Poseł Lewicy Maciej Gdula w programie „Woronicza 17” próbował kpić z obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej „Chrońmy dzieci, wspierajmy rodziców” i zagrożeń związanych z seksualizacją dzieci, jak również z zaniepokojenia zakupem części akcji wydawcy „Rzeczpospolitej” przez holenderską firmę, sfinansowanym przez niemiecki bank. Doszło do ostrej wymiany zdań między Gdulą a prowadzącym, Miłoszem Kłeczkiem.
„Bardzo często dzieci chcą się przebierać”
To jest ten przykład, który podałem, przykład zaprezentowany przez panią marszałek Witek, gdzie dziewczynki miały się przebierać za chłopców, a chłopcy za dziewczynki. Czy uważa pan to za normalne?
— pytał Kłeczek posła PSL, Krzysztofa Paszyka, który nie potrafił jasno określić, czy poprze obywatelski projekt ustawy, czy też nie. Wtrącił się polityk Lewicy, Maciej Gdula.
Ja uważam, że to jest normalne. Bardzo często dzieci chcą się przebierac, a rodzice i edukatorzy zakazują tego
— stwierdził.
Chłopcy chcą się przebierać za Spidermana albo Batmana, a dziewczynki…
— mówił Kłeczek.
Za Wonderwoman…
— podpowiedział poseł PiS Radosław Fogiel.
Nie straszmy tym, naprawdę, to jest typowa prawicowa nawijka. Straszne, chłopiec pomalował sobie paznokcie
— próbował ironizować Gdula.
Miłosz Kłeczek odpowiedział, że jako ojciec nie chciałby, aby ktoś bez jego zgody kazał jego synowi pomalować paznokcie albo usta.
A gdyby pana syn chciał sobie pomalować paznokcie, to co by pan zrobił?
— pytał poseł Lewicy.
Musiałbym z nim porozmawiać, dlaczego ma takie myśli. Taka jest rola rodzica, żeby rozmawiać, edukować
— odpowiedział Kłeczek.
Bo mu się podobają kolorowe paznokcie. Zakazałby mu pan tego? Pan uważa, że to jest straszne zagrożenie?
— kpił Maciej Gdula.
Pan nie rozmawia ze swoimi dziećmi, ceduje pan ich edukację całkowicie na jakieś środowiska, które wchodzą do szkół?
— dopytywał prowadzący.
Oczywiście, że rozmawiam, ale to nie jest nic strasznego, że dzieci założą sukienkę. Radna PiS założyła sobie komitet tak zwany obywatelski. Ta pani, która jest pełnomocniczką, startowała z list Prawa i Sprawiedliwości w 2018 r.
— stwierdził parlamentarzysta Lewicy.
A to jest przestępstwo?
— zapytał poseł Fogiel.
Nie. Ale nadymacie tę sprawę i robicie aferę z tego, z czego afery nie należy robić
— podkreślił Gdula
Zwracając się do prezydenckiej minister Małgorzaty Paprockiej, polityk Lewicy dalej silił się na ironię:
Pani minister, jest pani w spodniach dzisiaj? Straszne!
Robi pan sobie żarty z poważnych rzeczy, bo mówimy o socjalizacji pierwotnej, kiedy dziecku można wtłoczyć do głowy różne rzeczy, niezgodne z jego przekonaniami i preferencjami i wmówić mu, że to jest normalne, że to jest standard, kiedy jest to dewiacja. I pan się dzisiaj podpisuje pod tym obiema rękami
— podsumował prowadzący.
„To nie jest tak, że wszędzie czają się Niemcy”
W kolejnej części programu tematem rozmowy był zakup 40 proc. akcji Gremi Media przez holenderską firmę Pluralis. Pieniądze wyłożył niemiecki bank.
„Zobowiązanie, które się opłaca” – tak ma być uzasadniony cel zakupu tych 40 proc. akcji wydawcy „Rzeczpospolitej”. Panie pośle, czy nie uważa pan, że jednak należałoby się zająć sprawą kapitału zagranicznego na rynku medialnym w Polsce? Dzisiaj mamy niemiecki kapitał dominujący
— wskazał Miłosz Kłeczek, zwracając uwagę, że kiedy ze strony rządu pada hasło repolonizacji mediów, opozycja natychmiast reaguje nerwowo.
Myślę, że przede wszystkim ciekawe jest, że państwo przedstawiają te inwestycje Pluralisa, który jest holenderską firmą. Niemiecki bank daje na to pieniądze. To jest ta cała spiskowa wizja, w której wszędzie czają się Niemcy bądź edukatorzy seksualni
— kpił Gdula.
Jeżeli mamy holenderską firmę, w której udziałowcami są też Belgowie, to naprawdę nie jest tak, że wszędzie czają się Niemcy
— stwierdził.
Jest tak, że w przypadku mediów, jest też publiczność. Ktoś tę gazetę kupuje, czyta, decyduje, czy to dziennikarstwo mu odpowiada, czy nie
— dodał.
Ale trzeba dobrać się do tego medium, i tak skierować tę narrację, żeby niepostrzeżenie pewnie ten odbiorca działał zgodnie z preferencjami. Najgorsze jest to, że są to preferencje Berlina
— powiedział Miłosz Kłeczek.
Bardzo negatywnie ocenia pan publiczność. Uznaje pan, że ludzie, którzy pana oglądają, mogą być tak łatwo zmanipulowani
— odpowiedział poseł Gdula.
Czy pan chce, żeby opinię publiczną w Polsce kształtował Berlin?
— pytał prowadzący.
Nie zgadzam się z takim postawieniem sprawy. Gdy jest się urzędnikiem bankowym, to zwraca się przede wszystkim uwagę na to, czy ten, któremu pożycza się pieniądze, będzie w stanie spłacić to zobowiązanie, a nie zastanawia się, gdzie redaktor Kolanko ma postawić przecinek. Bo to się do tego sprowadza
— ocenił parlamentarzysta Lewicy.
Redaktor Kolanko będzie redaktorem Kolanko, jestem o tym przekonany, i będzie czytany ze względu na to, jaką ma jakość pracy dziennikarskiej, a nie ze względu na to, że bankowcy, którzy pożyczą pieniądze Holendrom będą robić naciski na red. Kolankę
— podkreślił.
Problem w tym, że naciski Niemców na media w Polsce już się zdarzały - pokazuje to chociażby przypadek „Faktu” i pewnej rozmowy Pawła Grasia z Janem Kulczykiem. Widać jednak, że poseł Gdula zrobi wszystko, aby wybronić zachodnich sąsiadów.
aja/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/645495-gdula-kpi-z-seksualizacji-dzieci-ostre-starcie-z-kleczkiem