„‘Waloryzacja tylko dla pracujących’ ładnie brzmi, ale to kiepski pomysł, który wrzuci pod pociąg tysiące dzieci naprawdę potrzebujących wsparcia” - ocenił we wpisie na Twitterze Adrian Zandberg, odnosząc się do sprawy waloryzacji 500 plus na 800 plus, czego nie popiera m.in. PSL z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem.
Waloryzacja programu Rodzina 500 plus
Przypomnijmy, że podczas niedzielnej konwencji prezes PiS Jarosław Kaczyński ogłosił, że świadczenie 500 plus od nowego roku zostanie zastąpione nową stawką – 800 plus. W odpowiedzi na to Donald Tusk zaproponował, by wprowadzić tę zmianę już 1 czerwca tego roku, na Dzień Dziecka. Dziś szef klubu KO Borys Budka poinformował, że do laski marszałkowskiej złożone zostały projekty ustaw o waloryzacji 500 plus do 800 zł i podwyższeniu kwoty wolnej od podatku.
Szymon Hołownia poinformował, że Polska 2050 i PSL są przeciwko propozycjom zgłoszonym przez Prawo i Sprawiedliwość i Platformę Obywatelską dot. waloryzacji świadczenia 500 plus, które miałoby wynieść 800 złotych, ponieważ dzisiaj nie ma przestrzeni do waloryzacji.
CZYTAJ TAKŻE:
Zandberg ma inne zdanie
Do stanowiska PSL na Twitterze doniósł się Adrian Zandberg, współprzewodniczący Lewicy Razem.
Lubię Władysława Kosiniaka-Kamysza, choć w wielu sprawach się z nim nie zgadzam. Waloryzacja 500+ to jedna z tych spraw. „Waloryzacja tylko dla pracujących” ładnie brzmi, ale to kiepski pomysł, który wrzuci pod pociąg tysiące dzieci naprawdę potrzebujących wsparcia
— wskazał polityk.
Zandberg zwrócił uwagę, że „Polacy pracują, i to bardzo ciężko”, a wbrew temu, co mówią neoliberałowie, „500+ nie wywołało masowego odchodzenia z pracy”, bo „liczba pracujących pobiła właśnie rekord - 17 milionów”.
Parę lat temu ta opowieść o „leniwych pińcetplusach” funkcjonowała jako prawda objawiona. Pamiętam to dobrze, bo dziennikarze pytali mnie regularnie, jak śmiem nie zgadzać się z tym „prawem ekonomii”. Stało się dokładnie odwrotnie, niż prorokowano: liczba pracujących wzrosła
— napisał na Twitterze polityk Razem.
Poseł wskazał, że obecnie nie pracują np. „kobiety, które zajmują się wymagającym opieki członkiem rodziny”, osoby chore i niepełnosprawne.
No dobrze, a rodziny patologiczne? Oczywiście, są także takie. Alkoholizm, przemoc, znęcanie to są realne zjawiska. Ale, wbrew mitom, nie dotyczą tylko tych, którzy nie pracują. Kobiety i dzieci są bite także w bardzo bogatych domach. Wódka jest problemem także w klasie średniej
— podkreślił Zandberg.
Kto ma dostać waloryzowane świadczenie?
No więc kogo tak konkretnie mamy odciąć od waloryzacji? Sprzedawczynię, która musiała rzucić pracę, żeby zająć się chorą na Alzheimera matką? Bezrobotnego z Szydłowca, który przez brak pracy wpadł w ciężką depresję? Rodzina Władysława Kosiniaka-Kamysza ma dostawać świadczenie, a oni nie? Jaki w tym sens?
— dopytywał polityk.
Wreszcie: co to znaczy “nie pracuje”? Lata temu, za rządów Tuska, pracowałem na pewnej uczelni. Pensje dostawaliśmy od października do czerwca, bo rektor uznał, że nie będzie płacić w wakacje. Czy w rozumieniu Kosiniaka-Kamysza byłem wtedy niepracującym, którego należy odciąć od waloryzacji?
— dodał Zandberg.
Polityk zapytał też o osoby pracujące na „śmieciówkach” i wskazał, że „pytania można mnożyć, bo świat pracy w Polsce jest bardzo zróżnicowany”.
Miliony ludzi pracują bez umowy o pracę, w oparciu o inne umowy. Wprowadzenie “waloryzacji tylko dla pracujących” uderzyłoby w praktyce w wielu z nich
— pokreślił współprzewodniczący Lewicy Razem dodając, że do „papierologii” trzeba by zatrudnić tysiące urzędników, więc mogłoby się okazać, że „biurokracja kosztuje więcej niż oszczędności na świadczeniu”.
Zamiast opowiadać o odbieraniu 500+ temu czy owemu, lepiej naprawić instytucje, które interweniują w obronie dzieci. Państwo ma zwalczać patologię, ale nie może przy okazji skrzywdzić i wepchnąć w ubóstwo tysięcy dzieciaków. Nie każdy pomysł, który ładnie brzmi, ma sens
— podsumował Adrian Zandberg.
CZYTAJ TEŻ:
wkt/TT
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/646958-waloryzacja-tylko-dla-pracujacychzandberg-kiepski-pomysl