„Wizyta premiera, zwłaszcza w tych dniach, szybka reakcja Polski i pokazanie wyraźnego sprzeciwu wobec tendencji izolowania się Europy od Ameryki, są szczególnie ważne dla relacji polsko-amerykańskich” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Paweł Jabłoński, wiceminister spraw zagranicznych.
wPolityce.pl: W przeciwieństwie do koncepcji „autonomii strategicznej” Europy prezydenta Macrona, premier Morawiecki podkreśla kluczowe znaczenie sojuszu między Ameryką a Europą. Podkreślają to także zachodnie media. Z czego wynika ten rozdźwięk, czy tylko z położenia geograficznego Polski?
Paweł Jabłoński: Myślę, że wynika z lepszego zrozumienia rzeczywistości, która nas otacza, a ta oczywiście jest pochodną naszych negatywnych doświadczeń, których mieliśmy z Rosją bardzo wiele. Francja, ani żadne inne państwa zachodnie tak dużo i tak złych doświadczeń nie miały – stąd ta perspektywa jest inna. Nasza perspektywa jest niestety słuszna, niestety - bo wolelibyśmy żeby zagrożenie rosyjskie było dużo mniejsze, a ono jest nieustannie bardzo duże. To, że nasze stanowisko w sprawie Rosji jest słuszne pokazało trzynaście ostatnich miesięcy, czyli kolejna, najkrwawsza od lat wojna wywołana przez Rosję na Ukrainie. Jeżeli ktoś dzisiaj formułuje koncepcję, że w takiej sytuacji geopolitycznej Europa powinna izolować się od Stanów Zjednoczonych, silić się na jakiegoś rodzaju neutralność, podkreślając, że ma inne interesy niż USA, to jest błąd. Dlatego, że to właśnie Stany Zjednoczone gwarantowały przez dekady stabilność w ogromnej większości Europy i dziś także, dzięki Stanom Zjednoczonym, reakcja Unii Europejskiej i NATO może być tak skuteczna, jeśli chodzi o wsparcie dla Ukrainy. Zawsze, w jakimkolwiek momencie, zrywanie relacji ze Stanami Zjednoczonymi to byłby błąd, a dziś jest to błąd szczególnie wyraźnie widoczny.
Wydaje się, że Polska znalazła się w europejskiej awangardzie współpracy z USA, o czym świadczą wizyty Bidena w naszym kraju czy wzajemne inwestycje. Czy Polska może pociągnąć inne kraje Europy, zwłaszcza z naszego regionu, do współpracy z Ameryką? Czy możemy stać się liderem, europejskim reprezentantem współpracy z USA?
Myślę, że już jesteśmy takim liderem. Nasze stanowisko w sprawie relacji transatlantyckich, tego że NATO powinno być podstawowym rdzeniem obrony naszego kontynentu, regularnie się potwierdza. Mamy w tej sprawie rację i zwłaszcza kraje z Europy Środkowej idą tą samą drogą. Polska jest największym krajem naszego regionu, a także krajem z największymi ambicjami, jeśli chodzi o zwiększanie własnych zdolności obronnych. Jest zatem ogromna szansa przed nami - w trudnych warunkach geopolitycznych i okolicznościach, których wszyscy chcielibyśmy uniknąć, dobrze sobie radzimy i wykorzystujemy możliwości, jakie istnieją.
Wizyta premiera, zwłaszcza w tych dniach, szybka reakcja Polski i pokazanie wyraźnego sprzeciwu wobec tendencji izolowania się Europy od Ameryki, są szczególnie ważne dla relacji polsko-amerykańskich. Dla Stanów Zjednoczonych współpraca nie tylko wojskowa czy polityczna ale też gospodarcza z państwami Europy jest zawsze łatwiejsza z tymi krajami, które chcą być sojusznikiem Ameryki. Myślę, że dzisiaj amerykański rząd, jak również przedsiębiorcy, analizując potencjalne kierunki inwestycyjne – mając do wyboru Polskę i inne kraje Europy - w znacznie większym stopniu będą zainteresowane Polską, wiedząc, że ta stabilność jest u nas dużo większa.
Premier Morawiecki coraz krytyczniej odnosi się do Chin, ich dominacji ekonomicznej w kontaktach z Europą i powściągliwości w sprawie Ukrainy, czemu dał wyraz także podczas wizyty w USA. Czy to oznacza, że Polska jednoznacznie włączy się w konflikt amerykańsko-chiński po stronie Waszyngtonu?
Mamy nadzieję nie włączać się w żaden konflikt, i że żadnego konfliktu nie będzie. Natomiast jeżeli ktoś wysyłałby dziś wobec Chin, czy kogokolwiek innego sygnały, że Europa będzie stać z boku i nie będzie się interesowała działaniami łamiącymi prawo międzynarodowe, to jest to bardzo zły sygnał. My absolutnie podkreślamy, że każdy przypadek złamania prawa międzynarodowego wywoła naszą reakcję. Nie jesteśmy oczywiście w takiej sytuacji jak Stany Zjednoczone, Francja czy Wielka Brytania, nie mamy floty na Pacyfiku czy w Azji Południowo-Wschodniej, natomiast politycznie będziemy konsekwentni. Nie wolno łamać prawa międzynarodowego nikomu – nie tylko Rosji, co podkreślamy w kontekście agresji na Ukrainę, ale też komukolwiek innemu. Nasze stanowisko wyrażamy na forum ONZ i jest od lat bardzo konsekwentne. W tej sprawie sygnalizujemy, że jeśli miałoby dojść do jakichkolwiek naruszeń granic, to Polska z całą pewnością będzie się temu sprzeciwiała.
Francja, ale też inne kraje zachodniej Europy wykazują duży sceptycyzm co do amerykańskiego zaangażowania na naszym kontynencie. Europa wschodnia jest zaś dobitnie pro-amerykańska. Czy w związku z tym grozi nam polityczne rozbicie Europy?
To jest jeszcze zbyt daleko idący wniosek, choć z całą pewnością istnieją siły polityczne w Europie, które chciałyby skupiać się raczej na budowie dość iluzorycznej ale własnej odrębności od Stanów Zjednoczonych, poprzez stawanie w opozycji do Ameryki. Naszym zdaniem to jest błąd – nie będziemy dążyć do żadnego rozłamu w Unii Europejskiej. Przeciwnie, naszym zadaniem, jako państw dostrzegających realne zagrożenia, jest doprowadzenie do tego, by te negatywne tendencje były minimalizowane. Będziemy zatem rozmawiać ze wszystkimi partnerami w Unii Europejskiej i podkreślać wagę relacji ze Stanami Zjednoczonymi dla naszego własnego bezpieczeństwa.
Trzeba budować europejskie zdolności obronne, trzeba budować samodzielność strategiczną. Jesteśmy za tym aby każde państwo europejskie miało własne zdolności obronne, by realizowało zobowiązania Paktu Północnoatlantyckiego dotyczące wydatków na obronność, co od lat robimy wskazując, że inne państwa powinny to robić w większym zakresie. Celem tych działań nie jest jednak budowa alternatywy do NATO ale jego wzmocnienie. Polska, podobnie jak Francja, nie chce być zależna od Stanów Zjednoczonych ale my chcemy ze Stanami Zjednoczonymi współpracować na jak najbardziej równych zasadach. Europa, jeśli ma budować własne zdolności obronne, to po to, żeby być równoważnym sojusznikiem dla USA, nie zaś żeby być od Ameryki odizolowana i z nią nie współpracować. Tak czy inaczej łączą nas strategiczne interesy.
Czy zatem strategiczna suwerenność Europy pod przewodem Francji nie byłaby zagrożeniem dla suwerenności państw takich jak Polska?
Jeśli ktoś chciałby doprowadzić do tego, żeby Europa była pośrodku, zachowując jakąś neutralność w sytuacji, gdy nasz sojusznik – państwo oparte na wartościach – tj. szacunku do prawa międzynarodowego, praw człowieka i demokracji – to jeśli Europa miałaby tych wartości nie popierać tylko z tego powodu, by podkreślić, że jest osobnym bytem, to byłoby to dziecinne. Niezależność sama w sobie, podkreślanie odrębności na siłę w sytuacji, gdy tak wiele nas łączy, nie ma uzasadnienia. Powinniśmy zawsze artykułować interes Polski, tak jak Francja artykułuje interesy francuskie, co jest ich podstawowym zadaniem ale te interesy są zasadniczo w ogromnym stopniu zbieżne z interesem amerykańskim. W sytuacji, kiedy ktoś próbuje to rozbijać, szkodzić, to działa na niekorzyść Francji, Polski, całej Europy.
Rozmawiał Paweł Nienałtowski
CZYTAJ TEŻ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/642432-nasz-wywiad-wiceszef-msz-wyjatkowa-wizyta-premiera-w-usa