Małgorzata Kidawa-Błońska jak na żonę filmowca przystało, myśli, że życie to film, i to komedia.
Posłanka PO znowu zaskakuje odkrywczymi myślami. Tym razem na antenie Radia ZET zachęca naród do nowego hobby, "trashingu", czyli po polsku "śmiecingu".
Zalety dyscypliny to "świeże" powietrze połączone z dobrym eko-uczynkiem, segregacją odpadów. A i znaleźć jakieś cudeńko do salonu można.
Na pytanie o los ludzi żyjących z tego, co znajdą w śmieciach i czy nie zostaną uznani za złodziei w świetle reformy śmieciowej, która własność nad odpadkami przekazuje gminie, mówi, jak zwykle-niezwykle:
Nie, to jest problem, który będzie niestety, no dobrze by było żeby te osoby wspierać je w taki sposób żeby nie musiały tego robić, ale wiem, że też jest taka, są ludzie, którzy w taki sposób przyjęli styl swojego życia, że chodzą i grzebią po śmietnikach, nie, nie będą złodziejami, będą segregować śmiecie, sprawdzali czy są dobrze segregowane.
Co proszę? Czyżby prawnuczka premiera Władysława Grabskiego właśnie poszła w ślady tego zasłużonego zarządcy i rozwiązała problem ubóstwa?
Niestety nie, Małgorzata Maria Kidawa-Błońska, która przy okazji jest też prawnuczką prezydenta RP Stanisława Wojciechowskiego, po prostu znowu nie była przygotowana na pytanie i pod pretekstem rzeczowej opinii niezgrabnie, a więc adekwatnie, próbowała coś wytłumaczyć.
Z jednej strony jednak to miłe, że Pani Małgorzata szuka sposobu, by ludzie żyjący ze śmieci nie trafiali do sądów i więzień, ale z drugiej (ważniejszej) strony, sankcjonując ich smutny los, umywa swoje i kolegów "czyste" rączki od bardzo poważnego i brudnego problemu.
Nie pierwszy raz.
Na Małgorzatę Marię Kidawę-Błońską z domu Grabską można liczyć zawsze, gdy potrzebny jest żart na wieczór i pocieszenie np. tysięcy oszukanych przez Marcina P. i jego Amber Gold:
Nie mamy kryzysu państwa [...] To się zdarza -
truje Kidawa-Błońska w Trójce. Jednak robi to nie tylko przez mikrofon i ulubioną kamerę, dla której posłanka, krótko przed wyborami, wyposażyła się w szeroki biały uśmiech. Uważa, że pocieszać powinno się też osobiście, tete-a-tete, byle nie za dużo czasu plebsowi poświęcać, 2 minuty wystarczą:
Osobiście uważam, że taki dwu-, trzyminutowy kontakt z wyborcami jest bardziej skuteczny niż plakaty czy ulotki A plakat i ulotki pani Kidawy na wybory 2011 nie za bardzo się udały. Nie dość, ze papier lichy i w promowanym przez posłankę PO "śmiecingu" się nie przydał (tam liczy się głównie złom), to również estetyka materiałów wyborczych z 2011 r. nie wypaliła.
Wspomniany uśmiech, wiceszefowa klubu PO wzbogaciła o kuriozalne ustawienie rąk i dłonie z finezyjnie rozczapierzonymi palcami, zupełnie, jakby szykowała się do operacji (na żywym państwie) lub właśnie wyciągnęła ręce ze...śmieci.
Problem polega na tym, że coraz częściej są nimi dla polityków ludzie.
A jak mówi pani Błońska, jej skromny pradziadek, prezydent Wojciechowski często mawiał:
Jeśli jesteś wykształcony, zadowolony ze swojego życia, to twoim obowiązkiem jest zajmowanie się tymi, którzy tego nie potrafią, musisz wziąć za nich odpowiedzialność.
Oj, chyba kto tu nie wziął do serca słów znanego przodka i w polityce jest z innych pobudek.
Ale czego spodziewać się po osobie, która nie ściąga etykiet z butelek do segregacji i sądzi, że w życiu:
podobnie jak w filmie ciekawszy jest zawsze czarny charakter od tego dobrego.
Smutne i niebezpieczne. Za dużo kina, pani Małgorzato.
Paweł Korsun
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/64733-smiecing-wg-kidawy-blonskiej
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.