„Chodzi tutaj o gospodarkę leśną, o przemysł. Jesteśmy przecież liderem w Europie. Ale w grę wchodzą również interesy klimatyczne, które zamieniają się w czyste pieniądze” - mówi portalowi wPolityce.pl była szefowa MEN, od 2019 r. europoseł PiS, Anna Zalewska.
wPolityce.pl: Jak odniosłaby się Pani do zakusów eurokratów na polskie lasy – także w kontekście depeszy ujawnionej wczoraj przez wiceministra Michała Wosia?
Anna Zalewska: Jeżeli chodzi o polskie lasy, to mamy sytuację skomplikowaną i zarazem tak naprawdę początek drogi, którą wymyśliła sobie Unia Europejska.
Z jednej strony to są opinie, które są pozytywne, również głosowane przez polskich eurodeputowanych z PSL-u i Platformy Obywatelskiej, zmierzające do tego, że rozpoczynamy drogę do wyłączenia wyłącznych kompetencji krajów członkowskich w zakresie zarządzania lasami, gruntami, wodą i energetyką, bo to jest w całym pakiecie. Z drugiej strony mamy wyrok Trybunału Sprawiedliwości, który uznał za stosowne orzec, że NGO-sy mają prawo do tego, żeby zarządzać gospodarką leśną między innymi w Polsce.
I rzeczywiście, jest ta depesza odkryta przez pana ministra Wosia, pokazująca że rzeczywiście polskie lasy miały być włączone w plan odszkodowań dla środowisk żydowskich. I jeszcze mamy z tyłu głowy te próby prywatyzacji lasów, które działaniom śp. profesora Jana Szyszki udało się jakoś zablokować. Na szczęście to wszystko jest w początkowej fazie, przed nami komisja konstytucyjna, która ma przygotować swoją opinie.
Boję się, że większość zdecyduje, że jednak dążymy do rezolucji, zielonego światła dla Komisji Europejskiej, żeby przygotowywała się do zmiany traktatów.
Na szczęście jej tak, że aby zmienić traktaty potrzeba jednomyślności w Radzie Europejskiej, a tutaj jest jednoznaczna deklaracja polskiego rządu, że będzie weto - którego zresztą chcą się pozbyć m.in. pan kanclerz Scholz i prezydent Macron.
Zdecydowanie, źle by się stało, gdyby kraje członkowskie straciły prawo weta.
Dlatego wybory, które będą miały miejsce za kilka miesięcy, są kluczowe. Bo głosowania w Parlamencie Europejskim pokazują, że ci, którzy pretendują do zmiany władzy są temu przychylni. Czyli nie będą zapewne chętni do tego, żeby wetować próbę zmiany traktatów. A niedopuszczenie do takiej zmiany stanowi dla nas dodatkowy bodziec do tego, aby wygrywać wybory.
Może nie z ust polityków opozycji, ale jej autorytetów, takich jak pan Balcerowicz czy pan Grabowski słyszeliśmy już sugestie, że polskie spółki powinny być sprywatyzowane i sprzedane. Czy jednak oddanie w obce ręce także naszych lasów nie byłoby już oddaniem wszystkiego, co jeszcze cennego nam pozostało?
Rzeczywiście tak jest, w oficjalnych przekazach oczywiście nie ma takiej informacji, ale po pierwsze, wiemy, co działo się za rządów Platformy Obywatelskiej i PSL-u, że robiono wszystko, żeby sprzedawać polski majątek, w tym prywatyzować lasy. Z ust najprzeróżniejszych doradców czy też liberałów związanych z Platformą Obywatelską słyszymy, że że trzeba tego dzieła dokończyć, więc rzeczywiście robi się bardzo, bardzo niebezpieczne.
Tego rodzaju działania UE wydają się nieprawdopodobne, ale takie samo wydawały się jeszcze do niedawna pomysły w rodzaju zakazu rejestracji samochodów spalinowych, które dziś przybiera jednak już bardzo konkretne formy.
Myślę, że tutaj obywatele nie tylko polscy, ale europejscy, po prostu się na to nie zgodzą. Dla Europejczyków to jest 2035, a dla motoryzacji to właściwie jutro i tak naprawdę wybory do Europarlamentu i zmiana w Komisji powinny spowodować odejście od tego rozporządzenia.
Gra Niemiec, która była warunkiem poparcia tego rozporządzenia, spowodowała, że zagwarantowano tylko interesy niemieckie, dlatego że oni powiedzieli, że – owszem – poprą, ale z tak zwanymi e-paliwami, które są w tej chwili jeszcze droższe. Mówimy bowiem o wodorowych paliwach, wychwytywaniu dwutlenku węgla, który jest nową technologią, bardzo skomplikowaną i bardzo drogą, jak również o energii odnawialnej.
Niemcy po prostu chcą dyktować warunki na rynku, wziąć pieniądze europejskie na innowacje, a to wszystko dzieje się w tle absolutnego uzależnienia od Chińczyków, dlatego, że Chińczycy absolutnie kontrolują rynek światowy, jeżeli chodzi o półprzewodniki: lit i kobalt. To są absolutnie niezbędne elementy do produkcji między innymi baterii elektrycznych. A te z kolei, jeśli im się dobrze przyjrzeć, są jeszcze bardziej węglowe niż silniki spalinowe.
A jeżeli chodzi o lasy, to zdaje się, że tutaj w grę wchodziłoby też uderzenie w polski przemysł drzewny czy meblarski?
Oczywiście, że chodzi tutaj o gospodarkę leśną, o przemysł. Jesteśmy przecież liderem w Europie. Ale w grę wchodzą również interesy klimatyczne, które zamieniają się w czyste pieniądze.
Sam ETS jest już właściwie taką piramidą finansową, która wdziera się w każdą dziedzinę europejskiego życia, bo to nie tylko energetyka, nie tylko chemia nie tylko przemysł papierniczy, ale również właśnie samochody, mieszkania oraz coś, co będzie przypominać ETS w lasach. Są już takie dokumenty, między innymi rozporządzenie, które teoretycznie jest bardzo poprawne, gdyż słusznie wskazuje, że lasy pochłaniają dwutlenek węgla i świetnie się nadają do tego żeby realizować politykę klimatyczną, ale, niestety, metodologia w tym rozporządzeniu jest tak niesprawiedliwa, że pewne kraje, które mają większe możliwości ale mniejsze obowiązki niż Polska. Takim przykłądem jest Finlandia, która – mając ponad dwa razy więcej lasów niż Polska, ma o połowę mniej obowiązków. Właściwie zrealizuje swój cel już w tym roku, jeśli nie zrealizowała go już w tej chwili, i będzie mogła kredytować, pożyczać tym krajom, które tych celów nie zrealizują. Widzimy więc, że będzie to zarządzanie klimatycznymi, wirtualnymi czasami pieniędzmi.
Jakie mamy mechanizmy systemowe i specjalne żeby obronić to nasze naturalne bogactwo, którym są lasy?
Jeżeli chodzi o lasy, to – po pierwsze, istnieje jeden ważny mechanizm mówiący o tym, że nie zgodzimy się na zmianę traktów. Bez zmiany traktatów absolutnie niemożliwe będzie wyłączenie tych kompetencji. Po drugie: jeśli chodzi o Trybunał Sprawiedliwości UE i jego wyroki dające NGO-som możliwość ingerencji w gospodarkę leśną, to mamy Trybunał Konstytucyjny, który w sposób oczywisty powinien orzec, że – jak stanowią polskie przepisy – ustawy nie pozwalają, aby ktoś inny niż Lasy Państwowe zarządzał polską gospodarką leśną.
Jest także mechanizm polityczny – musimy wygrać wybory w październiku tego roku, bo rząd Prawa i Sprawiedliwości na pewno będzie wetował tego typu pomysły. A później należy robić wszystko, aby wybory do Europarlamentu były odzwierciedleniem tych zmian następujących w poszczególnych krajach członkowskich, gdzie konserwatyści dochodzą do władzy, aby zmieniła się większość w PE na taką, która w sposób oczywisty będzie miała oddziaływanie na Komisję Europejską.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE:
Rozm. Joanna Jaszczuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/642602-ue-podnosi-reke-na-lasy-zalewska-to-poczatek-drogi