Tekst ukazał się na portalu wybrzeze24.pl
Polityka handlowa to dzieło wspólne biurokratów z Brukseli, a nie indywidualna, jednostronna fanaberia poszczególnych państw.
Reakcja UE na wprowadzenie przez polski rząd terminowych środków ochrony polskiego rolnictwa przed hurtowym napływem rozmaitych produktów spożywczych z Ukrainy zawstydza swoim fałszem.
Sygnały z Warszawy o wielkoskalowym zagrożeniu dla polskich rolników instytucje unijne puszczały mimo uszu. Nikogo w Brukseli nie wzruszała dewastacja ekosystemu społeczno-gospodarczego polskiego rolnictwa przez pozbawiony barier celnych eksport z ukraińskich firm przemysłu rolnego rejestrowanych na Cyprze.
Niezależnie od pierwotnych okoliczności agresji Rosji na Ukrainę, nie ma żadnego powodu, by poszkodowani w tym konflikcie byli polscy rolnicy, polską wieś, polskie społeczeństwo. Niechęć do Rosjan, by parafrazować Dmowskiego, nie może być silniejsza niż miłość do własnego kraju.
Rząd nie mógł dłużej czekać z jednostronną ochroną fundamentów ekonomicznych polskiego rynku spożywczego. Brak reakcji i narastanie protestów ułatwiłoby spełnienie ujawnionych marzeń liderów Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej, by rozwibrowane emocji w Polsce pomogły Donaldowi Tuskowi w powrocie do władzy w Warszawie.
Chaos, który UE chciała zaszczepić w Polsce swoją jednostronną bezczynnością wobec ochrony rynku wewnętrznego, jest w najwyższym stopniu podejrzany.
Albowiem sprawach, w których UE nie ma żadnych kompetencji, bo Rzeczpospolita Polska w traktacie akcesyjnym ich nie przekazała, instytucje unijne wykazują się jednostronną polityczną przedsiębiorczością, grając według tej samej partytury na różnych instrumentach. Nie jest bowiem dozwolone gmeranie przez różnych komisarzy, sędziów TSUE i parlamentarzystów europejskich, w tym polskich, w organizację ustroju sądowego w Polsce. Wedle Konstytucji RP, która niezależnie od rojeń różnych brukselskich uzurpatorów pozostaje w Polsce najwyższym prawem, to polski parlament przy ul. Wiejskiej kształtuje ramy prawne pracy sądów, sędziów…
Państwo brukselskie, nieujawniony publicznie 28 członek Unii Europejskiej, wydaje się uczestniczyć „jednostronnie” w hybrydowym ataku na legitymizowany demokratycznym werdyktem obywateli rząd w Polsce. Być wspólnikiem Putina, Łukaszenki, by spełnić marzenie D. Tuska o powrocie na urząd pierwszego ministra?
Nie jest kompetencją Brukseli wpływanie na wybory polskich obywateli.
Dziwny jest ten zapach dobiegający z pokoi Berlaymont.
Brzydko się z Polską bawicie…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/643719-dwa-lica-brukseli-wylaczna-kompetencja