„Z PO odchodzą ostatni intelektualiści, bo nie ma tam dla nich miejsca. Zostaje Klaudia Jachira i ludzie, którzy weszli na te listy, bo robili zadymy, uderzali w najniższe instynkty. A ten program posła Zembaczyńskiego mógłby być co najwyżej spoiwem dla gangu podwórkowego” - powiedziała w „Salonie Dziennikarskim” redaktor naczelna portalu wPolityce.pl Marzena Nykiel.
Nykiel: Tusk wprowadza coraz bardziej knajacki język
Jednym z tematów programu było również „przewodnie hasło myśli politycznej” posła KO Witolda Zembaczyńskiego. Brzmi ono: „Je… PiS”, co sam przyznał w rozmowie z TVP Opole.
To jednak mocno poruszająca „głębia intelektualna” myśli posła Zembaczyńskiego. Ale spójrzmy na to szerzej, jakim zasobem intelektualnym zarządza dzisiaj w swojej partii Donald Tusk. Kiedyś w PO byli ludzie, z którymi można było się spierać, nie zgadzać. Tam była jakaś idea, jakaś filozofia państwa, coś za tym szło
— wskazała Marzena Nykiel.
Był Maciej Płażyński, Jacek Saryusz-Wolski, Jan Rokita. Też Bogusław Sonik. Z PO odchodzą intelektualiści, bo nie ma tam dla nich miejsca. Zostaje Klaudia Jachira i ludzie, którzy weszli na te listy, bo robili zadymy, uderzali w najniższe instynkty. A ten program posła Zembaczyńskiego mógłby być co najwyżej spoiwem dla gangu podwórkowego
— dodała.
Donald Tusk, po pierwsze: sam zarządza taką grupą ludzi, o których trudno powiedzieć, że to intelektualiści. Raczej oni odzwierciedlają jakiś skrojony przez niego kierunek, który dostrzega w wyborcach PiS. A po drugie: sam narzuca coraz bardziej knajacki język. Bo gdy przybył z Brukseli do Polski, miał pretensje: „Za łagodnie podchodzicie do tego PiS-u”. I od tych dwóch lat już tak „łagodnie” nie podchodzą
— oceniła redaktor naczelna portalu wPolityce.pl.
Markiewicz: Zembaczyński nie jest artystą w przeklinaniu i obrażaniu
Jędrzej Kitowicz napisał kiedyś, w ważnym momencie wyrównywania praw szlachty i mieszczan, kiedy mieszczanie też mogli nosić futra, ale włosem do wewnątrz. Mówiono wtedy: „Chociaż jeździsz w karecie, chociaż chodzisz w sajecie – w surducie – jeśli kiep, to kpa zawsze poznają”
— wskazał mecenas Markiewicz.
I to jest aktualne. Może sobie samochody oklejać, może mówić językiem moich klientów, to ja mam naprawdę lepszych klientów. Nie jest artystą w przeklinaniu i obrażaniu kogokolwiek. To jest partanina jakaś.
— dodał.
Formela: To pułapka, zakleszczenie w przeszłości PO
Mówimy o programie merytorycznym, politycznym, pewnym wekslu, który Platforma miałaby przedstawić wyborcom, żeby zdecydowali się dokonać zmiany rządu w Polsce. To jest pułapka, zakleszczanie w tym, co było przeszłością Platformy – zwulgaryzowanym obszarze, gdzie państwo jest zredukowane do minimum, a sprawiedliwość jest wymierzana przez wolny rynek
— ocenił Marek Formela.
Polacy tego systemu porządkowania polskich spraw nie chcą, a Donald Tusk nie ma odwagi powiedzieć, że on innego pomysłu, poza powrotem do swoich dawnych źródeł programowych, nie ma
— powiedział.
I gdy z jednej strony słyszymy w Radiu Gdańsk senatora Klejnę, który mówi „Nie ogłosimy naszego programu, bo on jest niebezpieczny dla polskiej gospodarki”, a za chwilę część przedstawicieli różnych organizacji biznesowych domaga się likwidacji 13. i 14. emerytury, a jednocześnie organizują w Gdańsku rauty za kilkaset złotych od osoby
— wskazał redaktor naczelny „Gazety Gdańskiej”.
Mamy do czynienia z tym obszarem przenikania się polityki liberalnej z beneficjentami tamtej polityki. Ujawnienie tego dzisiaj oznaczałoby, że Donald Tusk sięga wyłącznie po zasoby polityki liberalnej. Zatem pogłębia z powodów partykularnych, z powodu wyrachowania, konflikt, licząc, że z tego konfliktu wyjdzie cało. Nie wyjdzie cało
— ocenił Formela.
W naszej kulturze, religii, jest zasada „Miłuj bliźniego swojego, jak siebie samego. To jest wyznanie takie, że żadna zasada nie obowiązuje. „Mam mercedesa, okleję go, wygramy i zobaczycie”. Tak jak Stalin mówił: „No, popatrzycie”. To jest obrzydliwe
— zwrócił uwagę mecenas Markiewicz.
Membrana przemocy w różny sposób definiowana, towarzyszy wystąpieniom Tuska od dłuższego czasu
— dodał redaktor Formela.
Pamiętacie państwo książkę, którą napisał niedawno prof. Nalaskowski o stanie obecnej inteligencji, a w zasadzie o jej upadku
— powiedział Marek Markiewicz.
Nie ma czegoś takiego jak lepsza warstwa, tak naprawdę. Każdy, kto myśli o historii Polski, to wie, że wpierw w grudniu robotnicy występowali, a inteligencja się cofnęła. Potem, w marcu 1968 r., odwrotnie, tylko inteligencja. Ale zawsze był postulat jedności narodu w obronie tych najbiedniejszych. I oto mamy właśnie cały sens tych ostatnich lat
— dodał adwokat.
Semka: W Polsce wyłączyły się mechanizmy wzajemnej kontroli, refleksji
Te wszystkie gremia naukowe, rady wydziałów, pamiętacie państwo, że w latach 2015-2016, podejmowały takie potępienia np. zmian w TK. To jest ciekawe, że część tych ludzi nie zabiera głosu w sprawie tego wzrostu agresji, który się pojawia
— przypomniał Piotr Semka.
To samo uderzyło mnie, gdy były ataki na kościoły tego strajku kobiet z błyskawiczką. Przekroczenie pewnej granicy, jak np. „udekorowanie” figury Chrystusa na Krakowskim Przedmieściu, powinny jednak wywołać jakąś reakcję
— dodał.
A przypomnijmy sobie sprawę tego młodego człowieka, w obronie którego były demonstracje, który twierdził, że jest osobą niebinarną. I teraz wyszło, że to wszystko było jedną wielką ściemą. I osoby, które go broniły – np. prof. Alfred Wierzbicki z KUL, gdy wyszło na jaw, że to wszystko jest świetnym pomysłem na wylansowanie młodego człowieka niemającego skrupułów, nie deklarowały „Kochani, poparliśmy człowieka, który zrobił na tym niezłe pieniądze”
— wskazał publicysta „Do Rzeczy”.
Te mechanizmy wzajemnej kontroli, refleksji, w Polsce się wyłączyły. Po pierwsze to jest bezradność, ale po drugie – niechęć do zabierania głosu w sytuacji, gdy dzieje się coś złego
— ocenił Semka.
CZYTAJ TAKŻE:
aja
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/646364-nykiel-w-platformie-dla-intelektualistow-nie-ma-miejsca