Donald Tusk, szef Izabeli Leszczyny, jest wystawiany jako specjalista od bycia premierem tylko dlatego, że sprawował funkcję szefa rządu.
Niewinne z pozoru pytanie Bogdana Rymanowskiego (w Radiu Zet), adresowane do wiceprzewodniczącej Platformy Obywatelskiej Izabeli Leszczyny, zawierało liczne pułapki. Pytanie brzmiało:
Jak to się stało, że uchodzi pani za specjalistkę od finansów w swojej partii?
Izabela Leszczyna odpowiedziała tak, jakby była uważana za specjalistkę od finansów poza swoją partią:
To bardzo dobre pytanie, ale do tych, którzy uważają mnie za specjalistkę. Proszę ich o to pytać. Bardzo wielu dziennikarzy tak się do mnie zwraca, zapraszana jestem na różne panele.
Każda właściwie wypowiedź Izabeli Leszczyny rodzi problemy logiczne i semantyczne, co czyni debatę publiczną zabawną. Bez tych logicznych i semantycznych zapętleń Izabela Leszczyna przesadnie wielu by nie interesowała, co znaczy, że akurat to zwraca na nią uwagę, czyli jest jej specjalnością. Niestety polityka polega jednak nie tylko na dostarczaniu zabawy publiczności.
Jest kwestią wtórną, że semantyczne i logiczne zapętlenia rzucają cień na jakość kształcenia na studiach dziennych i podyplomowych. Wcale nie musi być tak, że wynikają one z tego, iż skoro pani Leszczyna w trybie dziennym ukończyła polonistykę (na UJ w Krakowie), zaś w trybie podyplomowym – filozofię i etykę, to nie powinna mieć problemów z semantyką i logiką.
Podobnie jak pani Leszczyna może mieć problemy z finansami, skoro już jako polityk dorzuciła do swego portfolio „audyt zewnętrzny i kontrolę zarządczą w jednostkach sektora finansów publicznych” (w SGH w Warszawie). Może mieć, gdyż zapewne chodziło o to, żeby posiadała zdolność zasiadania w radach nadzorczych, a nie żeby się znała na finansach. Pani płaci, pani dostaje to, za co zapłaciła – taka zasada obowiązuje w polskiej edukacji akademickiej od około 30 lat i nikomu to nie przeszkadza.
Wracając do głównego wątku chodzi o to, że „wielu dziennikarzy” wcale nie uważa Izabeli Leszczyny za specjalistkę od finansów, tylko zwracają się do niej w sprawach finansów, gdyż „w swojej partii uchodzi [ona] za specjalistkę od finansów”. Problemem nie są więc dziennikarze i generalnie jacyś „oni”, lecz partia pani Leszczyny, czyli Platforma Obywatelska. Gdyby partia nie uważała Izabeli Leszczyny za specjalistkę od finansów, nikt by jej o finanse nie pytał.
Sprawa jest nawet bardziej skomplikowana (i zabawna): poza partią (PO/KO) Izabela Leszczyna nie jest uważana za specjalistkę w sprawach finansów, jest tylko o finanse pytana, gdyż PO ją wystawia jako specjalistkę od finansów. Należy więc pytać polityków PO, dlaczego wystawiają Izabelę Leszczynę jako specjalistkę od finansów. Sama Izabela Leszczyna skromnie zauważyła, że może dlatego jest uważana za specjalistkę od finansów, że „prawie trzy lata była wiceministrem finansów”. Wskazuje więc ona na prawdopodobieństwo, choć oczywiście wcale tak być nie musi.
Donald Tusk, szef Izabeli Leszczyny, jest wystawiany jako specjalista od bycia premierem tylko dlatego, że sprawował funkcję szefa rządu. Gdy ją sprawował, oczywiście nie był specjalistą od funkcji premiera, lecz specjalistą od bycia Donaldem Tuskiem. Podobnie pani Leszczyna nie była specjalistką od funkcji wiceministra (finansów), lecz od bycia Izabelą Leszczyną. Przypadkowo przez pewien czas w ministerstwie finansów. Dlatego mówi ona tylko o prawdopodobieństwie uznawania jej za specjalistkę od finansów w związku z tym, że pracowała w resorcie finansów.
Gdyby Izabela Leszczyna dostała etat w ministerstwie rozwoju i technologii, nie musiałaby sobie zawracać głowy posiadaniem kompetencji w kwestiach rozwoju i technologii, gdyż zajmowałaby w tym resorcie funkcję Izabeli Leszczyny. Niestety koledzy pani Leszczyny z PO też mają problemy logiczne i semantyczne, dlatego nie wystawiają jej jako specjalistki od Izabeli Leszczyny, tylko od finansów. Powód może być banalny: świat poza PO w ogóle nie potrzebuje specjalistów od Izabeli Leszczyny, nawet wybitnych.
Nic nie powinno zakłócać tego, że w partii (PO) istnieje potrzeba publicznego występowania Izabeli Leszczyny (wiceprzewodnicząca nie może nie występować, co dotyczy też m.in. Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i Cezarego Tomczyka), więc pokazuje się ona jako specjalistka od finansów. Oczywiście znacznie lepiej radziłaby sobie jako specjalistka od rozrywki, ale nie wiedzieć czemu w PO rozrywki nie traktuje się poważnie, choć jest podstawą funkcjonowania tej partii.
Polskie społeczeństwo nie jest w ciemię bite i ma pełną świadomość tego, że nawet gdy Izabela Leszczyna występuje jako specjalistka od finansów, to w rzeczywistości jest specjalistką od Izabeli Leszczyny, czyli od rozrywki. Dlatego nie trzeba nikogo pytać, z jakiego powodu ktoś uważa panią Leszczynę za specjalistkę od finansów, skoro to nie ma żadnego znaczenia. Chodzi przecież o rozrywkę. A jedną z jej najbardziej wyrafinowanych form jest semantyczna i logiczna zabawa, w jakiej roli występuje publicznie Izabela Leszczyna. Podobnie jak Donald Tusk i pozostali politycy Platformy Obywatelskiej. CBDU (co było do udowodnienia). Czuwaj!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/645394-wiceprzewodniczaca-po-jest-specjalistka-od-izabeli-leszczyny
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.