Czy ktoś dzisiaj by uwierzył, że Antoni Macierewicz prowadził rozmowy z ludźmi Putina w sprawie Polexitu albo że Jarosław Kaczyński zaszczepił się jako pierwszy przeciwko Covid-19? Pewnie znaleźliby się tacy, skoro według badań Ogólnopolskiej Grupy Badawczej, przeprowadzonych w 2021 roku,4% Polaków wierzy, że Ziemia jest płaska, a 11 procent neguje fakt wylądowania Amerykanów na Księżycu.
Teorie spiskowe zawsze znajdą swoich zwolenników, ale pewnie dla Janusza Palikota, który zaproponował opozycji sześć kłamstw , które należy kolportować, żeby wygrać (dwa na wstępie wymieniłam) to nie był ten target wyborców, o który chodzi, W 2021 roku niekwestionowany autor strategii „przemysłu pogardy” napisał na swoim blogu:
Wyliczono, że były już prezydent USA skłamał ponad 30 tysięcy razy, z czego połowa przypada na zakończoną niedawno kampanię. Jeśli opozycja chce wygrać, to musi zrobić to samo.
Nie było w tym nic odkrywczego, bowiem dwa lata wcześniej kandydat do Parlamentu Europejskiego, były premier Marek Belka oświadczył publicznie:
To jest strasznie gorzkie, co mówię, ale dzisiaj w polityce trzeba po prostu kłamać. Trzeba jedno kłamstwo szybko przykryć drugim kłamstwem, tak, żeby o pierwszym ludzie zapomnieli.
Nie sądzę, żeby Marek Belka był miłośnikiem prozy Andrzeja Sapkowskiego, ale zbieżność z tym co napisał autor w „Bożych wojownikach”, że „nim prawda buty wzuje, kłamstwo pół świata przebieży” jest widoczna.
Do grona doradców w sprawie kłamstwa jako skutecznego narzędzia polityki, pozwalającego wygrać wybory dołączył dr Bogusław Grabowski, były członek Rady Polityki Pieniężnej który już w styczniu wywołał spora sensację swoimi radami dla opozycji, a dzisiaj w radiowej rozmowie swoją szczerością nawet ogłuszył lekko redaktora Rymanowskiego. Kiedy w styczniu powiedział na radiowej antenie, że wszystko, łącznie z Orlenem, trzeba sprywatyzować, skończyć z programem 13 i 14 emerytury, podwyższyć wiek emerytalny, a komentując wyniki sondażu, w którym ponad 62% Polaków sprzeciwia się wejściu do strefy euro stwierdził: „Ten wynik świadczy o tym, że Polacy nie mają pojęcia, o czym mówią” ,sam Donald Tusk uznał, że musi się odciąć od tak radykalnych propozycji: „Poglądy pana Grabowskiego są jego prywatnymi poglądami. Nie widzę powodów, by komentować wypowiedzi różnych ekonomistów”.
Nie zrażony jednak tą czarną polewką Bronisław Grabowski widać uznał, że jego życiową misją jest doradzanie opozycji, nawet jeśli ona tego nie chce i uważa, że takie pomysły mogą jej zaszkodzić (przypadek nieszczęsnego posła Lenza, który jedynie zasugerował zawieszenie 14 emerytury oraz „zdjęcie części pieniędzy z rynku” i ostro został skarcony przez Tuska zapowiedzią, ze nie będzie dla niego miejsca na listach KO).
Grabowski nie widzi innej opcji dla wygrania wyborów przez opozycję niż kłamstwo. Ubolewa nad tym, bo:
(…)tak kilkadziesiąt lat temu nie było. Można było mówić prawdę, no ale dzisiaj mamy bańki informacyjne, fenomenologię kanałów komunikacji. Posługując się Twitterem, sloganami, bardzo prostym przekazem, zrozumiałym dla wszystkich, politycy muszą się mijać z prawdą.
Kiedy prowadzący rozmowę red. Rymanowski z widocznym niedowierzaniem dopytywał, czy Grabowski proponuje dziś opozycji, by ta trochę kłamała, bo PiS musi przegrać, gość odpowiedział:
Dokładnie tak. Najważniejszym celem dla opozycji jest odsunięcie PiS od władzy.
Można się domyślać, że zdaniem dr Grabowskiego wyborcy nie analizują prawdziwości słów wypowiadanych przez polityków, i można im, mówiąc kolokwialnie, wcisnąć każdy kit. No cóż, niestety, praca naukowców z Yale, Floriana Ederera i Weichenga Mina („Bayesian Persuasion with Lie Detection”) jest dowodem na to, że ekonomista się nie myli. Możemy w niej przeczytać:
Gdyby kontrola kłamstw (fact-checking) była pełna, to kłamstwo byłoby demaskowane za każdym razem i nie miałoby sensu. Jeśli jednak szansa przyłapania na łgarstwie jest wystarczająco mała, to „mądry” polityk bez zasad kłamać będzie jeszcze bardziej i więcej, żeby zniwelować te nie dość liczne przypadki przyłapania go na szerzeniu nieprawdy, odwracaniu kota ogonem, stawianiu spraw z nóg na głowę…
Potwierdza to także przekonanie Marka Belki, że jedno kłamstwo szybko należy przykryć drugim i następnym, tak by okłamywany nie miał szans zweryfikowania, czy polityk mówi prawdę.
Szerzenie nieprawdy, odwracanie kota ogonem, stawianie spraw z nóg na głowę
– piszą naukowcy z Yale, używając synonimów słowa „kłamstwo”.
Tymczasem w książce zatytułowanej „Kłamstwo i jego wykrywanie w biznesie, polityce i małżeństwie”, Paul Ekman pisze: „słowo to (kłamstwo)jest zwykle ostrym wyrażeniem moralnego potępienia” i wyjaśnia dlaczego staramy się go uniknąć w „uprzejmej rozmowie”: „Jest ono często zastępowane synonimami, takimi jak fałsz i nieprawda, które brzmią bardziej eufemistycznie” , choć zdaniem autora każde z tych określeń niesie w sobie negatywny ładunek emocjonalny. Dołączyć do tego katalogu należy bardzo popularne ostatnio określenie „fake news”, które nie wywołuje tak ostrego moralnego potępienia jak „kłamstwo”.
Zdaniem wielu autorów analizujących zjawisko kłamstwa w polityce, jest ono wszechobecne i zatruwa przestrzeń publiczną. W dobie informacji żyjących czasami krócej niż ćma korowódka sosnowa prostowanie kłamstw wydaje się syzyfową pracą. I być może racje ma jeden z naukowców twierdząc, że rzecz w tym, że wyborcy nie analizują prawdziwości komunikatów wygłaszanych przez polityków.
Trochę więc jest tak, że to my sami pozwalamy politykom kłamać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/642444-opozycja-musi-klamac-zeby-wygrac-dokladnie-tak