Sędzia Edyta Snastin-Jurkun z Iustitii dla celów politycznych robi hucpę z przepisów – mówił w lutym br. wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta o decyzji nakazującej uchylenie immunitetu eurodeputowanych Prawa i Sprawiedliwości. Powództwo wytoczył kryminalista Rafał Gaweł. Dziś związana z Iustitią zajmuje się sprawą pobicia Wojciecha Kwaśniaka, byłego wiceszefa Komisji Nadzoru Finansowego, a media lewicy pieją z zachwytu nad karą, jaką za niestawiennictwo podczas procesu nałożyła sędzina na senatora Grzegorza Biereckiego (PiS).
Przypomnijmy: sprawa SKOK-u Wołomin to jedna z największych, niewyjaśnionych afer rządów PO-PSL. Mimo wielu postępowań prokuratorskich, pobłażliwe decyzje sądów w praktyce uniemożliwiają zweryfikowanie faktów i ustalenie winnych bezkarności wołomińskiego SKOK-u.
Chodzi o prawie dwa miliardy złotych, które wyciekły z nadzorowanego przez Kwaśniaka – jako wiceprzewodniczącego KNF – SKOK-u.
W sprawie jest wiele niejasności – na wyjaśnienie czekają przyczyny pobicia Wojciecha Kwaśniaka przez członków zorganizowanej grupy przestępczej związanej ze SKOK-iem Wołomin i byłymi pracownikami Wojskowych Służb Informacyjnych. Na wyjaśnienie czekają również przyczyny opieszałości Komisji Nadzoru Finansowego, której opieszałość – według Prokuratury – mogła doprowadzić do miliardowych wyłudzeń. W tej ostatniej sprawie toczy się osobny proces.
Ze zgromadzonego materiału dowodowego wynika, że podjęcie w porę działań przez KNF mogłoby zapobiec stratom poniesionym przez Kasę i kilkadziesiąt tysięcy jej klientów. Komisja zaniechała takich działań, mimo że dysponowała informacjami, że w SKOK-u Wołomin dochodzi do przestępstwa prania brudnych pieniędzy, co zagraża bezpieczeństwu funduszy zgromadzonych przez jej klientów
– mówił Bogdan Święczkowski w 2018 roku prezentując materiał zebrany w sprawie zaniedbań KNF.
Jedną z kluczowych postaci w SKOK-u Wołomin był Piotr Polaszczyk, były członek PZPR, porucznik WSI i członek Fundacji Pro Civili odpowiedzialnej za wyprowadzanie majątku Wojskowej Akademii Technicznej w czasie, gdy ministrem obrony był Bronisław Komorowski. Polaszczyk był postacią znaną na warszawskich salonach. Chętnie fotografowali się z nim: Dariusz Rosati, Lech Wałęsa czy właśnie Bronisław Komorowski. Miał też kierować zorganizowaną grupą przestępczą, która – według podejrzeń śledczych – mogła odpowiadać za pobicie byłego wiceprzewodniczącego KNF.
Proces w tej sprawie toczy się od 2015 roku i nie może znaleźć swojego finału. Nawet pełnomocnicy poszkodowanego wyrażają publiczne zdziwienie czasem trwania sprawy. Jednak to również oni powołują kolejnych świadków i szukają posłuchu w mediach. A media lewicowe chętnie ten posłuch dają, bo w sprawie przecież pojawia się hasło SKOK, które można – choćby na siłę – łączyć z senatorem Grzegorzem Biereckim (PiS), a tym samym uderzać w ugrupowanie rządzące. To nic, że pobicie Kwaśniaka miało miejsce, kiedy SKOK-i nadzorował KNF. To nic, że Kasa Krajowa SKOK (centralna instytucja tego sektora) informowała Komisję, że w SKOK-u Wołomin zagnieździli się ludzie związani z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. Wszystko to mało ważne, skoro można znaleźć pretekst do atakowania PiS-u.
Trudno, żeby było inaczej – mecenasa Jerzego Naumanna reprezentującego Kwaśniaka można było spotkać również w roli reprezentanta Gazety Wyborczej. I oczywiście to łamy tego wydawnictwa chętnie emitują jego wypowiedzi, w których wyraża swoje oburzenie – z jednej strony na tempo procesu, z drugiej na świadków, których sam powołuje.
Przedziwny to proces, w którym mecenas związany zawodowo z Gazetą Wyborczą narzeka na działania sądu reprezentowanego przez sędzinę z Iustitii, która w swojej karierze ma na koncie m.in. odrzucenie wniosku o tymczasowy areszt dla kontrolera lotu ze Smoleńska Pawła P. Media zauważały również, że Edyta Snastin-Jurkun była też przeciwna obowiązkowi składania oświadczeń sędziowskich o przynależności do stowarzyszeń oraz partii politycznych (przed 1989 r.).
A Wojciech Kwaśniak – o czym warto wspomnieć – pożegnał się z KNF-em i przeszedł do Narodowego Banku Polskiego. Stamtąd krytykuje państwowe instytucje, choć pozostaje na państwowej pensji. - Przestępcy wiedzą, że państwo nie dba o swoich funkcjonariuszy, nie chroni ich i nie wspiera – mówi w mediach Kwaśniak.
Procesy przed polskimi sądami przypominają coraz większy teatr absurdu. Sędziowie, którzy nie kryją się z sympatiami politycznymi, poszkodowani i ich pełnomocnicy, którzy chcąc kończyć proces przedłużają go i na dokładkę media finansowane zza zachodniej granicy, które chcą w obrazku pokazać, że za wszystkim co złe stoi PiS. I właściwie może o to w całej sprawie Kwaśniaka chodzi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/647175-o-co-chodzi-w-sprawie-kwasniaka