Donald Tusk od wielu miesięcy próbował zniszczyć sojusz Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza. To była operacja zakrojona na szeroką skalę. Od dziś Polska 2050 i Koalicja Polska-PSL idą razem. Obaj politycy przeżyli antydemokratyczną jatkę w wykonaniu byłego premiera, zastępów hejterów i usłużnych im mediów. To zły znak dla Tuska.
CZYTAJ TAKŻE:Partia Szymona Hołowni i PSL ogłaszają decyzję o wspólnym starcie w wyborach! „Powołamy koalicyjny komitet”
To miał być tylko polityczny spacerek. Za Tuska robotę miały wykonać media oraz chmary internetowych hejterów wysyłanych przez Giertycha i spółkę. Prawie się udało. Z 20 - 25 proc. poparcia dla Hołowni zostało 7-9 proc., a PSL ledwie dotyka progu wyborczego. Partię Hołowni, do ostatniej chwili, próbowano rozbić wewnętrznie. Świadczy o tym fakt odejścia grupy podwarszawskich działaczy, do czego doszło zaledwie kilka dni temu. Wściekłość „salonu” była wprost proporcjonalna do uporu polityków nowej koalicji. Okładki gazet, materiały TVN24, głośne tytuły w usłużnych Tuskowi portalach były bronią skuteczną. Spadek notowań Hołowni i Kosiniaka-Kamysza był wyraźny.
Do tego doszedł internetowy hejt „wyznawców” Giertycha, Lisa i innych „Wiejskich”. Tam rozpętało się istne piekło. Określenie „kałownia”, którym Tomasz Lis nazwał Hołownię było jednym z lżejszych i bardziej kulturalnych.
Wściekłe wyzwiska, wulgaryzmy, grożenie odpowiedzialnością karną, a nawet fizyczną eliminacją były codziennością. Media zachowywały się niczym carski policjant w trakcie rosyjskich pogromów żydowskich. Udawały, że sprawy nie ma. Nie tylko. Pośrednio zachęcały rozgrzanych internautów do kolejnych ataków. Nie było niemal żadnego „sprawiedliwego”. Niemrawo, ale jednak, Hołowni bronili symetryści, a media konserwatywne wzywały do opamiętania. Na szczęście nie doszło do zbrodni. Ta obojętność, a nawet ciche sprzyjanie hejtowi przez media salonu III RP, przejdą do historii i staną się symbolem hańby. Miejmy nadzieję, że organizatorzy nagonki zapłacą za to jakąś cenę.
Tej rzezi przypatrywał się także Donald Tusk, który łajał obu liderów i nie reagował na niewyobrażalne barbarzyństwo „swoich” mediów i sekciarzy. Kilka dni temu zrozumiał jednak, ze przegrał i nazwał obu polityków „patriotami”. Czy oni zapomną mu to co zrobił i czego zaniechał w tej kampanii nienawiści? To będzie próba charakteru dla Hołowni i Kosiniaka-Kamysza.
Sam Donald Tusk pokazał jednak swoją prawdziwą, antydemokratyczną twarz. Despota, który nie znosi sprzeciwu i różnorodności po stronie opozycji, wydał na konkurentów wyrok śmierci. „Skazani” przeżyli jednak egzekucję i prawdopodobnie wyszli z tej opresji silniejsi. Tusk nie zaprzestanie swojej krucjaty przeciwko Hołowni i Kosiniakowi-Kamyszowi, ale będzie musiał bardziej uważać, być ostrożniejszym. Dlaczego? To pytanie ważne także dla możliwej koalicji w przyszłym Sejmie. Jak usiąść do jednego politycznego stołu ze swoim oprawcą? To pytanie będą musieli zadać sobie także obaj politycy nowej listy wyborczej. Powinni wiedzieć, że Tusk nigdy nie będzie wobec nich lokalny, nigdy nie wybaczy im tego, że ośmielili się mu stawiać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/644423-tusk-wie-ze-kosiniakowi-kamyszowi-i-holowni-moze-sie-udac