„Żaden złodziej nie dostanie najmniejszej nawet szansy na to, żeby partycypować we władzy” – oświadczył podczas spotkania w Sulechowie Donald Tusk. Szef PO przekonywał, że za jego rządów każdy, kto powiedział „jedno zdanie za dużo”, albo „zrobił coś nie tak i wziął pieniądze”, od razu wylatywał i śmiano się z niego, że ma na tym punkcie „szajbę”. A jak „szajba” Tuska wyglądała w praktyce?
Granica przyzwoitości
Podczas spotkania w Sulechowie jedna z jego uczestniczek, pani Agnieszka, przedstawiająca się jako aktywistka, zapytała Tuska między innymi o to, czy wyborcy PO mogą mieć pewność, że w przypadku wygranych przez partię Tuska wyborów, przesunięta przez – jak stwierdziła – obecną władzę granica przyzwoitości „wróci na swoje miejsce, czy nie będzie sytuacji, że politycy rządzący w przyszłości będą mieli poczucie, że ta granica jest w innym miejscy i że mogą więcej, bo są lepsi niż obecna władza”.
Co na to wszystko miał do powiedzenia Tusk? Szef PO stwierdził, że „zepsucie może być zaraźliwe”. Uderzał przy tym w szefa PKN Orlen Daniela Obajtka i prezesa Narodowego Banku Polskiego prof. Adama Glapińskiego.
Zdaję sobie sprawę z tego, że szczególnie wśród ludzi, którzy aspirują do władzy, zepsucie może być zaraźliwe. Jeśli przez siedem lat wszyscy naoglądaliśmy się nie tylko nadzwyczajnej pazerności, bezwstydności. Zniewalająca siła tej bezkarności polega też na tym, że oni są tacy bezwstydni. Taki Obajtek, czy jakiś tam pan Sobolewski. Nie chce mi się tych nazwisk wymieniać. Oni nie mówią: my tego nie wzięliśmy dla siebie, nie mamy tych pałaców, moja żona czy mój bratanek nie pracuje w tych spółkach Skarbu Państwa. Oni mówią: tak i co nam zrobicie, należy nam się. I to najbardziej obniża próg wrażliwości. Przez ładnych kilka lat naoglądaliście się ludzi władzy. (…) Każdego dnia widzimy ludzi władzy, którzy absolutnie i bezwstydnie mówią tak, ten Glapiński słynny, najwyższa możliwa inflacja, najwyższe możliwe podwyżki, premie
– gorączkował się podczas spotkania w Sulechowie Donald Tusk.
Szef PO brnął dalej twierdząc, że „oni to robią w sposób już nawet niewyrafinowany”.
Kiedyś, jak złodziej kradł, to się wstydził, wolał jak jest ciemno, żeby nikt nie widział. A oni zapalają lampę, kurtyna w górę i mówią: patrzcie, patrzcie, nikt nam nic nie zrobi
– drwił polityk.
„Szajba” Tuska
Na tym jednak nie koniec. Szef Platformy Obywatelskiej nawiązał też do swoich rządów i przekonywał, że on trzymał rząd twardą ręką i jeśli dochodziło do nieprawidłowości, to taka osoba natychmiast wylatywała.
Taka szczepionka, dla ludzi, którzy ubiegają się o władzę, niezależnie z której są partii, ona musi być bezwzględna. To znaczy, ja mogę zapewnić, że ja na tym tle mam absolutnie obsesję. Ze mnie się śmiali – i do dzisiaj się śmieją niektórzy, że myśmy bardzo przesadzali w drugą stronę. Jak ktoś powiedział jedno zdanie za dużo, wylatywał z PO. Jak wobec kogoś sformułowano podejrzenie, że zrobił coś nie tak i wziął pieniądze, wylatywał natychmiast ze stanowiska. I niektórzy mówili, że Tusk ma tutaj szajbę lekką i przesadza. Ja będę szukał w moim otoczeniu ludzi, którzy mają taką samą szajbę, jak ja w tej sprawie. Żaden złodziej nie dostanie najmniejszej nawet szansy na to, żeby partycypować we władzy
– oświadczył Tusk.
„Uczciwość” rządów Tuska
Jak wyglądało to wyrzucanie nieuczciwych polityków za rządów Tuska? Przede wszystkim szef PO powinien wyrzucić sam siebie z funkcji premiera. W swoim expose w 2007 roku padły takie słowa:
Przysięgam Polakom, że każdy, kto w moim rządzie zaproponuje podwyżkę podatków, zostanie osobiście przeze mnie wyrzucony.
Tusk podatki podwyższył, ale ze stanowiska sam siebie nie wyrzucił.
To rząd Tuska zorganizował skok na pieniądze z OFE, zabierając Polakom 150 miliardów złotych – tu „szajba” Tuska też nie zadziałała. Tak samo, jak w przypadku afery Amber Gold.
Jak mówiła Małgorzata Wassermann, przewodnicząca sejmowej komisji śledczej do spraw Amber Gold, która przygotowała raport końcowy z jej prac, na skrajnie negatywną ocenę zasługują przede wszystkim trzy ministerstwa: resort spraw wewnętrznych z Jackiem Cichockim na czele, resort budownictwa kierowany przez Sławomira Nowaka i Ministerstwo Finansów, którego wiceszefem był Andrzej Parafianowicz.
Przełożonym wszystkich wspomnianych ministrów był ówczesny szef rządu Donald Tusk. Dlatego ich negatywna praca pośrednio obciąża także jego polityczne konto
— tłumaczyła Wassermann.
„Szajba” Tuska nie zadziałała też w przypadku złamania obietnicy niepodnoszenia wieku emerytalnego. Jego rząd nie podjął działań mających na celu walkę z wyłudzeniem podatku VAT.
„Szczepionkę”, o której w Sulechowie mówił Tusk, szef PO powinien zaaplikować najpierw sam sobie, by przypomniał sobie, jak ta „szajba” uczciwości wyglądała w jego wykonaniu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
— Prymitywna prowokacja Tuska przed konwencja programową PiS? On już wie, że przegra te wybory
Pytanie zadane Tuskowi i odpowiedź szefa PO od ok. 1:03:00.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/646261-kolejne-brednie-tusk-o-szajbie-na-punkcie-uczciwosci