Polscy eurodeputowani głównie z Lewicy i Koalicji Obywatelskiej chcą udaremnie budowę zapory na granicy z obwodem kaliningradzkim. Kilka dni temu portal Niezalezna.pl poinformował, że polscy europosłowie zbierają podpisy pod listem przeciw finansowaniu kolejnego muru granicznego ze środków UE.
Zdecydowanie sprzeciwiamy się wykorzystaniu funduszy UE do finansowania murów granicznych. Takie środki nie tylko utrwalają podziały i separację między społecznościami, ale także mają negatywne skutki humanitarne i gospodarcze. Uważamy, że fundusze UE powinny być wykorzystywane do promowania integracyjnego i opartego na współpracy podejścia, które sprzyja jedności i wzajemnemu zrozumieniu wśród państw członkowskich. W związku z tym z szacunkiem pytamy, czy podziela Pani tę samą opinię i czy jest Pani zaangażowana w promowanie alternatywnych rozwiązań, które przedkładają współpracę i integrację nad dzielące mury graniczne.
— piszą eurodeputowani w liście do Ylvy Johansson, europejskiej komisarz do spraw wewnętrznych.
Pod tym listem podpisali się m.in. Danuta Hübner, Janina Ochojska, Róża Thun, Robert Biedroń, Łukasz Kohut, Włodzimierz Cimoszewicz i Sylwia Spurek. Ale zbieranie podpisów wciąż trwa.
Ten list, to przejaw dramatycznego niezrozumienie interesu Polski i całej Unii Europejskiej. Jest tym bardziej zaskakujący, że na potrzeby polityki krajowej politycy Lewicy chwalą zaporę na granicy z Białorusią, a także tę, która powstaje na granicy z Rosją. Do tej pory zapora z concertiny powstała na ponad połowie długości lądowej granicy z obwodem kaliningradzkim Federacji Rosyjskiej, która liczy ok. 198 km.
Lewica na początku była przeciwna temu, ale dzisiaj po ponad roku wojny uważamy, że jest to niezbędne. Ta granica musi być zabezpieczona w lepszy sposób
— mówił w rozmowie z Marcinem Wikło, w Kwadransie Politycznym Marcin Kulasek, sekretarz generalny Nowej Lewicy.
Tymczasem eurodeputowani reprezentujący Lewicę sprzeciwiają się kolejnym zaporom i wydawaniu na to środków z UE.
A przecież w ten sposób o bezpieczeństwo własnej i całej UE postanowiły zadbać także inne kraje. Warto przypomnieć, że Finlandia poszła w ślady Polski i także buduje zaporę na granicy z Rosją. Umocniony ma zostać dwustukilometrowy odcinek na granicy fińsko-rosyjskiej, która ciągnie się przez ok. 1300 km. Koszt budowy tej zapory, to 380 mln euro.
Także Litwa wybudowała zaporę na granicy z Białorusią. Ten kraj idzie teraz dalej. Jak informuje dziś Dziennik Gazeta Prawna Litwa buduje ochotnicze oddziały straży granicznej. Będzie mógł w nich służyć każdy obywatel UE.
Litewska nowelizacja ustawy o granicy państwowej umożliwia jej ochronę obywatelom każdego państwa UE. Ochotnicy będą mieli prawo używania przemocy wobec migrantów. To odpowiedź na wywołany sztucznie przez Rosję i Białoruś kryzys graniczny z 2021 r. Władze w Wilnie obawiają się, że wraz z niepowodzeniami na froncie ukraińskim Kreml ponownie sięgnie po rozwiązania poniżej progu wojny, a jednym z nich będzie stworzenie presji migracyjnej
— czytamy na pierwszej stronie DGP w tekście „Mury w unijnym głównym nurcie” Mateusza Roszaka i Zbigniewa Parafianowicza.
Według portalu Unia chce wspierać budowanie zapór na granicach. Oby list polskich eurodeputowanych nie pokrzyżował tych planów. Przecież nikt dziś nie może mieć wątpliwości, że krajobraz w UE wygląda dziś zupełnie inaczej niż jeszcze dwa lata temu, a zagwarantowania bezpieczeństwa wspólnocie spoczywa głównie na barkach państw, których granica jest zewnętrzną granicą UE.
Szkoda, że polscy eurodeputowani tego nie widzą. Widzi natomiast większość Polaków, która przy urnie wypowie się o tym, co myśli o antypolskiej postawie części eurodeputowanych z Polski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/643908-polscy-eurodeputowani-znow-przeciwko-polskim-interesom