projekt „paktu sejmowego”, zwany także „paktem o nieagresji”, który dotyczy współpracy w kampanii i utworzenia koalicji po wyborach, a zawiera także konkretne postulaty programowe, jakoś nikt się nie pali, by ów pakt podpisywać. Według doniesień medialnych Szymon Hołownia miał pakt w ogóle odrzucić.
Podczas pierwszomajowego przemówienia Włodzimierz Czarzasty przejęzyczył się, mówiąc, że wygra z Tuskiem, Hołownią i Kosiniakiem-Kamyszem. Nie dodał, że wygra wspólnie z nimi. I prawdę powiedział. Największa bitwa rozegra się na opozycji.
Tylko jak Polacy, a przynajmniej ich część mają uwierzyć, że to towarzystwo wzajemnej adoracji dogada się w jakiejkolwiek sprawie po wyborach?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/647766-opozycja-bawi-sie-w-gre-nie-ma-wroga-slabo-im-idzie