Osiem lat temu, gdy Prawo i Sprawiedliwość zaproponowało Polakom program „500 +” wielki liberalny nurt polityczny i komentatorski w Polsce ruszył do pełnych czarnowidztwa prognoz. Budżet Rzeczpospolitej miał tego nie wytrzymać, ten projekt w ogóle miał być nie do przeprowadzenia, a jego społeczne skutki miały zniechęcić ludzi do pracy oraz wzmocnić patologie typu alkoholizm czy nieróbstwo. Za tym wszystkim stały jednak nie uczciwe kalkulacje ekonomiczne a zwyczajna pogarda dla tych Polaków, którzy nie byli w głównym nurcie finansowego prosperity. Bo, wiecie, Sebastian Kulczyk to się dochrapał miliardów zaczynając od rozdawania ulotek, a jeśli ktoś miliardów, albo przynajmniej milionów, nie ma, to znaczy, że jest leń i półgłówek.
Program „500+” wprowadzono, tysiące dzieciaków pierwszy raz w życiu pojechały na wakacje, rodziny wielodzietne dostały nieco wytchnienia, program później rozszerzono także na pierwsze dziecko a całość procedur okazała się, jak na dotychczasowe praktyki biurokratyczne, zadziwiająco prosta. Za tym poszła pogardliwa narracja opozycji – że PiS kupuje głosy biedoty i nierobów, a PO prezentuje zaradnych przedsiębiorców i ludzi ciężkiej pracy. Podczas drugiej kadencji PiS opozycja już nieco zmiękła i okazywało się w tych dyrdymałach Tuska, że „500+” to tak naprawdę program Ewy Kopacz, tylko rząd PO nie zdążył swojej rewolucji wprowadzić.
Dwie kadencje później mamy deja vu, mamy dokładnie tę samą ścieżkę błędów, co dwie kadencje temu. Matematycy z think tanków już pomnożyli ilość dzieci przez dodatkowe 300 PLN i stwierdzili, że pieniędzy zabraknie, że to niemożliwe, nie uda się, budżet pęknie, Polska się załamie. Nowym wątkiem jest prognozowanie inflacji co jednak odbywa się z obowiązkowym przez partię niemiecką pominięciem wątku rosyjskiej inwazji, bo poruszanie tematu wojny na Ukrainie oznaczałoby mówienie o sukcesach rządu we wspieraniu wschodniego sąsiada i wskazywanie, że wiele z problemów, np. wzrost cen, to efekt zbrodni Putina a nie błędów PiS.
W krytyce poprawienia „500+” na „800+” pojawia się znowu liberalna pogarda – Tomasz Lis znów ogłosił, że to kupowanie głosów bezideowych Polaków, co współgra z opinią wyrażoną przez Donalda Tuska, że na PiS głosuje patologia a PiS patologie społeczne wspiera. Przy różnych słabościach PiS nie można im odebrać statusu partii z konkretami, a opozycji trudno przypisać inne strategie jak straszenie, imposybilizm i pogarda. Ale cóż, jeśli przez osiem lat opozycja ukuła tylko osiem gwiazdek, to teraz niech się nie użala nad sobą, że przegra z ośmioma stówkami na potrzeby każdego polskiego dziecka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/646564-oni-maja-w-programie-osiem-gwiazdek-a-pis-ma-osiem-stow