Już umowa o stowarzyszeniu Ukrainy z UE z 2014 roku, spowodowała liberalizację handlu pomiędzy jej stronami, polegające na redukcji ceł, kontyngentów i innych ograniczeń pozataryfowych, której celem było wsparcie dla ukraińskiej gospodarki.
Z kolei od od 1 stycznia 2016 roku weszła w życie pogłębiona i kompleksowa umowa o wolnym handlu (DCFTA) pomiędzy UE i Ukrainą, która spowodowała zniesienie większości ceł, po stronie unijnej zniesiono 98 proc. ceł , po stronie ukraińskiej aż 99 proc., co oznacza, że pozostały tylko cła na nieliczne towary.
W handlu towarami rolnymi pozostały tylko i to obniżone cła na takie produkty jak: przetwory mleczne, jaja, cukier, oleje i tłuszcze zwierzęce, oraz kontyngenty taryfowe w odniesieniu do pszenicy, cukrów, mięsa drobiowego i wieprzowiny, ich wielkość jest ustalana corocznie i dopiero w przypadku ich przekroczenia, uruchamiane jest naliczanie ceł.
Ale i te ograniczenia zostały zniesione od 2 czerwca 2022 roku w wyniku rocznej liberalizacji taryfowej w kontaktach handlowych z Ukrainą, co było reakcją UE na agresję Rosji na ten kraj i co miało być dodatkową formą pomocy dla jego gospodarki.
W tym liberalizującym rozporządzeniu istnieje klauzula, mówiąca o tym, że KE sama albo na wniosek państwa członkowskiego, może ponownie wprowadzić ograniczenia wwozowe, jeżeli produkt pochodzący z Ukrainy jest „przywożony na warunkach, które powodują poważne trudności dla unijnych producentów produktów podobnych, lub bezpośrednio konkurencyjnych”.
Milczenie Brukseli
Tyle tylko, że w sytuacji kiedy producenci zbóż z Polski, ale także innych tzw. krajów frontowych (Słowacji, Węgier, Rumunii, Bułgarii, a nawet Czech) informowali KE, że takie trudności występują w związku z nadmiernym importem pszenicy, kukurydzy i rzepaku z Ukrainy, reakcji komisarza Dombrovskisa, odpowiedzialnego z politykę handlową UE, niestety nie było.
Wprawdzie na wniosek komisarza Janusza Wojciechowskiego, KE zgodziła na uruchomienie dwóch transz środków z unijnej rezerwy kryzysowej w wysokości po kilkadziesiąt milionów euro każda, które trafią do tzw. krajów frontowych (między innymi do Polski, dwukrotnie po ok. 30 mln euro), ale jak łatwo się domyślić, są to środki niewspółmierne do strat jakie ponieśli rolnicy w związku z jednej strony z wyraźną obniżką cen skupu w porównaniu z jesienią poprzedniego roku, z drugiej niemożnością sprzedaży ziarna w związku z wypełnieniem magazynów ukraińskim zbożem.
W tej sytuacji polski rząd zdecydował się na wprowadzenie w ostatnią sobotę zakazu wwozu na nasze terytorium towarów rolnych z Ukrainy z aż 18 grup towarowych do 30 czerwca 2023 roku, a także przewozu tranzytowego tych produktów przez nasze terytorium, ponieważ często było to tylko deklarowanie tranzytu, a rozładunek następował w naszym kraju.
Dzisiaj przyjeżdża do Polski minister rolnictwa Ukrainy i być może w porozumieniu z nim, uda się określić takie warunki, jakie powinien spełniać tranzyt produktów rolnych z Ukrainy przez Polskę w taki sposób, że będzie pewność ich wywozu do krajów trzecich i wtedy ten tranzyt będzie można odblokować.
Reakcja KE
Po ogłoszeniu przez Polskę blokady wwozu produktów rolnych z Ukrainy, natychmiast odezwała się zarówno rzeczniczka KE jak i sama jej przewodnicząca Ursula von der Leyen z przypomnieniem, że polityka handlowa jest wyłączną kompetencją UE i kraje członkowskie, nie mogą samodzielnie podejmować w tej w tym obszarze decyzji.
To oczywiście prawda, ale w sytuacji kiedy instytucje unijne - w tym przypadku Parlament i Rada - podejmują decyzję o pełnej liberalizacji handlu z Ukrainą, a następnie milczą, gdy kraje członkowskie sygnalizują poważne problemy z tym związane, to muszą podejmować działania radykalne, chcąc ratować określone segmenty swojej gospodarki (w tym przypadku rolnictwo).
Miejmy nadzieję, że KE i inne instytucje unijne wezmą jednak pod uwagę poważne problemy spowodowane liberalizacją handlu z Ukrainą, szczególnie w rolnictwie w tzw. krajach frontowych i zamiast je straszyć karami, wypracują takie formy ich wsparcia, aby handel z walczącą z Rosja Ukrainą, mógł zostać wznowiony.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/642873-ue-uderzyla-w-polskie-rolnictwo-a-teraz-straszy-karami