Za blisko jesteśmy wyborów, by słowa padające na politycznych wiecach traktować jako przypadkowe. Nawet w przypadku Tuska, który od powrotu do Polski wyraźnie się szarpie w każdym aspekcie - w poniedziałek pokazuje się jako turboliberał, w niedzielę licytuje socjalnie PiS, rano przymila się do innych liderów opozycyjnych, wieczorem im grozi i szantażuje.
Tusk eskaluje
W jednej sprawie obrana linia wydaje się wdrażana konsekwentnie i świadomie: linia eskalacji napięcia i dojścia do progu przemocy w polskiej polityce.
Widać, że w sztabach Platformie Obywatelskiej uznano iż na zwycięstwo merytoryczne nie ma szans. Nawet podjęcie putinowskiej narracji o nadmiernych kosztach wojny (taki sens ma hasło PiS=drożyzna) nie przyniosło przełomu. W produkowane taśmowo przez media Tuska „afery” nie wierzą już chyba nawet ludzie je redagujący. A próby przedstawienia się jako formacja gotowa do rządzenia budzą powszechny śmiech.
Zagranica z wyjątkiem Berlina jakby też już nie chce inwestować tak dużo jak wcześniej w takich nieudaczników.
Cóż zatem pozostaje? Emocje i ulica. Stąd Tusk podkręca emocje. Zaostrza język. Szuka społecznego przełamania, liczy iż pożywi się na jakiejś tragedii, jakimś nieszczęściu. Radykalizuje już i tak totalne środowiska. Jednym tematem, najlepiej - przepraszam, ale taka prawda - związanym ze śmiercią i jedną idącą za tym akcją chce wygrać wybory.
Posłuchajmy, jak mówi, że ”PiS to zakłamana partia, że on nie chce żyć w Polsce Błaszczaka i Czarnka. Dostrzeżmy uruchomienie toksyny pogardy, którą słychać w słowach o wyborcach PiS jako tych, którzy chleją, biją swoje dzieci, biją kobiety i pracą się nie zhańbili od wielu lat”. Przypomnijmy sobie serię zapowiedzi siłowych działań wobec ludzi i instytucji, którzy mu się - po ewentualnym zwycięstwie - nie podporządkują.
Jaki cel?
Finałem ma być, a podziela tę tezę wielu moich rozmówców znających się na polityce, jaki nowy pucz, seria zdarzeń mających zdestabilizować Polskę, wytworzyć w oczach wyborców poczucie chaosu. Medialne pałki, uliczne marsze, krzyk, paszkwile, brudne zarzuty, próba wywołania społecznego wstrząsu - taki jest plan.
Dla Polski w wojennym czasie to straszny scenariusz. Putin może chcieć się w to włączyć. Ale w najsilniejszej partii opozycyjnej uznano, że nie ma innego wyjścia. Może nawet im to na rękę. Czy to węgiel, prąd, zboże, putinflacja, rakiety - oni w to wchodzą. Wiedzą już, że w uczciwej walce na programy, doświadczenie, dorobek i zaufanie nie wygrają.
Ofensywa programowa PiS, wyostrzenie różnicy
Te atuty od lat są po stronie obozu premiera Jarosława Kaczyńskiego. Rozpoczynający się dziś ambitny, przygotowywany przez wiele miesięcy merytoryczny kongres programowy ten aspekt jeszcze uwypukli. Dwudniowe wydarzenie zatytułowano „Weekend ważnych rozmów – Programowy UL Prawa i Sprawiedliwości”. Jak mówią moi rozmówcy z tej partii, nazwa została wybrana precyzyjnie. Z badań socjologicznych ma wynikać, że jedną z głównych zalet PiS w oczach Polaków jest bowiem pracowitość, stąd nawiązanie do ula. Co ciekawe, za pracowity obóz pisowski uważa również wielu wyborców opozycji.
Forma kongresu ma być innowacyjna, a oferta programowa skierowana do kluczowych grup społecznych. Do tego wystąpienia programowe premierów Kaczyńskiego i Morawieckiego.
Z godziny na godzinę wyostrza się zatem kontrast pomiędzy obozem Kaczyńskiego a ekipą Tuska. Odpowiedzią na coraz bardziej konkretny program wyborczy Prawa i Sprawiedliwości jest coraz większa agresja PO. Niestety, wszystko też wskazuje, że kurs obrany przez opozycję przyniesie dramatyczne wydarzenia.
Nie można wykluczyć, że też tragiczne.
Jedyną nadzieją jest to, że opinia publiczna i pozostała część klasy politycznej odrzuci zdecydowanie język agresji i nienawiści narzucany przez lidera PO. Każdy z nas ma tu możliwości wyrażenia swojej niezgody.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/646344-wszystko-wskazuje-ze-czekaja-nas-dramatyczne-wydarzenia