„Deklaracje PO o braku miejsc na listach dla krytyków aborcji, to przede wszystkich sygnał dla elektoratu. Z kolei to, co obecnie może się najbardziej opłacać koalicji PSL-Polska 2050, to odświeżyć PSL Szymonem Hołownią, a Hołownię zabezpieczyć PSL-em. Doktor nauk medycznych Kosiniak-Kamysz ma już po Kukizie spore doświadczenie w reanimowaniu słabnących kolegów - komentuje obecne wydarzenia na polskiej scenie politycznej w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, specjalista od systemów wyborczych.
wPolityce.pl: Poseł PO Marcin Kierwiński w jednym z wywiadów przypomniał zapowiedź Donalda Tuska z sierpnia 2022 r., że na listach KO nie będzie miejsca dla niepopierających aborcji do 12 tygodnia życia. Będą czystki na wyborczych listach Platformy?
Prof. Jarosław Flis: Ciężko powiedzieć. Moim zdaniem takie deklaracje, to przede wszystkich sygnał dla elektoratu. Przy obecnych sondażach widać, że zwolennicy takiego rozwiązania nie bardzo mogą liczyć na poparcie większościowe u wyborców. Z kolei opozycja walczy o większość. Wiadomo, że jeśli będą do wyboru trzy opcje: zostawić tak, jak jest, zliberalizować prawo aborcyjne, czy je zaostrzyć – na największe poparcie społeczne może liczyć druga opcja. I tym się kieruje PO. Czy ta strategia zakończy się sukcesem – dowiemy się jesienią.
Ten sukces można rozumieć dwojako: jako mobilizację stałego elektoratu lub przekonywanie wahających się. A więc ta deklaracja nie ułatwia tego drugiego, natomiast może dobrze służyć mobilizacji tych, którzy w tej sprawie maja jednoznaczne poglądy.
Wyścig na lewicowość z myślą o elektoracie?
Wyścig jak wyścig. Przypomnijmy sobie, że tąpnięcie w sondażach PiS-u zaczęło się jesienią 2020 r. czyli w momencie zmiany prawa aborcyjnego (zniesienia wspomnianej trzeciej przesłanki do aborcji – przyp. red.), i od tamtego czasu PiS nie odzyskał poprzedniej siły. Widać więc, że to jest temat, który ma swoją polityczną wagę.
Temat aborcji nie był za bardzo poruszany w żadnej z ostatnich kampanii wyborczych. PiS myślał tak, że OK, mamy takie, a nie inne poglądy, ale ich nie wcielamy w życie. Nie brał tego na sztandary, ale raczej omijał szerokim łukiem. Zmiana (trzecia przesłanka aborcyjna – przyp. red.) została wprowadzona po cichu, korzystając z trwającej pandemii. I to – jak mówiłem – PiS kosztowało bardzo dużo. Andrzej Duda także nie prowadził swojej kampanii pod tym kątem. Nie dziwi więc, że są tacy po drugiej stronie, którzy teraz próbują przerzucić wajchę na drugą stronę.
Mają więc posłowie Joanna Fabisiak i Bogusław Sonik podstawy do obaw, że nie znajdą się na wyborczych listach?
Na razie słyszymy jedynie deklaracje Tuska. Jak to będzie wyglądać dalej, zobaczymy. Wiele będzie zależeć od układu sił między Platformą a Lewicą i Hołownią. Kiedy np. okaże się, że sojusz Hołowni i Kosiniaka zaczyna odbierać konserwatywnych wyborców Platformie – w najbliższych tygodniach może się okazać, że trzeba zweryfikować ten pogląd. Może się też okazać, że na lewicy się nie zyskuje, a za to na prawym skrzydle się traci. O tym wszystkim dopiero się przekonamy. Być może wyjdzie z sondaży, że temat aborcji KO także zacznie omijać szerokim łukiem.
Wspomnieliśmy już o nowej koalicji PSL-Polska 2050. Deklaracja Tuska przypomniana przez Kierwińskiego wzmocni ją.
Z pewnością tak.
Ten alians partiom Hołowni i Kosiniaka-Kamysza pomoże bardziej wypłynąć?
Bez wątpienia zabezpiecza je przed przed progiem wyborczym, co w jakiś sposób przez cały czas nad jednymi i drugimi wisiało.
Cztery listy opozycji to było stanowczo za dużo. Jeśli do tego dołączyć PiS i Konfederację – mamy sześć partii. Zwykle szósta partia w Polsce nie przekracza progu wyborczego. Tą szóstą z dużym prawdopodobieństwem byłaby Polska 2050 lub PSL, a z koalicją wyborczą PSL-Polska 2050 – będzie list pięć, więc ich szanse wzrastają.
To będzie łatwe porozumienie?
Tym partiom połączyć się będzie najłatwiej z racji na kilka przynajmniej podobieństw, wspólnego nastawienia do problemów. Choćby w deklaracji, że „zwalczamy rząd PIS, ale nie walczymy z owocami PiS”. Mamy tu dystansowanie się od totalności PO, tych wszystkich kategorycznych komunikatów.
Będzie im łatwiej także dlatego, że mają mniej posłów, niż inne partie. Będzie więc mniejsza walka o miejsca na listach, niż w przypadku dużych partii. Mniej rzeczy trzeba uzgadniać.
Tak więc jest to koalicja najbezpieczniejsza z możliwych i najbardziej naturalna. To jest minimum, a prawdopodobnie też i maksimum możliwej integracji po stronie opozycyjnej.
Kto więcej zyskuje?
Jest problem świeżości Hołowni, ale on się dawno rozstrzygnął, kiedy zaczął uczestniczyć w życiu parlamentarnym. Gdyby zebrał swoich posłów i trzymał na zewnątrz, to może by się dało tę świeżość utrzymać. Jednak się zaangażował, zaczęły się negocjacje, naciski na tworzenie wspólnej listy. W rezultacie okazuje się, że to, co obecnie może się najbardziej opłacać, to odświeżyć PSL Szymonem Hołownią, a Hołownię zabezpieczyć PSL-em. Doktor nauk medycznych Kosiniak-Kamysz ma już po Kukizie spore doświadczenie w reanimowaniu słabnących kolegów.
Wracając do pytania: ta koalicja jest nie tylko najłatwiejsza, ale także potrzebna obu stronom. Wiemy że polski relacje koalicyjne są niebanalne. Wszyscy świetnie wiedzą, choć można udawać, że tak nie jest, że Zjednoczona Prawica nie jest tak bardzo zjednoczona. Ta z Gowinem się posypała, ta obecna wisi na włosku – moim zdaniem tylko dlatego, że nie ma kto przy PiS-ie Solidarnej Polski zastąpić.
Wiadomo że część ludzi odchodzi od Hołowni, doświadczenie z Kukizem nic PSL-u nie kosztowało. Mieli same zyski.
Będzie premia wyborcza za jedność?
Czy dostaną więcej głosów, niż gdyby PSL i Polska 2050 poszły osobno – tego dziś nie da się rozstrzygnąć. Ważne jest pytanie, jaką te partie mają alternatywę? Można przypuszczać, że dostaną więcej głosów, niż w przypadku, gdyby poszli jeszcze większą koalicją. Natomiast gdy chodzi o zdobyte mandaty - będą mieć ich więcej.
To będzie - w Pana opinii - jedyna koalicja opozycji do wyborów?
Na razie nie wygląda na to, by powstawały kolejne. Ani Tusk, ani Lewica, nie palą się do wspólnej listy.
Co innego jedna lista, kiedy się równoważy lewą i prawą stronę. Niezależnie od przesunięcia w lewo Platformy, która nastąpiła w minionych kilkunastu latach, nie jest ono aż tak dalekie, by Platforma była pewna, że Lewicę oskubie z elektoratu, chociaż to też nie byłoby takie dobre dla opozycji, gdyby lewica spadła pod próg. Z pewnością nic nie zapowiada, żeby Platforma się zdecydowała na porozumienie z samą Lewicą. Wszystkie ugrupowania wiedzą, że apele o jedność, to nie apele o jeden krok dalej, ale jedność całej opozycji. Z pewnością z aliansu PO z Lewicą najbardziej cieszyłaby się Konfederacja i Hołownia z Kamyszem.
Koalicja PSL-Polska 2050 utworzyła wspólny komitet wyborczy i to jest jej cel na teraz. Czy ma jednak szansę istnieć nadal po wyborach? Jakie są na to perspektywy?
Myślę, że cele są o wiele bardziej dalekosiężne, wprost – by wspólnie rządzić. Zauważmy, że w połowie sejmików Platforma z powodzeniem rządzi z PSL-em wspólnie, nawet od 16 lat, jak w sejmiku Wielkopolski. Te wszystkie opowieści o skłóconej opozycji, która zaraz się rozpadnie? Kiedy się spojrzy na sejmiki wojewódzkie to nie opozycja, ale PiS ma wewnętrzne problemy na Podlasiu i w Łódzkim, stracił władzę na Śląsku itd.
Nawiasem mówiąc, w CBOS obecne oceny rządu są zbliżone, a nawet gorsze, niż oceny rządu Ewy Kopacz w kwietniu 2015 roku. Daleki byłbym od odmawiania opozycji siły do osiągnięcia dobrego wyniku wyborczego, co się przekłada na powyborcze rozwiązania.
Rozmawiał Radosław Molenda
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/644587-wywiad-prof-flis-o-listach-po-i-odswiezaniu-psl-u-holownia