Leszek Miller idealnie nadawał się na etatowego „wyprowadzacza” i „wprowadzacza” politycznego. Tak właśnie wyprowadzał sztandar PZPR, by następnie wprowadzać na polskie salony symbolikę Unii Europejskiej. Cierpi on na syndrom sługi, który pozbawiony jednego pana, wiernie służy nowemu.
Były premier biadoli więc na kozetce u redaktora Konrada Piaseckiego o tym jak Polacy „zepsuli” się od 2004 roku. Jak bardzo ulegają „populistom”. Jet nawet gorzej! Wśród Polaków znaleźli się także eurosceptycy, którzy nie podzielą entuzjazmu pana Leszka! Jest jednak na to „sposób”! To oczywiście mityczne zacieśnianie integracji europejskiej. Najlepiej takie, jak zacieśnianie przyjaźni polsko-radzieckiej. Nawet metody podobne, czyli presja i utrata części suwerenności. Kiedyś załatwiali to gorliwi funkcjonariusze ZOMO oraz gen. Jaruzelski. Dziś świetnie radzą sobie z tym unijni urzędnicy, którzy bezprawnie (ale zapewne w imię „ważnych” idei) blokują Polsce środki z KPO.
Z ulgą Bruksela zareagowałaby, gdyby wystąpiły warunki pozwalające przetransferować te pieniądze. Naprawdę wszyscy mają już tego dosyć. Tylko że niezależnie od tego, co władze polskie mówią, a te władze po prostu oszukują obywateli (…).Jest prosty komunikat - spełnijcie wszystkie wymogi dotyczące praworządności i pieniądze zaczną płynąć. Dopóki nie spełnicie, nie dostaniecie ani euro
– przekonywał dziś z satysfakcją w TVN24.
Pan premier ma też ogromny problem z faktem, że Donald Tusk nie jest uznawany przez wszystkich za lidera opozycji i pewniaka na stanowisko premiera. Dokładnie tak samo uważa pan von der Leyen, która wciąż jednak wierzy, że jej „friend” przejmie władzę w Polsce. Leszkowi Millerowi ciężko się dziwić. On i reszta kolegów - postkomunistów, dostali się do Parlamentu Europejskiego za pieniądze i na plecach działaczy Platformy Obywatelskiej. Do tego dochodzi potrzeba (ogromna) służenia jakimś „panom”. Kiedyś byli to „towarzysze radzieccy”, a dziś „towarzysze brukselscy”. Zmiana szyldu niewiele dla Leszka Millera znaczy. Już kilkakrotnie zmieniał barwy i polityczne „upierzenie”. Ma to we krwi.
Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polski, to moment szczególny, symboliczny. To taki dzień, w którym jesteśmy dumni ze swojej suwerenności, wspominamy tych, którzy za nasze narodowe barwy, oddali życie. Pewnie dlatego Leszek Miller został zaproszony do TVN24, gdzie mógł żalić się na Polskę i Polaków oraz wyrażać swoje rozczarowanie postawą niektórych Polaków. W tej stacji i w takim dniu, to gość idealny.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/644904-miller-sluzyl-towarzyszom-radzieckim-dzis-ma-nowego-pana