Spośród europejskich wartości, które są opisane na stronie internetowej Unii Europejskiej wyróżniają się przede wszystkim „ekologia” i „równość”. To pierwsze jest walką z ociepleniem klimatu, to drugie zilustrowane jest tęczową flaga.
Europa rozdarta
Poszukiwania w unijnych przekazach konkretnych wartości duchowych, kulturowych czy wspólnotowych ma sens szczególnie w dobie rozbieżności intencji europejskich państw w obliczu ludobójczej inwazji Rosji na Ukrainę. Bo oto przychodzą mordercy, gwałcą kobiety, kradną majątki, niszczą domy, porywają dzieci, a Stary Kontynent, kolebka zachodniej cywilizacji, telepie się od postawy ocalenia Ukrainy (Polska, państwa bałtyckie), przez „Ukrainie wystarczy już pomocy zbrojnej” (Niemcy), po skupieniu się na Ameryce jako przeciwniku (Francja).
Wojna ekologom nie przeszkadza?
Po raz kolejny, ale tym razem z druzgoczącymi skutkami, widać jak bardzo lewicowo-liberalne wartości nie wystarczają, by sprostsać wyzwaniom współczesności. Ludzie nie chcą się mobilizować i poświęcać dla ponadpaństwowego tworu, który proponuje wiatraki zamiast elektrowni węglowych, segregowanie śmieci, tekturowe słomki do picia drinków, ale nie chcą też utożsamiać się z Europą dlatego, że dużymi miastami idą sobie parady gejów, a gdzieniegdzie można zawrzeć homoseksualny ślub. To nie są żadne prawdziwe idee. Jak bardzo ich twórcy w nie nie wierzą, obrazuje też fakt, że Rosja - a jej inwazja w szczególności - uderza w te unijne wartości - wojna niszczy klimat, przyrodę, emituje dwutlenek węgla, giną ludzie w wyniku decyzji przecież bardzo homofobicznego reżimu, a w Europie trudno znaleźć aktywistów, którzy by z tego powodu przykuwali się do bram czy oblewali dzieła sztuki z kolekcji braci Morozowów.
Czego bronić w Europie?
Wielkie wartości nowej Europy zostały zawieszone na kołku.
Ten kryzys tożsamości nie jest niczym nowym, ale w obliczu wojny przynosi poważniejsze pytania. Czy Europejczycy broniliby swoich krajów? Ubodzy Ukraińcy walczą za „ojczyznę” i za „naród”, a czy Francuzi i Niemcy siedzieliby w błotnistych okopach za prawo do zmiany płci i sprzątanie z trawników swoich kup po psach?
Tylko beznadziejnie naiwni mogą sobie wyobrazić, że Francja tak szybko upadła z powodu zwykłej mechanicznej siły nazistowskiej machiny wojenne
-pisał James Burnham w „Rewolucji menadżerów” rok po tym jak Hitler jednym blietzkriegiem zajął Francję. Dalej przekonywał, że armia,
która może wystarczyć na dłuższą metę, ale nie do zniszczenia wielkiego narodu z kolosalnym wojskowym establishmentem w ciągu kilku tygodni. Francja upadła tak szybko, ponieważ jej lud nie miał serca do wojny - jak każdy obserwator i zauważył, nawet przez cenzurę, od początku wojny.
W roku 1940, jak twierdził amerykański filozof, który porzucił wierzenia komunistów, ale do kapitalizmu się nie przekonał, Francuzi nie mieli serca do walki, ponieważ
ideologie, do których się odwoływano, nie miały już mocy poruszania ich serc. Mężczyźni są wychowywani na bohaterów nawet dla bardzo głupiego ideału, ale muszą przynajmniej w ten ideał wierzyć.
Tymczasem obecne ideały Europy nie przekonują samych wyznawców, skoro stosują je oni tak wybiórczo, wreszcie wywołują one co najwyżej obojętność wobec tak wielu wspólnotowych i kulturowych spraw. Normalni ludzie, gdyby przez ćwierć wieku sponsorowali Gazociąg Północny, po którego ukończeniu ludobójca czuje się gotowy napaść na drugie państwo, otóż tacy normalni ludzie spłonęliby ze wstydu i za wszelką cenę pomogli ofiarom. Niemcy jednak takimi normalnymi ludźmi nie są, ich pomoc idzie ospale, kroplówkowo, niewystarczająco, z wielką łaską, ostatecznie jest wstrzymana, a ulicami Berlina potrafią przejść prorosyjskie marsze. To prawdziwa zgroza do czego doprowadziły lewicowe i liberalne pseudowartości.
Bóg, Honor i Ojczyzna czyli po staremu
Patrząc na głupkowate uśmieszki Macrona czy Scholza nie ma co się zapalać do reformy Europy, ale na naszym podwórku stare sprawdzone wartości trzeba trzymać na piedestale. Jeśli coś nam pozwoli wytrzymać presję Komisji Europejskiej, jeśli coś ma nas zmobilizować do kosztów rozbudowy i utrzymania armii, jeśli mamy mieć coś wspólnego, co nam umożliwi obronę granicy z Białorusią i Rosją, wreszcie jeśli mamy wesprzeć Ukrainę w obronie i sami wygrać w wojnie - przynajmniej hybrydowej - z Putinem, to muszą być twarde ideały: Bóg, Honor, Ojczyzna, Rodzina, Własność, Tradycja, Naród, Groby, Historia, Kultura, a nie świecidełkowe sloganiki LGBT-ów, Greenpeaców i okrzyki „wściekłych macic”. Jesteśmy za bardzo wysunięci na wschód i za bardzo pogardzani przez europejski Zachód, by eksperymentować z nowinkami wymyślonymi, przez salonowych pupilków zblazowanych życiem i niedorosłych do poważnych wyzwań współczesności.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/642987-czy-poszedlbys-na-wojne-o-tekturowe-slomki-do-drinkow