Zaledwie kilka dni, a w przestrzeni politycznej wydarzyło się niemal wszystko. Wizja polityczna Jarosława Kaczyńskiego zderzyła się z desperackim zacietrzewieniem, a Donald Tusk, który zajadle atakował programy społeczne PiS, pokazał jak wygląda naprawdę prymitywny populizm.
Tego, co lider Platformy Obywatelskiej myśli o elektoracie Prawa i Sprawiedliwości wiedzą dobrze już pewnie wszyscy, ale przypomnieć trzeba. Trudno o większą pogardę, od tej, którą zaprezentował w Sulechowie. Przekonywał, że musi nastąpić wielka zmiana, która przywróci normalność, czyli państwo, które promuje, wspiera i ułatwia życie osobom ciężko pracującym, a nie rozdaje pieniądze niedojdom.
Wszystko w Polsce od kilku lat jest postawione na głowie, tzn. królami życia są ci, którzy chleją, biją swoje dzieci, biją kobiety i pracą się nie zhańbili od wielu lat. Wymarzona klientela polityczna dla władzy, która sama sposób myślenia bardzo podobny do tej klienteli.
Jak można próbować zdobyć zaufanie, tak szkaradnie ubliżając innym? Jak Donald Tusk miałby rządzić krajem, ziejąc taką nienawiścią do blisko 40-procentowego elektoratu PiS? Jakim cudem odróżnia ochlaptusów propisowskich od zwolenników opozycji, którzy także korzystają z rządowych programów społecznych? No i jakim cudem miałby te programy utrzymać, skoro są jego zdaniem tak dalece deprawujące?
Okazuje się jednak, że w tej kampanii może się wydarzyć absolutnie wszystko. Weekendowy Ul programowy pokazał, że PiS ma wizję państwa, pomysły na pobudzanie gospodarki do dalszego rozwoju, chce utrzymywać programy społeczne i podnosić świadczenia. Rodzina 500+ zamieniona na 800+ znokautowała Tuska. Nie odważył się na kolejne zakwestionowanie świadczeń. Z dnia na dzień wcielił się w rolę orędownika „pisowskiego rozdawnictwa” i zaapelował, by rząd uruchomił 800+ już w 1 czerwca.
Cóż za tani, ordynarny populizm. Żebyż jeszcze rzucił to żartem. Tusk zapowiedział jednak projekt ustawy. Doskonale wie, że nie ma fizycznych możliwości przeprowadzenia tego procesu legislacyjnego. Co więcej, z oczywistych względów będzie musiał zostać odrzucony, bo tegoroczny budżet nie przewiduje takiego wzrostu kosztów świadczeniowych. Prawo i Sprawiedliwość policzyło podwyższenie 500+ do 800 zł to koszt około 24 mld zł, czyli 0,7-0,8 proc. PKB. Z zapewnień rządu wynika, że środki te są przewidziane w przyszłorocznym budżecie, między innymi z kolejnego etapu uszczelniania podatków. Tusk dobrze wie, że wywrócenie budżetu w połowie roku jest nierealne, więc puszcza populistyczną wrzutką, wierząc najwyraźniej, że głosowanie PiS przeciwko waloryzacji 500+ odbije się na poparciu.
Co jednak mają myśleć o Donaldzie Tusku jego wyborcy? Co sądzą ci, którzy w Sulechowie bili mu brawo za krytykę „pisowskiego rozdawnictwa” i zarykiwali się szyderczym śmiechem? Gdyby zadali sobie trud głębszej refleksji, pewnie nie tylko zdystansowaliby się do wszystkiego, co opowiada im Tusk, ale może zdołaliby pojąć, że lider PO ubliża także im.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/646934-rozni-ich-wszystko-tusk-zakiwany-800-brnie-w-manipulacje