Ważne zmiany dokonują się często w sposób niemal niedostrzegalny, bardzo dyskretny, dla wielu niezauważalny. I z taką właśnie zmianą mamy teraz do czynienia w polskiej polityce. To jest bowiem ten moment, w którym opozycja - zwłaszcza Platforma Obywatelska - zdała sobie sprawę, że nie zada już nokautującego ciosu Prawu i Sprawiedliwości. Nie wygra w sposób przekonujący, miażdżący. Marzenie o wyniku rewolucyjnym, politycznie uzasadniającym przywrócenie „tego, co było”, działania niekonstytucyjne, oparte na przemocy, legło w gruzach. Niezależnie od tego, kto będzie rządził Polską późną jesienią, Platforma nie będzie mogła twierdzić, że Polacy zgodnie i masowo odrzucili Prawo i Sprawiedliwość. Tym samym nie da się ostatnich ośmiu lat wpisać do zeszytu zatytułowanego „wstydliwe polskie pomyłki”, co było marzeniem Tuska, i co próbował zrobić w odniesieniu do okresu 2005-2007-em.
Co przyniosło ową zasadniczą zmianę? Wygrana „bitwa o zimę”, zaskakująca energia PiS-u, który wydaje się być mniej zmęczony po ośmiu latach rządów niż Platforma po ośmiu latach opozycji. Pustka programowa Platformy, na której tle PiS to iskrząca pomysłami intelektualna potęga. Atak na Jana Pawła II, który spowodował ponowną auto-gettoizację środowisk lewicowych i liberalnych. Ale nade wszystko: przekonanie Polaków, że PiS jednak dowozi. PO znów nie doceniła społeczeństwa.
Platforma jest w desperacji. Wytapetowała cały kraj tandetnymi plakatami „PiS = drożyzna”, po czym… zanotowała spadek w sondażach. Społeczeństwo, choć zmęczone inflacją i wzrostem cen, wie, że to nie wina rządu. I przeczuwa, że rządy Tuska przerzuciłyby wszystkie koszty wojny na społeczeństwo, bez tych hojnych osłon, których rząd Morawieckiego nie żałuje. W istocie nasze programy osłonowe są najhojniejsze w całej Europie.
Cóż pozostaje Platformie? Nadzieja, że marsz 4 czerwca zmieni wszystko.
„To będzie pokazanie tej siły ludzi dobrej woli, ludzi, którzy podobnie myślą, którzy chcą w Polsce zmian. To symboliczna data, która stanie się pewnym początkiem, jeśli chodzi właśnie o kampanię wyborczą i wierzę, że dokładnie tam i wakacyjna praca przyniosą rezultaty w sondażach, ale przede wszystkim w wyniku wyborów”
— - oświadczył na antenie TOK FM Borys Budka. Słusznie Jan Śpiewak nazwał to „myśleniem magicznym”. Ten marsz niczego nie zmieni, co najwyższej spowoduje przesunięcie poparcia pomiędzy partiami opozycyjnymi, jeśli liderzy Polski 2050, Lewicy czy też PSL-u dadzą się złapać w pułapkę i napędzą wiatru imprezie Tuska.
Opozycji pozostała nadzieja, że dojdzie do władzy sposobem najmniej ambitnym: lepiąc niewielką większość z wszystkiego, co przeciw PiS, także z Konfederacji lub jej części. To możliwe, tak bywało już w historii, doświadczał tego choćby generał de Gaulle w powojennej Francji, otoczony kordonem starych partii. Czy będzie to jednak władza, która przetrwa? Wątpliwe.
Piłka jest dziś po stronie PiS. Jeśli nie popełni błędu, i jeśli znajdzie sposób ma przyciągnięcie jakiejś istotnej grupy społecznej celnie mierzoną obietnicą (to dziś najważniejsze chyba zadanie), wygra trzecią kadencję, ostatecznie grzebiąc karierę Tuska.
CZYTAJ: Politycy Platformy wierzą, że „od maszerowania” poprawią się im sondaże
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/645322-opozycja-juz-wie-ze-nie-zdola-zadac-nokautujacego-ciosu-pis
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.