Władze Warszawy bardzo promują rezygnację z samochodów na rzecz innych, bardziej ekologicznych środków transportu, takich jak rowery, zachęcają też do korzystania z komunikacji miejskiej. Tymczasem władze Warszawy właśnie negatywnie zaopiniowały projekt, na podstawie którego miasto miałoby sprzedać swoje samochody służbowe i zakupić rowery i riksze dla prezydenta Trzaskowskiego i jego zastępców. „To pokazuje podwójne standardy władz miasta” - podkreśla w rozmowie z portalem wPolityce.pl Paweł Lisiecki, poseł PiS.
Z jednej strony poprzez politykę transportową władze Warszawy starają się wymusić na mieszkańcach ograniczenie ruchu samochodowego w wybranych obszarach miasta i zdają się faworyzować energooszczędne środki transportu, m.in. komunikację miejską, rowery, a także poruszanie się pieszo, ale jeśli chodzi o sam ratusz i wyższych urzędników miasta, to nie ma tu mowy o stosowaniu polityki transportowej miasta, tylko standardy są inne
— zaznacza Paweł Lisiecki, komentując odrzucenie przez miasto projektu zgłoszonego przez warszawskiego radnego PiS Ernesta Kobylińskiego pt. „Urzędnicy na rowery - Rafał Trzaskowski daje przykład!”. Współautorem projektu jest poseł Lisiecki.
Rafał Trzaskowski, gdy jest jakaś akcja dotycząca rowerów, na przykład „Rowerowy Maj”, to oczywiście raz się pokazuje na rowerze, ale potem jeżeli chodzi o dojeżdżanie do pracy czy poruszanie się po mieście, to jeździ samochodem. To pokazuje podwójne standardy i hipokryzję władz Warszawy
— podkreśla poseł PiS.
„Z tych dogodnych środków komunikacji mają korzystać wybrane elity”
Zresztą Rafał Trzaskowski pokazał to też podczas sprawy związanej z raportem C40 Cities, gdzie wskazano, że celem jest m.in. by mieszkańcy latali samolotem raz na dwa lata, a sam Rafał Trzaskowski jak wyłapali to radni, latał już co najmniej kilkanaście razy w tym roku. To pokazuje, że z tych dogodnych środków komunikacji mają korzystać wybrane elity, natomiast zwykli mieszkańcy nie mają dostąpić tego zaszczytu. Mogą co najwyżej stojąc na chodniku pomachać przejeżdżającemu w limuzynie Rafałowi Trzaskowskiemu
— dodaje.
Miasto w uzasadnieniu odrzucenia wspomnianego projektu podkreśliło m.in., że rezygnacja prezydenta miasta i jego zastępców z aut służbowych „wiązałaby się z ryzykiem obniżenia efektywności działań zarządczych”.
W przypadku Rafała Trzaskowskiego efektywność ma znaczenie, a dla zwykłego mieszkańca, który porusza się po drogach, to efektywność ma nie mieć znaczenia. Mało tego wygląda na to, że wszyscy mają zejść z drogi, żeby Rafał Trzaskowski mógł efektywnie korzystać z transportu indywidualnego jakim jest samochód służbowy
— mówi poseł PiS.
Jeżeli władze Warszawy tak bardzo chcą stosować zapisy polityki transportowej miasta, to przede wszystkim powinny zacząć od siebie, dając przykład innym. Natomiast tutaj widać, że mamy do czynienia z podwójnymi standardami. Lepiej traktują siebie i podległych sobie urzędników, a reszta niech korzysta sobie ze „zbiorkomu”, jeździ na rowerze albo porusza się pieszo. Szkoda, że Rafał Trzaskowski nie myśli o mieszkańcach, tylko o swoich czterech literach
— stwierdza.
not. as
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/645647-lisiecki-trzaskowski-mysli-tylko-o-swoich-czterech-literach